Był zimny i wietrzny dzień. Podobny do dzisiejszego.
Z kuchennego okna dojrzałam w ogrodzie kilka dziwnych plam poruszających się z prędkością światła. Pod jodełką..., zaraz potem na drzewie..., a po sekundzie na garażu... nie nadążałam:)
Trzy biało-bure i jeden cały burasek- małe 2 miesięczne kociaki...i chyba matka (!?) ... właściwie nie wiadomo było czy to ich matka, kotka była bardzo wychudzona i żeby tego nie było za mało - ciężarna! :(... Kociaki jednak zachowywały się jakby były jej dziećmi.
Mama -Tosia
Karmiłam je regularnie...no i się 'zadomowiły'...:)
Nie wiedziałam co począć z tym kocim towarzystwem. Dobrze że nastała wiosna, zaczynało robić się coraz cieplej - więc w ogrodzie można było sklecić jakiś dach nad głową dla tej niemałej gromadki.
Koleżanka (Kociara przez duże K) przywiozła psią budę i szafkę, którą zaadaptowałyśmy na tymczasowe mieszkanie... Stworzyłyśmy całkiem przytulne kocie schronienie. Koty jednak nie bardzo chciały z niego skorzystać, wolały spać na ziemi pod krzewami... nie wiedziałam dlaczego.
Ano dlatego , że co wieczór pojawiał się cieszący się złą sławą wielki kocur, znany w okolicy z 'bandyckich napadów' (sądząc po wyglądzie najprawdopodobniej ojciec kociąt) i zarekwirował dla siebie obydwa 'pokoje'. Spał na zmianę w jednym albo drugim, obficie zaznaczając za każdym razem 'mieszkanie', by mu się przypadkiem ktoś nie wprowadził :))
Walczyłam z nim długo...
Za każdym razem myłam, zmieniałam siano i czekałam wieczora...sytuacja powtarzała się... w końcu udało się przegonić intruza i kociaki mogły zamieszkać w przygotowanych 'pomieszczeniach'.
Ciężarna kotka-matka (ochrzczona Tosią) zniknęła na jakiś czas, okociła się w pobliskim ogrodzie, do nas przychodziła tylko na jedzenie. Po pewnym czasie przyprowadziła swoje dzieci... na szczęście były tylko dwa kocurki.
Przecudne, białe z czarnymi plamkami - jak arlekiny, puchate i przezabawne. Bardzo dzikie, na widok człowieka znikały w trybie natychmiastowym. Jednak po jakimś czasie zamieszkały w przygotowanej budce a my mogliśmy je obserwować...tylko z kuchennego okna.
Takim sposobem w ciągu kilku tygodni wzbogaciłam się o 7 kotów!!!
I co z tym począć dalej?
cdn....
BUŁKI WĘZEŁKI Z ROZMARYNEM
/16 bułek/
* 400g mąki orkiszowej chlebowej typ600
* 350g mąki pszennej typ650
* 30g świeżych drożdży
* 5 łyżek oliwy z oliwek (lub oleju słonecznikowego)
* 1 żółtko (białko zostawić do smarowania)
* 3/4 szkl mleka
* 3/4 szkl wody (lub trochę więcej)
* 1,5 łyżeczki soli
* 2 łyżeczki cukru
* 1,5 łyżki posiekanego świeżego rozmarynu
Drożdże rozpuścić w letniej wodzie.
Do miski miksera wsypać obie mąki, dodać resztę składników - dozując wodę - jesli trzeba dodac trochę więcej. Wyrobić na średnich obrotach przez ok 8 minut. Ciasto powinno byc gładkie i elastyczne.
Przełożyć do naoliwionej miski i przykryć. Po ok 1 godzinie podzielić ciasto na pół, z każdej części uformować po 8 bułek.
Najpierw każdy kawałek ciasta (razem 16) zrolować w wałek o dł ok 25cm i zawiązać węzeł. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach. Przykryć ściereczką na ok 30 minut, w tym czasie nagrzać piekarnik do 190stC. Przed wstawieniem do pieca posmarować roztrzepanym białkiem i posypać makiem.
Piec 20 minut. Wyjąć na kratkę i ostudzić.
Smacznego!
*
Spacer o wschodzie słońca
Świetnie wyglądają te bułki. Czy można drozdże świeże zastąpić suszonymi, czy raczej lepiej wyjdą na świeżych?
OdpowiedzUsuńA futrzaki śliczne i duża gromada. U mnie w domu narazie jedna kotka urzęduje.
