To co dzieje się teraz w ogrodzie, jak cudownie wyglądają czerwieniejące liscie drzew owocowych, jak nasycone kolorami są jesienne kwiaty...to najpiękniejsza faza jesieni.
W parku leżą brunatne kasztany i żołędzie, pod nogami szeleści dywan z liści...
Dzisiejsze słońce ożywiło barwny swiat jesiennego bogactwa...
I pomimo cieplej pogody, mój chlebek rosnie na zwolnionych obrotach, nie spieszy mu się do pieca...ma czas...i jak się będzie tak ociągał, to prawdopodobnie wsadzę chleb za karę do lodówki (niech otrzeźwieje!) i dopiero jutro wyląduje w piekarniku...
Piękne te kasztany, które dla mnie są oznaką jesieni. Robię z nich przeróżne ludki... razem z Ksawerym i Dominikiem a dzieciaki z osiedla biją się o nie pod kasztanowcem, ach przypominają mi się dziecięce beztroskie lata...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie !
Dla mnie też kasztany to dzieciństwo moje... i moich dzieci...uwielbiam je zbierać... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.