1.01.2010
Staroroczny bilans. Noworoczne założenia ...a póki co noworoczny tort.
Wczorajszy wieczór, ostatni w roku 2009, był bardzo malowniczy. Śniegowa kołderka otuliła cały świat, który wydawał się czyściejszy, piękniejszy... Nie było bardzo zimno więc i spacer stanowił nie lada przyjemność.
Tradycyjnie spędzony w zaciszu domowym, ostatni wieczór roku miał wyjątkowo urokliwą 'oprawę graficzną'.
I tak zakończyliśmy kolejny rok, pełen zmian, nowych doświadczeń, nowych zwierząt...
Ubiegły rok obfitował w wydarzania, nie zawsze dobre i szczęśliwe...tak jak każdy rok.
Podsumowując, bilans jest in plus...czyli mogę przyjąć że to był dobry rok.
Czy robicie postanowienia na nowy rok? Plany, marzenia albo zwyczajne założenia? Ja zwykle nie stawiam sobie zadań czy postanowień, poza jednym...i to co roku takim samym! A że nie mam wystarczająco silnej woli, postanowienie zwykle pozostaje nie spełnione :(
O co chodzi? O zrzucenie kilku kilogramów (zbędnych!) i przejście na dietę pozbawioną cukru (o rany!) i mięsa (z tym nie będzie problemu, i tak prawie go nie jem). Czy mi się uda nie wiem, ale podejmę wyzwanie w imię zdrowego rozsądku i poprawy zdrowia! Skoro to już oficjalnie oznajmiłam, może nareszcie się uda (w końcu nie mogę robić z g..y kalosza:). W każdym razie co jakiś czas będę się spowiadała z moich osiągnięć. Trzymajcie za mnie kciuki!
A tymczasem styczeń rozpoczęłam spacerem w zimowej scenerii. Uwielbiam ten najspokojniejszy poranek roku. W trakcie ponad godzinnej wędrówki spotkałam trzech osobników homo sapiens, dwa psie pyszczki, a ulicą przemknęły dwa puste (ani jednego pasażera!) autobusy. Piękny, cichy i pusty poranek, szkoda że tylko raz w roku...
Acha, zapomniałam o kaczkach...a było ich dzisiaj wyjątkowo dużo.
Ale żeby stary rok zakończyć przyjemnie, a nowy zacząć słodko (cały rok podobno taki będzie, czyli dobry) upiekłam tort czekoladowy z prażonymi orzechami. To jest ostatnia słodycz, na jaką sobie pozwoliłam. Ostatnie moje ciasto!...o nie, ciasta będę nadal piekła, w domu byłaby wojna (a rozwód pewny!) gdybym była taka perfidna i potraktowała wszystkich dietą!
TORT CZEKOLADOWY Z PRAŻONYMI ORZECHAMI
ciasto:
1 szkl mąki tortowej
3/4 szkl cukru pudru
2,5 łyżki kakao rozprowadzone w małej ilości gorącej wody (gęstość rozpuszczonej czekolady)
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
75g masła stopionego
6 jajek
Oddzielić żółtka od białek do dwóch misek. Z białek ubić pianę, dodając na końcu połowę cukru.
Żółtka utrzeć z resztą cukru, dodać rozrobione kakao, wciąż ubijając dodawać partiami mąkę z proszkiem do pieczenia i masło. Na końcu dodać pianę i delikatnie wymieszać.
Tortownicę o średnicy 24cm wysmarować masłem i wysypać bułką tartą. Ciasto przełożyć do formy i wstawić na 45-50 minut do piekarnika nagrzanego do 180stC.
Po upieczeniu pozostawić w zamkniętym piekarniku przez 15 minut. Wyjąć, wystudzić i przekroić w poprzek.
krem:
4 jajka
1 szkl cukru pudru
100g czekolady gorzkiej
2 łyżki śmietanki słodkiej
150g włoskich orzechów
2 łyżki rumu
200g masła miękkiego
1 szkl dżemu z czarnej porzeczki lub innego
do nasączenia:
50ml rumu + kilka łyżek przegotowanej wody
Orzechy ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180stC na 5-10 minut (zależy jakiej wielkości są kawałki orzechów). Uprażone orzechy powinny mieć złoto-brązowy kolor, uważać aby ich nie przypalić.Po ostudzeniu wsypać orzechy do worka foliowego i pocierając obłuskać z podpieczonej skórki. Wyjąć i rozdrobnić w malakserze lub zmielić.
