14.03.2009
Chleb na czerwonym winie - Weekendowa piekarnia # 23
Tym razem pieczenie chleba odbylo się u Zawszepolki, a chleb który wybrala nasza gospodyni to: Chleb na czerwonym winie z orzechami piniowymi i figami, którego autorem jest Dan Lepard.
Upieklam go dzisiaj, zapach który wypelnil dom podczas pieczenia byl bardzo zachęcający i intrygujący...nie pachnialo winem, nie byl to także zapach pieczonego chleba...to cos więcej, to bardzo zmyslowy aromat. Chleb w smaku bardzo ciekawy, polączenie egzotyki z wyrafinowaniem...bardzo dobrze wspólgra z serem plesniowym albo lagodnym ementalerem, pysznie smakuje także z konfiturą...jest bardzo dobry!
Przepis podaję za Zawszepolka:
CHLEB NA CZERWONYM WINIE Z ORZECHAMI PINIOWYMI I FIGAMI
Pasta orzechowo-figowa (waga po namoczeniu i odsaczeniu - 350g)
250g czerwonego wina (autor nie okresla jakiego, ja mysle ze dobrze byloby uzyc wytrawnego)
100g orzeszkow piniowych
200g suszonych fig, pokrojonych w osemki
Ciasto wlasciwe
250g pszennej maki chlebowej (50%)*
250g pszennej maki chlebowej razowej (50%)*
1,5 lyzeczki soli
260g wina i wody (nalezy zuzyc cale wino, ktore zostanie nam po odsaczeniu fig i orzeszkow piniowych oraz dodac tyle wody by razem bylo 260g) (52%)
1,25 lyzeczki swiezych, pokruszonych drozdzy (1%) (czyli bedzie jakies 0,5 lyzeczki drozdzy suszonych i niepelne 0,5 drozdzy instant)
150g pszennego zakwasu (30%) (nie mam wiec uzyje zytniego)**
350g odsaczonych fig i orzeszkow piniowych
W rondlu umieszczamy pokrojone figi, orzeszki piniowe i wino. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok. 1 minute. Zdejmujemy z palnika, przykrywamy i zostawiamy na noc w temperaturze pokojowej mieszajac jeden raz przed pojsciem spac. Na drugi dzien odcedzamy i zachowujemy cale wino. Dodajemy do niego tyle wody, by caly plyn dal nam 260g.
W duzej misce mieszamy obie maki i sol. W drugiej misce mieszamy zakwas z woda i winem; dodajemy figi i oszeszki piniowe. Dodajemy make do mokrych skladnikow i calosc mieszamy reka (lub za pomoca miksera, ale na niskich obrotach bo z naszych fig nie zostanie nic). Gdy skladniki polacza sie, miske przykrywamy i odstawiamy na 10 minut, aby ciasto odpoczelo. Po 10 minutach ciasto wyjmujemy na lekko omaczony lub naoliwiony blat i krotko zagniatamy (10-15 sekund). Przekladamy do czystej miski, przykrywamy i odstawiamy na 30 minut. Po tym czasie ciasto zagniatamy ponownie (10-15 sekund), po czym ciasto skladamy i przekladamy z powrotem do miski na 1,5 godziny. Po tym czasie ciasto wyjmujemy, lekko odgazowujemy (inaczej bedziemy miec wieeeelekie dziury) i dzielimy na dwie rowne czesci. Z kazdej czesci formujemy kule i zostawiamy na 5 minut. Nastepnie kazda kule walkujemy w owal o grubosci mniej wiecej 2cm. Moja uwaga jest taka, ze mozna albo zostawic jeden okragly bochenek, albo zostawic dwa okragle bochenki mniejsze. Ja nie bede raczej ich walkowac bo nie lubie plaskich chlebow :) Jak zechcemy tak zrobimy. Jesli zdecydowalismy zostawic kule (jedna lub dwie), to wkladamy je do koszykow (koszyka) zlaczeniami do gory, jesli je rozwalkowalismy to zostawiamy nasze dwa 'placki' na omaczonej scierce i przykrywamy druga omaczona scierka. Zostawiamy do rosniecia na ok. 1,5 godziny.
Piekarnik nagrzewamy do 210 st.C. Wierzch bochenkow lekko smarujemy oliwa (za pomoca pedzelka) i nacinamy na ukos na calej powierzchni (mozna naciac jak kto lubi). Przenosimy bochenki na blache (kamien) i pieczemy przez 45 minut do zloto-zbrazowienia. Upieczony bochenek wyda pusty odglos jesli w niego popukamy.
* Ponieważ nie mialam orzechów piniowych, użylam wloskich i nerkowca.
Etykiety:
chleb i bułki,
chleb na drożdżach,
Weekendowa piekarnia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kass, widzę że u ciebie tez w formie bochenka
OdpowiedzUsuńBardzo okazały wyszedł tobie i pięknie wyrósł
I u Ciebie Kass taki piękny bochenek! Może bym i złamała dietę, ale nie mam w domu fig, hm... Jeszcze pomyślę.
OdpowiedzUsuńMargot ja mam taki spory koszyk do wyrastania i w nim własnie te większe bochenki robie, poza tym mniej pracy przy jednym...
OdpowiedzUsuńAn-na ja też dietę zaczęłam, ale chleb jem...chyba nie mogłabym się bez niego obejść, ale jem go mniej.
Ale sie ciesze ze nas tak duzo! :)
OdpowiedzUsuńSuper duzy bochen Kass :) Takie to ja lubie najbardziej :D
Dziekuje za wspolne pieczenie :)
Piękny :) U mnie już prawie zjedzony :(
OdpowiedzUsuńPiekny bochenek:) Śliczny ma kolor:)
OdpowiedzUsuńpiękna intensywna barwa :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że wszystko jest możliwe przy odpowiedniej motywacji. gotuję pyszności dla mojego mężczyzny, ale sama trzymam się dzielnie ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękny chlebek :) Prawda, jaki smaczny :)))
OdpowiedzUsuńLolka podziwiam i trzymam kciuki...ja nie mam takiej determinacji, może kiedyś...póki co staram się na ile mogę jeść zdrowo ale nie rezygnuje z małych przyjemności, życie jest takie krótkie...
OdpowiedzUsuńTili bardzo smaczny, u mnie już w czasie przeszłym.
piękny kolor, zresztą nie tylko kolor
OdpowiedzUsuń