Kiedy brakuje mi czasu na wszystko i nic nie daje się upchnąć pomiędzy, wtedy odzywa się moja przekorna natura i zabieram się za coś, czego nie muszę ale lubię... np siadam piszę bloga...
Mówiąc prościej: buntuję się kiedy coś muszę , zdecydowanie wolę wybór, luz, i sama podejmować decyzję co i kiedy będę robić...
Trudno się żyje z takim charakterem...oj trudno!
Kiedy nie mam czasu (praca wisi nade mną jak Cumulonimbus capilatus ) , to wtedy właśnie zabieram się za rzeczy powiedziałabym wówczas irracjonalne:) np:
-robię wtedy porządek w szafie...
-nagle muszę uszyć poszewkę z materiału, który przeleżał kilka lat...
-piekę ciasto, chociaż wcale nie spodziewam się gościa...
-przycinam krzew, który nieprzycięty wygląda pięknie...
itp. itd...
...a tym samym spycham wszystko na później... zapewne psycholog znalazłby na to jakimś syndrom...:) ...niektórzy (których znam) nazywają to zupełnie inaczej i proszą żebym nie mieszała w to psychologa :))
Przecież i tak muszę zrobić wszystko, i to na czas... i jakimś sposobem to mi się udaje - to przyjmuję że widać ten typ tak ma:))
A skoro tak, to upiekłam chleb (wczorajszy leży jeszcze nie zjedzony!)...
Taki niekonwencjonalny wypiek... tym razem z dodatkiem mąki z dyni, orzechów włoskich i rodzynek.
Kupiłam ją (mąkę z dyni, nie z pestek!) po raz pierwszy, bo zachwycił mnie jej kolor! Dynię stosowałam już do wypieków wielokrotnie, ale były to kawałki dyni lub przecier (który sama robiłam), i najczęściej do ciasta lub bułek. Chleb z mąką dyniową piekłam po raz pierwszy... ale nie ostatni!
Chleb nie wymaga długiego wyrabiania, przygotowuje się go wieczorem a rano piecze. Potrzebny jest aktywny zakwas (jeśli przechowujemy go w lodówce to dzień wcześniej trzeba go 'uaktywnić' czyli podkarmić metodą trójfazową). Jeśli nie mamy na to czasu, to możemy dodać odrobinę drożdży (kulka wielkości orzecha laskowego wystarczy) - tak zrobiłam tym razem.
Lekko kwaskowaty chlebek (za sprawą zakwasu), wilgotny, o 'dyniowej' nucie z chrupiącą skórką.
Bardzo polecam!
/garnek 3-5l lub większa keksówka/
Wieczorem:
* 400g mąki pszennej chlebowej (dałam 650)
* 150g mąki żytniej chlebowej 720
* 3 kopiate łyżki mąki dyniowej
* 2 łyżki oliwy z oliwek
* 2 łyżki aktywnego zakwasu
* 1 łyżeczka cukru
* 2 łyżeczki soli
* ok 500ml letniej wody
* drożdże świeże-kuleczka jak orzech laskowy /opcjonalnie/
* 1/4 szkl rodzynek
* 1/2 szkl uprażonych na suchej patelni orzechów włoskich
W połowie wody rozpuścić drożdże, dodać cukier i wymieszać.
Do większej miski wsypać wszystkie mąki i wymieszać.
Dodać resztę składników (oprócz orzechów), wyrobić łyżką dolewając wodę(ciasto powinno być luźne ale nie lejące).
Przykryć szczelnie folią spożywczą i pozostawić na blacie do rana.
Rano do ciasta wsypać orzechy i lekko wmieszać. Odstawić na 30 minut.
Pieczenie w garnku:
Garnek wyściełać papierem do pieczenia.
Przełożyć ciasto do garnka, przykryć pokrywką i odstawić na 45 minut.
Włożyć garnek do piekarnika i włączyć na 250stC. Po 35-40 minutach zdjąć pokrywkę i dopiec jeszcze 30 minut. Wyjąć na kratkę i ostudzić.
Pieczenie w keksówce:
Rano wyłożyć keksówkę papierem do pieczenia. Przełożyć ciasto do formy i odstawić przykryte na ok 45 minut (powinno zwiększyć objętość o 70%). Jeżeli potrzeba zwiększyć czas wyrastania.
