Dzień nawet bardziej szary niż nastrój.
Na poranny spacer wyruszyłam po ciemku... a kiedy wróciłam wciąż było ciemno :(
Zanim upiekłam bułki, zrobiło się całkiem czarno, mam wrażenie że słońce dzisiaj nie wychodziło z wyrka... ja pewnie - gdybym nie musiała - też bym dzisiaj nie wychodziła:)
Upiekłam bułki z dodatkiem płatków owsianych (dodają wilgci) i miodu. Mięciutkie, sprężyste i bardzo smaczne. Na taki szaro-bury dzień jak znalazł, wystarczy zakasać rękawy i...
Polecam!
BUŁKI Z PŁATKAMI OWSIANYMI I MIODEM
/24 bulki lub 18 bułek + bagietka/
* 900g mąki pszennej
* 30g świeżych drożdży
* 2 łyżki miodu
* 100g stopionego masła
* 4 łyżki płatków owsianych + 3/4 szkl wrzątku
* 2 płaskie łyżeczki soli
* 1 żółtko (białko zostawić do posmarowania bułek)
* ok 1 szkl wody
* mak lub sezam
Płatki owsiane zalać gorącą wodą i odstawić na 15 minut.
Z garści mąki, drożdży, miodu i 2/3 szkl letniej wody zrobić zaczyn. Wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić.
Do miski miksera wsypać mąkę, dodać zaczyn, namoczone płatki, żółtko i wodę. Wyrobić przez kilka minut, po czym wlać stopione masło i wyrabiać jeszcze przez ok 6-8 minut, do momentu az ciasto będzie odstawało od ścianek miski.
Spryskać ciasto oliwą i nakryć miskę ściereczką, odstawić na ok 1 godzinę do podwojenia objętości.
Uformować bułeczki, okrągłe, podłuzne lub - jak u mnie - węzełki. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w małych odstępach.
Przykryć ściereczką do napuszenia i włączyć piekarnik, nastawiając temperaturę 190stC.
Posmarować roztrzepanym białkiem i posypać sezamem lub makiem.
Po ok 35-40 minutach wstawić na 20-25 minut do upieczenia.
Wyłożyć na kratkę i ostudzić.
Smacznego!
Jak zawsze idealne wypieki!!!
OdpowiedzUsuńMam takie same odczucie nie tylko do dzisiejszego dnia
Pozdrawiam
Dziękuję, co do ciemności to zwykle nie narzekam...ale bywa ze bardzo mi brakuje słońca, miłego wieczoru:)
Usuńcudowne wypieki! zapachniało mi cudnie :)
OdpowiedzUsuńa ja dzisiaj z dziupli nosa nie wyściubiłam tylko bułeczki z orzechami piekłam, ciepłe, serduszkowe :)
pozdrawiam cieplutko.
Czyli ze zastosowałaś tą samą metodę:))) miłego wieczoru!
UsuńMuszę też coś UPIEC. Mogą być bułki :) A listopad i mgły lubię bardzo, choć i mnie zaskakują powroty do domu o zmierzchu albo ciemną nocą, czyli po południu. I nic, ale to nic mi się nie chce! Siedziałabym w domu i patrzyła na koty :)
OdpowiedzUsuńJa Cie podziwiam Aniu, jak Ty wytrzymujesz tak długo na diecie? mnie chyba najbardziej brakowałoby pieczywa z masełkiem:))
UsuńTeraz to dla mnie tortura. Tak bym chciała taką bułeczkę z masełkiem! buuuuuuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńO tej porze kuchnia zamknięta:))) myć się i spać!
Usuńps. na sniadanko mogę podrzucić buleczkę:)
Idealne na szare dni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę że i na te pogodne też nie byłyby złe:) pozdrawiam!
UsuńOj Kasiu te Twoje buleczki ...sa takie apetyczne:)
OdpowiedzUsuńKasiu wspaniałe te bułki, takie puchate ...chętnie dosiadłabym sie do takiego śniadania:) wielki buziak
OdpowiedzUsuńWyglądają niezwykle apetycznie :))
OdpowiedzUsuńPiękne te bułeczki i cudownie ciepłe, domowe zdjęcia. Tak mi tu dobrze:)
OdpowiedzUsuńWyglądają apetycznie, zwłaszcza te z sezamem przemawiają do mego serca, czy tez raczej języka;)
OdpowiedzUsuńjeszcze ciepłe bułki na śniadanie , chrupiące , rozgrzewająca herbata i słoneczność miodu ... a za oknem - rozpogodzi się / jeśli nie dziś , to jutro :) /
OdpowiedzUsuń