Pozdrawiam ;-)
Oczywiście że można suszone, ja wtedy wsypuję je do letniej wody i czekam az napecznieją, użyłabym tu 2 łyzeczki, pozdrawiam!
UsuńDziękuję bardzo za poradę!!!! więc wypiek na weekend mam już zapewniony :)))
UsuńPiekne masz seducho! Ja wlasnie za pare godzin bede musiala podjac decyzje czy uspic kocia znajdke, te najukochansza,bo jest w bardzo kiepskim stanie...takie to uz zycie, zwierzaki daja niesamowita radoc i milosc, ale tez cholenie boli jak odchodza...
OdpowiedzUsuńBardzo współczuje... wiem co to znaczy bo takich sytuacji juz doświadczyłam, trzymam kciuki za dobre decyzje i wytrwałości, pozdrawiam serdecznie:)
UsuńKass rzadko piszę chociaż jak już kiedyś mówiłam prawei codziennie do Ciebie zaglądam :) A teraz mogę Ci podpowiedzieć nawet co zrobić z kocim towarzystwem... :)) pokochac :) inaczej się nie da :)) pozdrawiam gorąco zakocono-zapsiono-zaptaszona Gaba :)
OdpowiedzUsuńPokochać to najmniejszy problem... ale co dalej? na szczęście wszystkie mają swoje domy, o czym niebawem napiszę, pozdrawiam ciepło Ciebie i cały zwierzyniec:)
UsuńPiękny gest ! i urocze kociaki :)
OdpowiedzUsuńa bułki bajka :D
Szana,
zapraszam do siebie,
www.gastronomygo.blogspot.com
Dziękuję i pozdrawiam wiosennie:)
UsuńJejku Kasiu, jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńKotki znalazły cudowny,ciepły dom, pelen miłości.
Pięknotki kochane.
A węzełki bardzo mi się podobają, z pewnościa smaczne, jak to domowe bułeczki:)
Pozdrawiam serdecznie.
Majanko kotki znalazły przyjazny ogród i ludzi którzy sie nimi zajęli, potem poszły do swoich domów...a bułeczki bardzo smaczne więc polecam!
Usuńpozdrawiam:)
No i dalej?? Co dalej?? Taka pasjonująca historia, nie doczekam się cd;-((
OdpowiedzUsuńAniu doczekasz się na pewno:)
UsuńPrzeurocze kotki.....
OdpowiedzUsuńA buleczki - wezelki musza smakowac pysznie!!!!
Tak smakują bardzo, zresztą ja bardzo lubię bułki z oliwą z oliwek, pozdrawiam:)
UsuńPyszne buły! A co z kociętami?
OdpowiedzUsuńKamilo trochę cirpliwości, będzie o kociakach niedługo...
UsuńKasiu, mam prośbę. Poleć mi proszę najprostszy i smaczny chleb pieczony bez garnka, zwykły pszenny i taki trochę z ziarnami, lub dodatkiem mąki żytniej taki "zdrowy". Mam polecić taki przepis dla nowicjusza, a mam z tym kłopot, bo ja to lubię i generalnie pieczenie wydaje mi się proste:-)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna, pozdrowienia!
Aniu jeśli to ma być prosty chleb, to może ten:
Usuńhttp://smakiaromaty.blogspot.com/2011/05/aromatyczny-chleb-pszenny.html
albo ten, bardzo go zawsze polecam bo jest pyszny:
http://smakiaromaty.blogspot.com/2011/06/niby-zwyczajny-chleb-ze-sonecznikiem.html
Do ubu można dodac ziarna wg uznania, pozdrawiam:)
Dziękuję;-)
Usuńoj, skąd ja znam historie kocich małych przybłęd :) w domu rodzinnym każdego roku mieliśmy pod blokiem gromadkę małych kociąt + starsze z poprzednich lat, które z kolei później stawały się matkami. niczym w sadze rodzinnej :) aktualnie moja mama przejęła obowiązki dokarmiania kiciusiów i skrupulatnie zapoznaje mnie z nimi, przedstawia je, opowiada o ich przygodach. ah, smutno by bez nich było :)
OdpowiedzUsuńBo jak jesteśmy wrażliwi na krzywdę zwierzaków to nie możemy przechodzić obojętnie obok głodnych kociaków... po prostu nie da się, a ile radości wnoszą do naszego życia te małe stwory:)))
Usuńpozdrawiam wiosennie:)
Oj Kasiu, szkoda ,ze tak daleko mam do Ciebie- przygarnelabym jakiegos kociaczka...masz wielkie serce, zwierzaki chyba to wyczuwaja i garną sie wlasnie do Twojego ogrodu.Pyszne buleczki wypieklas jak zwykle, a ja zabieram sie za przygode z Hamelmanem, bo ksiazka wreszcie doszla..pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńBasiu dziękuję i już czekam na Twoje Hamelman'owe chleby:) pozdrawiam!