Nagrzać piekarnik do 230stC i wstawić chleb na 15 minut z parą. Zmniejszyć temperaturę do 200stC i piec jeszcze przez 25-35 minut. Ostudzić przed krojeniem.
Smacznego!
Kass, niestety znam ten syndrom z autopsji, choc nie wiem czy Cie to pociesza ;)
OdpowiedzUsuńChleb - jak sie pewnie domyslasz :)) - bardzo mi sie podoba! Musze popatrzec czy i u mnie ta maka jest...
Pozdrawiam serdecznie!
PS. To ostatnie zdjecie tak bajecznie kolorowe! Bede do niego wracac szara, listopadowa pora :)
no u mnie niestety też tak jest z tym syndromem. dlatego wczoraj upiekłam chleb ze śliwkami, bułeczki, ciasto, a dziś pizzę. dlatego, że mam mnóstwo pilnej roboty - ot co!
OdpowiedzUsuńTak - ostatnie zdjęcie magnetyzuje po prostu. Piękne i już jakby nierealne.
OdpowiedzUsuńAleż pięknie popękał i się przyrumienił. Fantastycznie wygląda! A smak... z pewnością cudowny :)
OdpowiedzUsuńja też nie lubię kiedy muszę coś zrobic i mam to narzucone z góry. zupełnie przyjemniej robi się coś z własnej nieprzymuszonej woli;)
OdpowiedzUsuńa te pęknięcia...mmm
a gdzie kupiłaś tą mąkę? piękny jest, patrzę i patrzę i się napatrzeć nie mogę (: ten kolor zachwyca!
OdpowiedzUsuńwspaniały, cudownie domowy!
OdpowiedzUsuńPrzepiekny kolor ma ten chleb...a jesli o mnie chodzi ,to lubie jak ,,nie masz czasu na nic,,bo jak wspomnialas siadasz i piszesz bloga...a ja uwielbiam czytac twojego bloga!!
OdpowiedzUsuńPIEKNY TEZ CHLEB, A GDZIE MOZNA DOSTAC TAKA MAKE??
OdpowiedzUsuńBabska solidarność, czy takich typów jest więcej? ...troche mnie to pociesza...ale tylko trochę:)
OdpowiedzUsuńCieszę się że chlebek się podoba, mnie on bardzo zasmakował i będę z tą mąką jeszcze piekła, a kupiłam ją na stoisku ze zdrową żywnościa, ale pierwszy raz ją zobaczyłam, zeby to nie był tylko incydent, bo i tak się zdarza.
Pozdrawiam wieczornie, pijąc herbatę z żurawiną:)
piękny bochenek!
OdpowiedzUsuńale coś w tym jest... też mam taki syndrom ;p
kiedy nie mam czasu, robię coś, czego nie powinnam w danym momencie. bardzo często latem lub wiosną grzebię na ogrodzie xd a zimą robię porządki w piwnicy lub spiżarni ;p
Kass, ten chleb jest rewelacyjny! Ma wspaniały kształt i wnętrze. Musi świetnie smakować:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię :)
bardzo fajne połączenie smaków !
OdpowiedzUsuńach , a ja nie wiedziałam ,że istnieje taka maka jak dyniowa
OdpowiedzUsuńa chleb mercedes , jak nic mercedes
Jaki piekny... Wyglada doskonale. zastanawiam sie, jak smakuje. A o mace dyniowej nigdy dotad nie slyszalam. Jak uda mi sie taka kupic, to upieke :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do blogowej zabawy w wyliczenie dziesięciu rzeczy, które lubię
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
ja zawsze piekę ciasto chociaż poprzednie jeszcze stoi... :)
OdpowiedzUsuńKass, wiesz jestem odobnym buntownikiem jak Ty, wogole nie potrafie funkconowac gdy cos "musze" :)
OdpowiedzUsuńTen chlebek jest ze tak powiem rasowy - piekny, piekne zdjecia!
Fajniutki ten chlebuś, mam zapas dyni (jeszcze) w zamrażalniku, a więc będzie jak znalazł!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pewnie się będę powtarzać, ale Twój chleb wygląda cudnie, nic dodać nic ująć !:)
OdpowiedzUsuń