O tej porze roku cytrusy są tanie i wyjątkowo smaczne. Poza tym pachną i smakują 'świątecznie'.
To nie były smaki mojego dzieciństwa, czasu ubogiego w te owoce. Przed świętami przypływał statek z cytrusami, o czym komunikowano obywateli w Dzienniku TV. Później wypatrywaliśmy w sklepach czy już rzucili cytryny lub pomarańcze... pamiętam jak stałam w długiej kolejce po przysługujący deputat...
Potem nastała era pomarańczy kubańskich, słodkich i pozbawionych aromatu, włóknistych i nadających się tylko na sok. Cieszyły jednak, chociaż była to tylko namiastka prawdziwych pomarańczy...ale lepszy rydz niż nic:)
Mandarynki pojawiały jeszcze rzadziej...
Kiedy udało się zdobyć pomarańcze, nikt nie myślał o ich przetwarzaniu... mama nie robiła dżemów ani konfitur z cytrusów, bo to były owoce luksusowe. Trzeba było delektować się nimi a nie profanować...
Nie to co teraz, wszystkie te delikatesy są na wyciągnięcie ręki i to niemal przez cały rok.
Spowszedniały i nie są rarytasem, ale w okolicy świąt wciąż smakują wyjątkowo!
Wolę pomarańcze od mało charakternych mandarynek... zresztą wszystko lubię z charakterem, i owoce, i chleby, i ciasta, i literaturę, i sztukę, i ludzi :)) Nie lubię jeśli coś lub ktoś są nijakie.
Zapewniam, że marmolada, konfitura lub kandyzowane pomarańcze mają charakter:)
KONFITURA POMARAŃCZOWA
* 4 pomarańcze
* sok z 1 cytryny
* ok1/2 kg cukru
* 1 kieliszek (50ml) rumu, wódki (dałam pigwówkę)
* szczypta imbiu
* szczypta cynamonu
Pomarańcze dokładnie umyć w ciepłej wodzie.
Obrać ostrym nożem, najpierw obciąć 'czapeczki' z góry i dołu, po czym odcinać skórkę wraz z białą częścią dookolnie. Powycinać cząstki pomiędzy błonami (są włókniste i lepiej je usunąć).
Z cukru i 1/2 szklanki wody ugotować syrop (cukier powinien się zupełnie rozpuścić) i wrzucić do niego miąższ pomarańczy. Zmniejszyć ogień i gotować wciąż mieszając do zgęstnienia. Na koncu dodać , alkohol, sok z cytryny, imbir i cynamon.
Podgotowac jeszcze chwilę, po czym gorącą konfiturę przełożyć do wyparzonych słoiczków i mocno zakręcić. Odwrócić do góry dnem i pozostawić na 20 minut do zamknięcia.
POMARAŃCZE KANDYZOWANE
* 3 pomarańcze
* 1/2 kg cukru
* woda
* cukier do przesypania w słoju
Pomarańcze umyć, zalać w garnku wodą - aby całe były zanurzone - i doprowadzić do wrzenia. Gotować ok 15 minut na małym ogniu. Wyjąć na talerz i ostudzić.
Pokroić pomarańcze w plastry o grubości 1/2cm.
W płaskim rondlu rondlu rozpuścić cukier w 1/2 skl wody, włożyć plastry pomarańczy i zagotować. Delikatnie obrócić plastry na drugą stronę i pogotować 3-5 minut na małym ogniu.
Odstawić garnek i powtórzyć gotowanie i przewracanie przez kolejne dwa dni. Następnie wyjąć plastry pomarańczy, odsączając z syropu, na duży talerz wysypany cukrem. Po wierzchu też lekko posypać i pozostawić na dwa dni do obeschnięcia. Kilka razy dziennie obracać plastry żeby równomiernie je obsuszyć. Duży słój wyparzyć i wytrzeć do sucha. Układać w nim plastry pomarańczy przesypując cukrem. Zakręcic lub przykryć folią obwiązując dookoła sznureczkiem i do spiżarni.
Doskonałe do dekoracji ciast lub łasuchowania w zimowe wieczory:)
Mmm, te kandyzowane pomarańcze bardzo mi się podobają, ślicznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńNa czasy mojego dzieciństwa (a przynajmniej na moment w którym cytrusy mogłam juz jeść) przypada okres względnego dobrobytu i pomarańcze były na wyciągnięcie ręki...i tak je lubię. Jak wszystkie owoce, a tych jest jednak w tym chłodnym półroczu mniej...
w czasie zimy uwielbiam czuć aromat goździkowych pomarańczy, które przygotowuję od paru ładnych lat rok w rok :)
OdpowiedzUsuńJeśli z charakterem - to biorę!