UsuńSłodkie futrzaste stwory:) Wyczuły Twoje dobre serce!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i mam tylko nadzieję, że będzie Happy End!
Bułeczki cudne:)
Pozdrawiam!
Jak się już zajmiemy takimi bidulami to zakończenie musi byc dobre:) pozdrawiam ciepło:)
UsuńPiękna historia. Masz dobre serce :) Podziwiam twoje wypieki, ogród i zwierzęta. Widać że jesteś dobrą gospodynią. I mam do ciebie pytanie a propo mąki orkiszowej. Kupujesz w sklepie? Nigdy z niej nic nie robiłam i jestem ciekawa jak smakują wypieki z niej zrobione. Pozdrawiam Ula
OdpowiedzUsuńWitaj, dziękuję za miłe słowa:)
UsuńCo do mąki, kupuję zazwyczaj w młynie w którym zamawiam też inne mąki, wiem jednak że mozna kupić ją też w sklepach typu ekologiczne, ale wiem że jest jednak droższa, wypieki z użyciem mąki orkiszowej - szczególnie chleby - sa bardzo smaczne, powiedziałabym bardziej szlachetne niż z mąki pszennej (bo orkisz to rodzaj dzikiej pszenicy), ja bardzo lubię jej dodatek do bułek lub chleba, no i nie bez znaczenia jest fakt, że orkisz jest duzo zdrowszy (często polecany np alergikom) od pszenicy, pozdrawiam:)
Jak zwykle cudowne wypieki,a kociaki urocze
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wietrznie:)
Dziękuję, o tak wieje koszmarnie, na spacerze latałam prawie jak Kaja:)))
UsuńKasiu..wzruszylas mnie..tymi kociakami,nie wiem czy ja mialabym tyle sily??a co na to twoje sunie?jestesc wielka...a buleczki sa wspaniale,tak jak na faceboku juz wspomnialam ze dokladnie takie za mna dzis chodzily:))
OdpowiedzUsuńEwam koty były w tylnej części ogrodu, którą mozna zaknąć, dlatego kociaki mimo że dzikie miały tam spokojny azyl, a bułeczki zaraz pakuje i wysyłam do Ciebie:)))
UsuńGdybym miała swój własny dom - taki prawdziwy DOM,z ogrodem, na pewno chciałabym mieć takiego wielkiego, upasionego kocura :) Na razie mieszkam w bloku i mam psa :) Węzełki śliczne, jakbym tylko miała składniki pod ręką, zaraz bym się wzięła za pieczenie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak, ogród daje sporo mozliwości, bo i zwierzaki i ludzie mają tam świetne miejsce w ciepłej porze roku. A psiaka masz cudownego, miałam podobną suczkę wiele lat temu, i wiem że to wspaniałe psiaki:) A bułeczki polecam bo naprawdę są bardzo smaczne, pozdrawiam:)
UsuńKasiu czy dobrze rozumiem, że aktuanie masz 7 małych kociaków w nadwyżce? Jeśli chcesz mogę popytać o dobre domy dla maluchów.
OdpowiedzUsuńBułeczki są sliczne choć nie tak piękne jak kociaki ;) (mam nadzieję, że nie pogniewałaś się za to stwierdzenie, bo dla mnie nie ma nic piękniejszego na świecie od kotów)
Basiu bardzo dziękuję za odzew ale kociaków już nie ma... to zdarzyło się 3 lata temu, ale jak mi się cos trafi to będe pamiętała:) ...nie gniewam sie bo ja tez uważam że koty i psy to najcudowniejsi moi towarzysze:)
UsuńOj ja niestety kociarą nie jestem .....ale psiara juz tak:) .... a co do bułęczek to są czarowne i wiem, ze je upiekę ....krótegoś dnia na pyszne śniadanie:) wielki buziak Kasiu
OdpowiedzUsuńJolu a ja to i psiara i kociara jestem:)
Usuńpozdrawiam!