Jajka ubić z cukrem na parze na kogel mogel. Roztopić czekoladę, dodać do niej śmietankę i dokładnie wymieszać. Ubijając jajka, dodać rozpuszczoną czekoladę i wymieszać.
Masło utrzeć na puch, dodawać powoli masę jajeczną i ucierać aż do momentu dokładnego połączenia. Wsypać orzechy (pozostawiając 2 łyżki do dekoracji) i dodać rum, wymieszać.
Blaty tortu nasączyć rumem. Spodni posmarować dżemem, i połową kremu. Przykryć drugim kawałkiem ciasta. Resztę kremu rozsmarować na wierzchu i bokach tortu. Posypać mielonymi orzechami, udekorować połówkami orzechów lub płatkami migdałów.
Tort włożyć na 2 godziny do lodówki aby się 'przegryzł'. Smacznego!
Etykiety:
ciasta biszkoptowe,
czekolada,
świąteczne,
torty
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
trzymam w takim razie kciuki by wszystko poszło po Twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
a tort wygląda niezwykle kusząco, czekoladowy z orzechami to jeden z moich naj :)
Jako że poprzedni wpis przegapiłam, teraz składam Ci, Kass, najlepsze noworoczne życzenia i - co najważniejsze - wytrwałości życzę!
OdpowiedzUsuńJa sobie też powinnam obiecać dietę, ale chwilowo postanowiłam się ćwiczyć w innych cnotach; chyba że mogę to ogólnie nazwać cnotą powściągliwości ;)
I jeszcze jedno: tort piękny! Żałuję, że po świętach nie lubię pieczenia, bo Nowy Rok to faktycznie najlepszy czas na torty :)
OdpowiedzUsuńzimowe zdjecia jak z bajki!
OdpowiedzUsuńTort przepysznie wyglada i bardzo kusi
Ja tez mam zamiar schudnac Po ciazy zostaly mi 4 kg, teraz przez swieta doszedl piaty Koszmar, w nic sie nie mieszcze
niech się spełni
OdpowiedzUsuńp.s tort bardzo dostojny
W takim razie mocno zaciskam kciuki :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie jestem dobra w kwestii postanowien, wiec daje sobie spokoj ;)
Wszystkiego co najlepsze na ten Nowy Rok!
Hm, Kasiu, pieczenie takich ciast i rezygnacja z ich jedzenia to bardzo wyrafinowane tortury!Może lepiej zastosuj "dietę szczeniaczkową"?;-)Opieka i sprzatanie po takiej ruchliwej np czwórce;-) daje znakomite efekty!;-))Pozdrawiam gorąco. Śliczne, urokliwe zdjęćia!
OdpowiedzUsuńviridianka dziękuję, to tez mój ulubiony tort...niestety!
OdpowiedzUsuńAn-no dziękuję za życzenia, a cnota powściągliwości to najtrudniejsza z cnót...:)
margot dziękuję!
Beo dziękuję i za życzenia i za kciuki.
Ori ja rozpatruję to nie jako torturę, to pewna namiastka słodyczy...wącham, patrzę i mam dość...albo nie :)))
Dieta szczeniaczkowa powiadasz, hmmm...myslałam o tym, właściwie nie ja tylko córka mnie namawiała na macierzyństwo...ale przecież ja bym się nie mogła później z tymi pyszczkami rozstać!!!!
Ojojoj! :) Postanowienie godne podziwu (u mnie co rocznie pada już po kilku dniach :D), więc nie ma rady, życzę, by udało się wytrwać. :) Kass, ale jeśli piszesz, że Ty będziesz w diecie się ćwiczyć, a rodzinie ciasta piec - to ja jeszcze bardziej podziwiam! Naprawdę! Moja silna wola w tej kwestii jednak jest równa zeru. :D
OdpowiedzUsuńZatem niech się wiedzie dobrze w tym nowym roku. :) Niech zdrowie dopisuje, uśmiech gości na twarzy, a przykre sprawy niech omijają szerokim łukiem Twój dom i jego mieszkańców. :) Tego życzę. :)
Małgosiu dziękuję za życzenia... mam nadzieję, a raczej pewność że mi się uda! inaczej myśleć nie mogę:)
OdpowiedzUsuńKass, spełnienia marzeń i tego wypowiedzianego i tych skrytych :) A ponieważ i ja muszę przycisnąć pasa po świątecznych smakołykach, popatrzę na razie tylko na to ciacho i pooblizuję się na jego widok :)
OdpowiedzUsuń