Wiedziałam Kasiu że rogale będą u Ciebie,niestety nie piekłam ale upiekę w innym terminie.Czy mak kupowałaś w młynie czy w sklepie gdzieś udało ci się dostać
Jeszcze jakiś został???? Jeśli tak to ubieram butki i kurtkę i lecę na rogale do Ciebie ;) W tym roku nie miałam rogali a sama jeszcze nigdy nie piekłam. Kasiu a kotek to dziewczynka czy chłopczyk?
Ja niestety nigdy nie jadłam ani nie piekłam, ale chciałabym wreszcie spróbować tych rogali, bo podobno są przepyszne:) tylko muszę zaopatarzyć się w ten specjalmny mak... Pozdrawiam ciepło, Magda (obserwatorka bloga od baaaardzo dawna:))
Pierwszy raz w życiu jadłam takiego rogala rok temu. Jutro jestem zaproszona na wieczór z rogalami Marcińskimi (lepiej późno niż wcale:). Az mi ślinka leci na myśl o tym łakomstwie. Sama jakoś nie odważyłam się pod pretekstem, ze "mam się odchudzać" i na pewno na jednym-dwoch-trzech bym się nie zatrzymała.... Pozdrawiam Nika
My nie piekliśmy, my je dostaliśmy!:-) Te Twoje są na pewno wspaniałe! Słodkiej niedzieli.Ori
OdpowiedzUsuńA co najważniejsze: jedliście:)) pozdrawiam!
Usuńjakie cudenka:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam:)
UsuńJa w tym roku nie piekłam, bo się zagapiłam i nie kupiłam maku.
OdpowiedzUsuńA Twoje cudne!:)
Majanko bo to wszystko przez to że o mak nie tak łatwo, pozdrawiam:)
UsuńWiedziałam Kasiu że rogale będą u Ciebie,niestety nie piekłam ale upiekę w innym terminie.Czy mak kupowałaś w młynie czy w sklepie gdzieś udało ci się dostać
OdpowiedzUsuńJagódko kupiłam przez internet w sprawdzonym sklepie 'Jawo smak natury', który polecam:))
UsuńHa,ha...ja też wiedziałam, że u Ciebie będą rogale marcińskie, ale dostać biały mak to trzeba mieć szczęście:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że w sklepie nie spotkałam...
UsuńJeszcze jakiś został???? Jeśli tak to ubieram butki i kurtkę i lecę na rogale do Ciebie ;) W tym roku nie miałam rogali a sama jeszcze nigdy nie piekłam. Kasiu a kotek to dziewczynka czy chłopczyk?
OdpowiedzUsuńBasiu gdybym wiedziała, że masz ochotę to bym uchowała choć jeden:)
UsuńTo jest kotka i ma ponad rok ale mam jeszcze na zbyciu dwa małe kociaki-chłopaki:)
Oczywiście piekłam, ale moje to rogaliki! Zabraliśmy je na pieszą wycieczkę po lesie. Smacznej niedzieli! Iwona
OdpowiedzUsuńRogale czy rogaliki mało ważne, najważniejsze że były:))
UsuńTak :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMniam:)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku nie piekłam, dlatego częstuję sie Twoim rogalem :) Cudownie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńja upiekłam wczoraj najlepsze jakie w życiu jadłam!
OdpowiedzUsuńnigdy nie piekłam i nawet nie jadałam... muszę wreszcie spróbować:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa niestety nigdy nie jadłam ani nie piekłam, ale chciałabym wreszcie spróbować tych rogali, bo podobno są przepyszne:) tylko muszę zaopatarzyć się w ten specjalmny mak...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Magda (obserwatorka bloga od baaaardzo dawna:))
Nie piekłam i nie jadłam.
OdpowiedzUsuńChętnie poczęstowałabym się Twoim:)
Nie piekłam nigdy...Twoje wygladają super.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w życiu jadłam takiego rogala rok temu. Jutro jestem zaproszona na wieczór z rogalami Marcińskimi (lepiej późno niż wcale:). Az mi ślinka leci na myśl o tym łakomstwie.
OdpowiedzUsuńSama jakoś nie odważyłam się pod pretekstem, ze "mam się odchudzać" i na pewno na jednym-dwoch-trzech bym się nie zatrzymała....
Pozdrawiam
Nika