Kiedy jak zwykle rano (...a raczej bladym świtem:)) biegnę na spacer ze zwierzyną...
...choć powieki dopiero uchylone do połowy, nogi leniwie ale posłusznie idą za smyczą , stąpam jak lunatyk coby nie wywinąć orła za sprawą małego kamyczka co to akurat na mojej drodze stanął, nie całkiem jeszcze świadoma, trochę na jawie a trochę nie....
... wtedy zaczynają docierać do mnie radosne zawodzenia i świergoty ptaków, które w przeciwieństwie do mnie są już całkiem przytomne... nos miło wypełnia czarowny zapach bzu i konwalii, słońce oświetla a raczej wyziera zza drzew i świeci nisko jak reflektor, ciekawie zagląda w oczy i powoli odsłania piękny świat , jeszcze puste o tej porze ulice robią wrażenie wymarłych (kto by pomyślał że tu zawsze są korki:))....wszystko tak jak lubię:))
I choćbym wstała lewą nogą a dzień nie zapowiadał wygranej w lotto... to uroda majowego poranka rekompensuje wszystkie niedogodności życia i maluje uśmiech na mojej twarzy 'pomimo wszystko':) Tak intensywnych, równoczesnych doznań wzrokowych, dźwiękowych i zapachowych nie ma...ani wcześniej, ani później :)
I jak tu nie kochać maja?
Po powrocie do domu filiżanka kawy... jeszcze za wcześniej na śniadanie... a do kawy kawałek dobrego ciasta, na które nigdy nie jest za wcześnie...:)
Podpatrzone u Agnieszki ciasto, które pozwala zagospodarować marmolady czekające cierpliwie w piwnicy na swój dzień:) Bardzo polecam!
Przepis cytuję za autorką:
prostokątna blaszka o wymiarach 22 x 35 cm
Ciasto kruche:
300 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/8 łyżeczki soli
125 g cukru
150 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
1 jajko
Ciasto ucierane:
100 g mąki
100 g mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
skórka starta z 1/2 cytryny
200 g masła
125 g cukru
1 op. cukru waniliowego
3 jajka
100 g gęstej kwaśnej śmietany
Nadzienie:
500 g gęstych powideł śliwkowych***
2 łyżki śliwowicy
1 łyżka soku z cytryny
cukier puder do posypania ciasta
Ciasto kruche:
Mąkę mieszamy trzepaczką do piany z solą, cukrem i proszkiem.
Zagniatamy z masłem pokrojonym w kostkę i jajkiem. Gdyby się nie
sklejało dodajemy odrobinę zimnej wody. Rozpłaszczamy na placek,
zawijamy w folię przezroczystą i wkładamy na 30 min do lodówki.
Nagrzewamy piekarnik do 180ºC. Blaszkę smarujemy masłem i wysypujemy
bułką tartą. Rozwałkowujemy ciasto i wylepiamy nim blaszkę.
Ciasto ucierane:
Mieszamy w misce trzepaczką do piany mąkę, mąkę ziemniaczaną, proszek
do pieczenia i skórkę z cytryny. Masło ubijamy z cukrem i cukrem
waniliowym. Ciągle miksując dodajemy śmietanę i jajka na zmianę z
mieszanką mąk.
Nadzienie:
Mieszamy powidła z alkoholem i sokiem. Gdyby nie były zupełnie
gładkie można je odrobinę zmiksować w malakserze lub przetrzeć przez
sito przez wymieszaniem ze śliwowicą i sokiem.
Na kruchym cieście rozsmarowujemy nadzienie, a następnie wykładamy
ciasto ucierane. Pieczemy przez ok. 30 min, aż wierzch się ładnie
zrumieni. Wyjmujemy z piekarnika i gdy zupełnie wystygnie posypujemy
cukrem pudrem.
***Użyłam dżemu z czarnej porzeczki, a że nie ma on konsystencji powideł - wymieszałam z 2 łyżeczkami mąki ziemniaczanej.
***Użyłam dżemu z czarnej porzeczki, a że nie ma on konsystencji powideł - wymieszałam z 2 łyżeczkami mąki ziemniaczanej.
o tak! maj to jest to :)
OdpowiedzUsuńporywam kawałek ciasta!
Tak, to jest to! a na ciasto zapraszam, oczywiście:))
Usuńjak pieknie na Twoich zdjęciach...a placek chetnie bym zjadła...mmmm przepis zapisuję bo napewno zrobie :)pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:)
UsuńMam takie same wrazenia odnosnie maja, choc dodam ze Maj w Polsce jest szczegolny, to niesmaowita eksplozaja barw, bujnosci,soczystosci, zycia....od 12 lat mieszkam zagranica, zyje w pieknym miejscu, otoczona cudna przyroda, ale....to juz nie to samo, czegos brakuje! Wyjatkowy Maj tylko w Polsce -) Pozdrawiam majowo!
OdpowiedzUsuńBo w polskim maju jest niezwykła magia:) nie mieszkałam nigdzie poza Polską ale nieraz słyszałam podobne opinie, coś w tym musi być...pozdrawiam:)
UsuńA kto nie ma słabości do maja? :) Cudnie go przedstawiłaś na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Dziękuję, Tobie Kasiu również miłego dnia:))
UsuńTwój maj piękny, mój też;) A ciasto,... delikatne, pyszne, kuszące....
OdpowiedzUsuńDziękuję i zachęcam do upieczenia:)
UsuńJuż żaden miesiąc nie jest taki jak maj,Rześkie poranki pełne świergotu ptaków i zapach jaki rozsiewają kwitnące bzy, czeremcha .
OdpowiedzUsuńToteż trudno się dziwić, że się kocha ten miesiąc .
Fajny przepis , będę go musiała wypróbować gdyż jeszcze sporo zapasów w słoiczkach mam.
Miłego dnia.))))
Ja tez tak uważam, bo choć lato cieszy to jednak maj ma w sobie to co lubię najbardziej i w pogodzie i przyrodzie... po prostu jest cudownie:) pozdrawiam!
UsuńJa także uwielbiam ten zapach a raczej zapachy wiosny.
OdpowiedzUsuńPlacek prezentuje się smakowicie,och zjadłoby się kawałeczek
pozdrawiam!
Miłosników wiosny a maja w szczególności widzę całe rzesze:) pozdrawiam!
UsuńGdyby nie czerwiec, też myślałabym, że maj jest najpiękniejszy... A gdybym nie była takim śpiochem, z przyjemnością wyprowadzałabym psy o świcie ;) Magiczny post, Kass! O cieście nie wspomnę, bo tak bardzo mi się go chce spróbować, że upiekłabym je mimo remontu kuchni (chwilowo na przykład brak w kuchni wody, bo się zmywarka i zlewozmywak montują. To znaczy: mają montować. Czekamy na fachowców, którzy przytną rury...
OdpowiedzUsuńNo to luksusy u Ciebie będą Aniu:) rozumiem doskonale niewygodę z powodu braku wody, też to przeżywałam nie tak dawno, ale przyszłość rekompensuje wszystko, pozdrawiam:)
UsuńZawsze miesiąc maj byl dla mnie wyjatkowy, tak jak od zawsze kocham bez, jasmin i zapach skoszonej trawy. Kiedy obserwuje nasze zwierzaki biegające po ogrodzie i skubiace swieza trawke- serce mi rosnie.. Dodam jeszcze, ze uwielbiam takie ciasta...pozdrawiam, Kasiu cieplutko.
OdpowiedzUsuńBasiu to mamy podobne gusty zapachowe:))) tez lubię zapach skoszonej trawy, jasminu i jeszcze długo bym wymieniała... cieszmy się majem bo nie jest wieczny...pozdrawiam!
UsuńMaj jest cudowny, moje ranne odczucia na spacerze z psiakiem takie same :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo jak się ma zwierzęta to spacery wzbogacają nas w doznania, których inni nie widza albo nie mają czasu zobaczyć...pozdrawiam:)
UsuńMaj swoje uroki ma. Zgadzam się z Tobą, a zdjęcie ulicy o poranku wspaniałe:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO tej porze tą ulicą się zachwycam...ale tylko o tej porze!:)) równiez pozdrawiam:)
UsuńCo za piękna opowieść;-) Aż buzia mi się uśmiecha do monitora;-)
OdpowiedzUsuńAniu to za sprawą maja a nie moją:)
UsuńKass, cudowne jest to ciasto. Piękne zdjęcia i słowa :) Bardzo mi się podoba Twój wpis. A maj też kocham.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Majanko bo my jesteśmy wrazliwe dziewczyny, które widzą urodę świata, pozdrawiam:)
Usuńkiedy rano wstaje ...karmie kociołki...otwieram taras...świergot ptaków...spokój,cisza...sąsiedzi też jeszcze śpią...i ta rześkość powietrza...intensywność barw...tak jak nie kochać maja!!!!...no tylko tego ciasta mi brak:)))
OdpowiedzUsuńMasz rację, ten czas jest wyjątkowy, ja tez uwielbiam poranną ciszę i cudownie pachnący świat...pozdrawiam:)
UsuńMaj to i mój ulubiony czas :) a takie poranki, ciche i spokojne, lekko zaspane, świergoczące i bzykające pszczółkami budzącymi się właśnie uwielbiam!
OdpowiedzUsuńno i łapie kawałek ciasta, które musi być przepyszne!
Basiu łap ciasto i ciesz się majem, pozdrawiam ciepło:)
UsuńBardzo lubię twoje wpisy zdjęcia i przepisy i zastanawiam się o której ty wstajesz? Potem idziesz do pracy? Troszkę zazdroszczę Ci twojego pięknego kącika i tego ciasta i chwili tylko dla Siebie. Ja ostatnio wstaję o 4 ale tylko na chwilkę aby nakarmić dziecko, a potem znów daję nura w pościel, ale kilka razy zdarzyło mi się wstać wcześnie i złapać chwilę dla Siebie. Wprost to uwielbiam, aż szkoda że taki ze mnie śpioch:)
OdpowiedzUsuńP.S Najchętniej czytałabym Twoje wpisy codziennie :) Pozdrawiam Ula
Jak miło czytać takie komentarze, moje zachwyty czasem trącą egzaltacją:)... no cóż skoro ten typ tak ma:)
UsuńWstaję dosyć wcześnie, bo chcę żeby psiska poszalały póki chłodno, poza tym lubie te poranne moje 'pięć minut'... świat z tej perspektywy wygląda zupełnie inaczej, na pewno dużo zyskuje... nawet moja kuchnia oświetlona słońcem 'oddolnym' wydaje mi się piękniejsza:)
Wiesz, ja też kiedyś byłam śpiochem i lubiłam dłużej pospać - fakt że wtedy mogłam - później urodziły się dzieci i skonczył się 'haj life' ... i tak już mi zostało:))
Pozdrawiam wiosennie:))
... miało być 'high life' ...albo może być 'haj lajf'... trochę pomieszałam:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPięknie oddałaś atmosferę majowego poranka:)
OdpowiedzUsuńOdgłosy i zapachy maja są cudowne!
Też mam wielką do niego słabość:)
Kasiu, gdy przeczytalam tytul Twojego wpisu, to sie umiechnelam szeroko, nikt chyba jeszcze lepiej nei okreslil tego! Chyba nawet nie kusi mnie fakt, ze koncem maja pojawiaja sie juz czasem czeresnie, ale ta bujna trawa, ta zielen... Nie da sie nei kochac! Usciski Ci sle :)
OdpowiedzUsuń