Jeśli macie ochotę na przygotowanie wspaniałej nalewki ratafii tutti frutti, to właśnie jest najlepsza pora aby ją nastawić.
Nalewka powstaje przez kilka miesięcy, do której w miarę dojrzewania, dodaje się kolejno sezonowe owoce.
Zaczynamy od pierwszych owoców czyli truskawek, potem czereśnie, wiśnie, maliny, porzeczki, agrest... itd
Niech nikogo to nie przeraża, po prostu od czasu do czasu wrzucamy do słoja lub gąsiorka garść owoców i zalewamy spirytusem, ot i cała filozofia:) Poza tym wstrząsamy słojem co jakiś czas i ... czekamy końca sezonu. Potem zlewamy i czekamy aż dojrzeje... a potem już tylko sama przyjemność:)
* ten mały kieliszek na zdjęciu, to ostatek ratafii ubiegłorocznej...była pyszna!
-ale nowa (co widać) już jest nastawiona!
RATAFIA TUTTI FRUTTI
* owoce sezonowe - po ok 20-35dag (w sumie ok 2,5kg)
* 3l spirytusu 96%
* 1,25 l wody
* 1,25kg cukru
* 35dag suszonych owoców (głogu, dzikiej róży, rodzynek, fig)
* 2-3 pomarańcze
* 2 cytryny
Do gąsiorka lub dużego słoja wsypywać po 20-35dag owoców w kolejności ich dojrzewania, zaczynając od truskawek a na późnych owocach (gruszki, jabłka) kończąc. Przed wrzuceniem owoce przebrać, opłukać i osączyć. Miękkie dajemy w całości (truskawki, maliny) a twardsze rozdrabniamy (jabłka, brzoskwinie, morele, śliwki). Usuwamy wcześniej pestki lub gniazda nasienne i kroimy (nie obieramy) na drobne kawałki.
Każdą porcję owoców zalewamy ok 1 szkl spirytusu (tak by owoce były zanurzone, czasem może być więc to trochę więcej niż szklanka) . Na samym końcu dodajemy owoce suszone i obrane i pokrojone w małe kawałki cytrusy. Za każdym razem gąsiorek szczelnie zakorkować i odstawiać.
Po skończeniu maceracji zlać nalew do innego naczynia. Cukier zalać wrzącą wodą i mieszać do rozpuszczenia. Zalać syropem odsączony nalew i dobrze wymieszać. Odstawić na ok 1 tydzień, po czym przefiltrować i zlać do butelek. Odstawić na co najmniej 3 miesiące... a późną, zimną i ciemną jesienią delektować się owocowym delikatesem:))
Smacznego!
*
ja się przyznam ,że nalewki różne już robiłam ,ale ratafii to jeszcze nie...
OdpowiedzUsuńale malownicze to środkowe zdjęcie
z truskawkami zapowiada się bombowo!
OdpowiedzUsuńSzykuje sie bardzo smakowita naleweczka:)
OdpowiedzUsuńO nie czekanie do końca sezonu mnie przerasta :D
OdpowiedzUsuńKasiu a nie można tego procesu przyspieszyć ciut? :))))
Poleczko można:)))
OdpowiedzUsuńKass, uwielbiam robić nalewki, uwielbiam przedługo czekać aż dojrzeją, ale ratafia zawsze mnie jakoś przerastała, tyle się o niej nasłuchałam, naczytałam i jeszcze nigdy nie odważyłam się nastawić - a Ty tak fajnie piszesz że żadna filozofia - przekonuje mnie to bardzo :)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności moc!
P.S. Drugie zdjęcie (to z kwiatami i łubianką) - Kass, cudne! Bajecznie kolorowe :)
Uhuu... Czemu nie mam gasiorka? I czym by tu zastapic ;)? A ta ostatnia partia (suszone i cytrusy) ile powinna stac?
OdpowiedzUsuńMoniko, ja kiedyś też tak myślałam... do momentu kiedy pierwszy raz postanowiłam ją zrobić, teraz już nie mogę przestać... tym bardziej że wówczas miałabym w domu przechlapane :)))
OdpowiedzUsuńAha, i czy to powinno stac w chlodzie (piwnica) czy wrecz przeciwnie?
OdpowiedzUsuńPtasiu , u mnie stoi jeszcze 2 tygodnie od suchych...
OdpowiedzUsuńJa trzymam w kuchni... bo mi śię nie chce do piwnicy biegać, po wrzuceniu ostatniej partii zanoszę do piwnicy:) coby nie wypili...:)
OdpowiedzUsuńJakie wspanialy gasior! :) Tutaj robi sie taka nalewke na rumie i nazywa to nalewka starego kawalera ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kass! I mam nadzieje, ze noga nie doskwiera Ci za bardzo :*
Jakie pyszności! Przypomniałam sobie,że w zeszłym roku nastawiałam także likier truskawkowy. To coś pysznego:))
OdpowiedzUsuńOj, napiłabym się takiej naleweczki. Korci mnie by nastawić, ale wydaje mi się, że ogromnie dużo jej wyjdzie! A my mało generalnie pijamy.
OdpowiedzUsuńBeo, na rumie tez jest pyszna, wilimy jednak tą...
OdpowiedzUsuńdziękuję...noga trochę 'lepsza' ale wciąż mało aktywna jestem:) nad czym ubolewam bo taka piękna pogoda a ja wciąż statyczna:))
majanko z samych truskawek nie robiłam ale na pewno też jest pyszny!
Aniu możesz zrobić mniej, po prostu podzielić wszystko przez 2 lub 3 i w mniejszych ilościach dodawać owoce i alkohol...
pozdrawiam ciepło:)))
ależ masz pieny gąsiorek Kasiu .... a taką ratafią to ym nie pogardziła:) pięknie się prezentuje i na pewno bosko smakuje:) pozdrawiam Kasieńko
OdpowiedzUsuńPonieważ mam jeszcze spory zapas tej nalewki z zeszłego roku to zrobię sobie rok przerwy, ale faktycznie ratafia to jedna z lepszych nalewek jakie znam. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńKasiu ,ale mi znowu smaka narobilas...robilam juz naleweczke z pigwy z Twojego przepisu,jest pycha,teraz moze skusze sie na ta,wyglada obiecujaco...mniam mniam!!
OdpowiedzUsuńNo i mam słój, i pływają w nim już i truskawki, i czerwone porzeczki :)
OdpowiedzUsuńPtasiu - bardzo się cieszę, ciekawa jestem Twoich/Waszych wrażeń podczas degustacji...
OdpowiedzUsuńps. a u mnie oprócz truskawek pływają jagody i maliny... porzeczki dopiero będę topiła:)))