OdpowiedzUsuńA cytrusy-luksusy pamiętam bardzo dobrze - to były moje ulubione owoce, na które czekałam cały rok. Dziś widziałam na drzewach pomarańcze i mandarynki - zwykłe osiedle w Tel - Awiwie. W zasięgu ręki. Wczoraj kupowałam je na szuku... Tutaj wszystko inaczej smakuje ;)
Ja w tym roku zrobiłam kandyzowaną skórkę pomarańczową, planuje jeszcze zrobić kilka słoiczków dżemu z pomarańczy i grejpfrutów. Masz rację, że warto o tej porze roku wykorzystać cytrusy. A pomarańcze ozdabiam goździkami na święta. Nie dość, że ładnie to wygląda, to jeszcze ten zapach :)) Pozdrawiam serdecznie i pomarańczowo :)
OdpowiedzUsuńkasiu kusisz kusisz.... :)
OdpowiedzUsuńja poprosze konfiturkę i do tego jeszcze cieplutką bułeczkę z masełkiem i kubek dobrej herbaty....
Kasiu! Narobiłaś mi apetytu! Kandyzowane zrobię z całą pewnością. Mniam!
OdpowiedzUsuńI tak cichutko się przyznam, bez bicia, że ja wolę mandarynki... ;-)
Wszystko u Ciebie z charakterem Kass:)) I świetne po prostu:) Co tu dużo mówić:)
OdpowiedzUsuńCo do manadrynek czy pomarańczy, dla mnie od zawsze to zapach świąt. Pamiętam czasy,kiedy te cytrusy były rarytasem i dostawaliśmy je w prezentach pod choinkę od Mikołaja...
Pozdrowienia :))
Zapomniałam dodać,ze też robię w ten sposób pomarańcze, to znaczy nadziewam goździkami:))
OdpowiedzUsuńależ pomarańczowe smakowitości!
OdpowiedzUsuńta konfiturka, o jaaa...
prawdziwa słoneczna Hiszpania w słoiku!
to ja się piszę na konfiturkę ;) Dziś raczej nie będę miała czasu jej zrobić ale może jutro znajdę chwilkę.
OdpowiedzUsuńNapaliłam się na pomaranczową konfiturę :)
OdpowiedzUsuńTą charakterną konfiturę pomarańczową to zrobię! Wygląda na pyszną:) Na pewno będzie smakować na grzance:)
OdpowiedzUsuńArven masz rację, zdecydowanie mniej owoców zimą, trzeba rekompensować brak naszych (śliwek, malin, truskawek, porzeczek, jagód...mmmm pyszne te nasze są!!!)
OdpowiedzUsuńPaula też je przygotowuje duzo wcześniej bo z początkiem listopada...
An- no to masz uzywanie pomarańczowe1 zazdroszczę takich prosto z drzewa...muszą byc pyszne, prawda?
ada ja tez myslę o grejfrutowej, bardzo lubię...
holendrzyco częstuj się, bułeczek co prawda nie pieklam ale może Ty ?
Majanko dziękuję, mnie też kojarzą się ze świetami, Mikolajem...i choć ich teraz dużo to wciąż są magiczne...a 'nadziewane' pomarańcze są cudownie pachnące, tez je na świątecznym stole kładę i pachną, i wygladają pięknie...pozdrawiam.
Karmel-itka tak, słonce w słoiku!
Panna Malwina zachęcam, pyszna!
Kuchareczko to do dzieła:)
kasiac - z grzanką rzeczywiście jest bajecznie dobra!
Pozdrawiam niedzielnie i ciepło!
ps.a u mnie zima się topi, deszcz pada, wiatr wieje...
Też pamiętam tamte czasy. Gdy opowiadam o tym mojej córce to nie chce wierzyć, że tak kiedyś było.
OdpowiedzUsuńPomarańczowe przepisy oczywiście wykorzystam chętnie:)
Pozdrawiam:)
ach, tyle pysznosci pomaranczowych:) az czuje ten cudowny aromat...mmm:)
OdpowiedzUsuńKass, cudownie aromatycznie tu u Ciebie! A pomarancze z gozdzikami i u mnie co roku sa, musowo ;)
OdpowiedzUsuńI konfitura bardzo mnie kusi... Zeby tylko doba chciala miec troche wiecej godzin ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Kass, wspaniale te kandyzowane czastki, cudna forma, cala uroda pomaranczy! A i alkohol w dzemi pomaranczowym to godny podpatrzenia pomysl :))
OdpowiedzUsuńkonfiturkę zrobiłam (użyłam jednak więcej pomarańczy 1,5 kg i mniej cukru - około 1,5 szklanki).
OdpowiedzUsuńgotowała się strasznie długo i niestety nie chciała gęstnieć (za dużo płynu ).
więc "kulturalnie" łyżką do zupy pozbyłam się nadmiaru soku (poszedł w małe słoiczki - jest świetny do herbaty). a konfiturka wyszła bossska. dodałam do niej kieliszek amaretto. dziś robię kolejne podejście, tym razem użyję do konfitury pektyny.
pozdrawiam ciepło;)
Panna Malwinna - wniosek: pomarańcza nie równa pomarańczy...moje nie były 'wodniste', fakt że trzeba trochę pogotowac bo to soczysty owoc ale jaki efekt! cieszę się że smakuje i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńrzeczywiście kiedyś o przetwarzaniu pomarańczy nikt nie myślał... do dzisiaj kojarzą mi się głównie ze Świętami... a szpikowanie pomarańczy "gwoździkami" (jak mówią dzieci) jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuń