Wczorajszy poranek był mglisty - po raz pierwszy tego lata...a może już jesieni. Element krajobrazu znany zwłaszcza tym, którzy mieszkają blisko wody... a mgły to niezaprzeczalny znak, że jest koniec lata.
Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię ten czas. Poranki i wieczory rześkie lecz wciąż bardzo przyjemne. Jedyny minus tej pory, to kurczący się dzień jak wrzucony na gotowanie wełniany sweterek...(co mi się niestety czasem zdarza:)). Blade wschody i krwiste zachody są o tej porze roku wyjątkowej urody.
I jest jeszcze coś - owoce, warzywa, owoce, warzywa...
Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię ten czas. Poranki i wieczory rześkie lecz wciąż bardzo przyjemne. Jedyny minus tej pory, to kurczący się dzień jak wrzucony na gotowanie wełniany sweterek...(co mi się niestety czasem zdarza:)). Blade wschody i krwiste zachody są o tej porze roku wyjątkowej urody.
I jest jeszcze coś - owoce, warzywa, owoce, warzywa...
Zerwałam brzoskwinie, które obrodziły w tym roku. Muszę przyznać, że nie są ani duże ani zbyt słodkie, jednak na przetwory i ciasta w sam raz. Dżemy już stoją w piwnicy, pora więc na ciasta.
Upiekłam łatwe ciasto które przygotowuje się się tak, jak na mufinki czyli szybko i bezproblemowo.
Polecam!
BRZOSKWINIOWE CIASTO ODWRÓCONE
/forma o śr 28cm/
* 1 i 1/2 szkl mąki pszennej
* 1 szkl mielonych migdałów
* 3/4 szkl cukru
* 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
* 3 duże jajka lub 4 mniejsze
* 4 łyżki śmietany 18%
* 100 g stopionego masła
* 2 łyżki ekstraktu z wanilii lub cukier waniliowy
* 1 kg brzoskwiń (jeśli owoce duże to więcej, tak aby pokryły dno formy)
* 1/2 szkl i 2 łyżki cukru
Brzoskwinie przepołowić i wyjąć pestki. Patelnię postawić na małym ogniu, wsypać na nią 1/2 szklanki cukru, 2 łyżki wody i rozpuścić. Kiedy cukier zacznie się karmelizować, wrzucić brzoskwinie i smażyć do momentu aż skórka zacznie odchodzić. Nie smażyć za długo, żeby owoce się nie rozpadły. Wyjąć na talerz i zdjąć skórki.
W jednej misce wymieszać mąkę z migdałami, proszkiem do pieczenia i cukrem.
W drugiej misce wymieszać mokre składniki: jajka, śmietanę, stopione masło i ekstrakt waniliowy.
Połączyć składniki sypkie z płynnymi, wymieszać łyżką niezbyt starannie.
Nagrzać piekarnik do 180stC.
Tortownicę wysmarować masłem, dno wysypać 2 łyżkami cukru i wyłożyć połówkami brzoskwiń. Wyłożyć na wierzch ciasto, wyrównać. Wstawić na 40-45 minut do upieczenia.
Wyjąć z pieca, lekko przestudzić, zdjąć obręcz. Nakryć ciasto talerzem i wyłożyć obracając do góry dnem. Można jeść na ciepło lub na zimno.
Smacznego!
*
ja to jestem nie wybredny człowiek i kocham jesień z deszczem(trochę tylko użalam się na brak słońca) , zimę ze śniegiem lub nie, wiosnę z przymrozkami i lato z upałami lub bez:D
OdpowiedzUsuńFajne ciacho Kasiu , lubię takie odwracańce
To mamy podobne podejście do swiata, zgadzamy się na prawie wszystko:)) pozdrawiam niedzielnie!
UsuńLubię jesień i klimaty z kawą, kocem i takim ciachem jak Twoje:)
OdpowiedzUsuńBo każda pora ma swój urok, pozdrawiam!
UsuńA ja lubię wszystkie pory roku z wyjątkiem zimy:0
OdpowiedzUsuńCiasto cudne:)
Ja tez zimę lubię najmniej...ale jednak lubię:)pozdrawiam!
UsuńNigdy nie robiłam odwracanego ciasta. Muszę kiedyś koniecznie spróbować.
OdpowiedzUsuńJa najbardziej kocham wiosnę i lato. Bo kocham słońce. Po prostu.
Kiedy brakuje jego promieni to mi źle. Powinnam kochać jesień, bo urodziłam się jesienią, lubię ją owszem, ale taką złotą, ciepłą, ze słońcem i kolorowymi liśćmi, z kasztanami w kieszeniach i suchymi butami:)
Uściski:*
Oczywiście że wiosna i lato są naj:) ale jesień ma w sobie wyjatkowy urok, choć trzeba przyznać, że to miłość trudna:)
UsuńBuziaki:)
hehe trudna milosc kojarzy mi sie z pozna wiosna ;) lubie wszystie pory roku ale najbardziej soczysty, tetniacy zyciem maj i wszech kolorowy wrzesien :))
UsuńWidzisz Kass a mi mgła z latem sie kojarzy.Jak jako nastolatka sypiałam pod namiotem na polanie u wuja.Pamiętam poranne mgliste łąki:)Brzoskwinie u nas w tym roku jakieś parchate
OdpowiedzUsuńAle te letnie mgły to raczej opary, taka unosząca się nad łąką mgiełka, ta jesienna to już wszechogarniająca, od ziemi do nieba:)
UsuńU mnie nie są parchate ale za to małe... ale chyba poszły w tymroku w ilość:)
Odbiegajac od brzoskwiniowych pysznosci i pozostajac w dolinie malej Odry, przeczytalam 'gdzies' fraze, ktora mnie rozbawila do rozpuku: "Polska dolina Loary' ?! Wiem, jak bardzo uwielbiamy MY POLACY zapozyczac sobie slownik obcy i przypisywac skojarzenia tu i tam, ale tez wiem jak czesto 'tu i tam' to 'ni przypial, ni przylatal' . Jasniej mowiac, brzegi Loary dekoruja najbardziej znane i najpiekniejsze Zamki Europy-Francji. Ich liczba i gestosc jest chyba wyjatkiem swiatowym. Ich pieknosc i znamienitosc nie maja sobie rownych. Ich ciagla renowacja i konserwacja daje dowod, ze ich kraj kraj kocha hostorie, przeszlosc i patronim zachowany w kamieniu. Trudno jest pozostac bez podziwu podziwu i jeszcze ciezej pomyslac, ze My w Polsce wolimy stare budowle zrownac z ziemia niz wskrzesic, przywracajac swietnosc tamtych lat. Znam jedyne ruiny, ktore kruszeja i upadaja pozarastane chwastami nad Mala Odra, czyli Dolina Loary. Moze znajdzie sie po drodze jakis Zamek ? .... nie przypominam sobie - przykre
OdpowiedzUsuńDo pejzaży znad Loary to nam ździebko brakuje, my raczej doprowadzamy stare zabytki do ruiny po to by potem bez skrupułów po prostu wyburzyć...we Wrocławiu takim sposobem potraktowano wiele zabytkowych obiektów, np stare zabytkowe cukrownie, młyny, elewatory zbożowe, wiele mniejszych obiektów, niedaleko mojego domu wyburzono stary budynek szachulcowy żeby postawić szkaradztwo, które straszy...
UsuńCiasto wygląda smakowicie:) nigdy nie robiłam takich "odwróconych" :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie upiecz, to sa świetne ciasta, w kazdym razie ja bardzo lubię tę metodę, kiedy owoce są ciężkie i wiadomo że wydądują na dnie, wtedy od razu kładę je na spód i piekę 'odwrócone':)))
UsuńKass co Cie wzielo na 'rock me baby' ? .. ;)
OdpowiedzUsuńDzis wyciagnelam z zamrazarki ostatnie kromeczki swojego, pieczonego chleba. W sloiczkach pozostalo na dnie pysznego miodu od prawdziwej miodzierki z targu. Ostatnie krople malinowego soku juz dawno temu oslodzily mi herbate. Po domowej nalewce mojej wlasnej receptury, pozostaly tylko pyszne wspomnienia. Echhhh koncza sie swojskie zapasy i daleko jest od domu aby zrobic powtorke. Kiedy puszne zapasy sa, jestem szczesliwa. Kiedy sie koncza, jest mi smutno. :((
Co mnie wzięło? mnie często bierze na blues'y, tak już mam:))
UsuńOooo! naleweczka wypita? no popatrz, to chyba zeszłoroczne, moje dopiero się robią, już zacieram ręce:))) nie smuć się, zapasy są po to by znikały a na ich miejsce powstały nowe:))
Jeszcze ostala sie naleweczka gruszkowa, ale to juz nie ten smak. Malinowka byla niesamowiata.Nie zdradze przepisu, powiem tylko, ze maliny byly lekko "skruszale", bo pozostawione bez zasypki cukrowej nabraly lekkiego bialego meszku i fermentacji, co dalo wspanialy smak i zapach. Poza tym malin nie zalowalam, wiec esencja byla bardzo intensywna no i oczywiscie mocno procentowa dla koneserow dobrych trunkow. Recepte mniej wiecej spisalam i zamknelam w osobistym sejfie :D Co do blues'a,czy znasz Kraskow z pieknym Palacem ? - tam wszystkie blues'y znikaja. Palac odrestaurowany jak sie nalezy, bez zbednego picu. No i ogrod przeuroczy, a okoliczne lasy rozlegle. Podobno hasaja w nich dzikie konie ;p a tam gdzie jest konska kupa, jest tez i dobry grzyb, nieprawda ? .. :))
UsuńW pałacu nie byłam, ale znam:) Nie wiem czy końskie łajno dobrym jest nawozem pod grzyby... nie znam sie na tym, a blues'y lubię zawsze i wszędzie, nawet w pałacu mogę ich słuchać:)
UsuńA moze cos na temat grzybow moglo by sie pojawic na blogu ? ... zaczal sie sezon typowo dla grzybiarzy i sos z prawdziwkow czy zupa grzybowa to moje ulubione jesienne dania. Podobno, tam gdzie sa konie latwo jest znalezc prawdziwe pieczarki. Nie wiesz o tym ? ... ;) W Palacu tez nie bylam ale znam i uwazam, ze jest naprawde piekny i pieknie polozony. Wole to miejsce od kompleksu w Krzyzowej, wedlug mnie zbyt 'wypacynkowanego' jak na tamte, owczesne klimaty. Niby to stare, a straszace nowoczesnoscia. A lubisz rock ? ... :D
UsuńKass proponuje poranny spacer w lasach pod Kraskowem na grzybobraniu- przyjemne z pozytecznym. Potem poludniowy obiad w tamtejszej, niczego sobie karczmie, ktora serwuje pyszne dania i na zakonczenie kontenplacja przy kawie w zamkowych ogrodach. Ty masz rzut kamieniem, ja ciut dalej ;DDD
UsuńNie znam oryginalnych potraw grzybowych, sos czy zupa to popularna klasyka, którą pewno każdy zna i robi po swojemu, ale pomyślę:)
UsuńRock? oczywiście, zaraz po bluesie, ja wyrosłam w tej muzyce więc nie mogę jej nie lubić, zresztą każdą dobrą muzykę lubię i słucham - z poważną włącznie, nie ma dla mnie życia bez muzyki:)
Kiedyś przejeżdżałam koło tego pałacu ale nie zwiedzałam, rzeczywiście okazały i ciekawy obiekt. Takie zbyt wyfiokowane zabytki nie budzą mojego entuzjazmu, wolę bardziej 'naturalne'
Widzę że obmysliłaś każdy szczegół wycieczki:)) Anonimie... popatrz nawet nie wiem jak masz na imię...a Ty wiesz o mnie tyle...nie uważasz że powinnaś to zmienić, tak fajnie nam się rozmawia, a ja nawet nie znam Twojego imienia... zdradź rąbka tajemnicy, będzie milej:)
Moze to nie miejsce na pogawedki, ale wydaje mi sie, ze mnie znasz od lat ... :D
UsuńMoje imie jest troche staroswieckie, ale bardzo je lubie. Ma tez te zalete, ze wymawiane jest jednakowo we wszystkich jezykach Swiata i z wymowa nie ma zadnego problemu. jest to wielki przywilej widziec i slyszec swoje imie alfabetycznie i fonetycznie nie poprzekrecane. Bo popatrz, Katarzyna po polsku, Kate, Katerina, Catherine itd, czy Piotr albo Pietia hehehe lub Pierre itd niby to samo, ale to juz nie to samo. Rock tez lubie i jazzzz tez :DD
No i dalej nic nie wiem...:(
UsuńKasiu nie robiłam jeszcze odwróconego ciasta, ale muszę przyznać, że wygląda pysznie:) buziaki
OdpowiedzUsuń