11.02.2010
Chleb pszenno-żytnio-orkiszowy. Focaccia pszenno-żytnio-orkiszowa.
I znowu pada śnieg...a już miałam nadzieję że zima powoli odpuszcza.
Niestety...
Wiem, wiem to dopiero luty...ale mam już dosyć śniegu! Nie jest to moja ulubiona pora roku, z upływem lat lubię ją coraz mniej. Kiedyś czekałam na zimę z wytęsknieniem, potem szalałam na lodzie i śniegu...dziś czekam z wytęsknieniem na WIOSNĘ!
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma...staram się więc szukać pozytywnych stron tej pory roku. No i znalazłam:
- zima jest malownicza i urokliwa, a świat przyodziany w śnieżną pierzynkę jest 'czysty i sterylny',
- fantastyczne spacery zimowe i ...jeszcze wspanialsze powroty do domu
- szycie i dzierganie w ciepłym domu kiedy za oknem zawieja i zamieć:)
- czytanie leżąc na kanapie w towarzystwie futrzaków, z filiżanką gorącej herbaty z żurawiną w ręku (i nie nazywanie tego procederu lenistwem:)
- grzanie się w ciepłej i pachnącej kuchni, podczas pieczenia chleba, bułek lub ciasta...(w lecie nie jest tak przyjemnie w gorącej kuchni...)
itp. itd.
Wszystkie te zalety (subiektywny wybór:) pomogą mi przetrwać w miłej atmosferze i spokojnie czekać na wiosnę...nie poganiajmy czasu i tak mknie jak szalony!
Chciałam uszyć fartuszki kuchenne (od dawna leżą wykrojone i czekają na moją wenę), przygotowałam się fizycznie i psychicznie, że dzień spędzę przy maszynie i...okazało się że maszyna chodzi jak traktor i niestety z szycia nici :( poszłam więc do kuchni i upiekłam (do tych czynności nie muszę przygotowywać się psychicznie, wciąż jestem w pełnej gotowości:) chleb i focaccię (też pożytecznie), na którą ciasto zrobiłam dzień wcześniej. Wyprodukowałam także cztery chleby na wynos...przygotowałam obiad na dwa dni(jutro mam wychodne), ugotowałam jedzenie dla zwierzyny itp itd... Zima nie jest wcale zła...
Eksperymentów chlebowych ciąg dalszy... to lubię!
CHLEB (FOCACCIA) PSZENNO-ŻYTNIO-ORKISZOWY
składniki na 2 chleby:
400g mąki pszennej 650
200g mąki żytniej 720
200g maki orkiszowej 700
ok. 600g wody
1 łyżka soli
20g drożdży świeżych
Wieczorem w przeddzień:
Drożdże rozpuścić w małej ilości wody, dodać do maki z mąką i solą.
Wymieszać dodając wodę. Wyrobić krótko dozując wodę. Ciasto ma być miękkie lecz nie luźne.
Miskę szczelnie nakryć i pozostawić w temp. pokojowej.
Rano wyjąć ciasto na stolnicę lub blat i lekko zarobić. Podzielić na dwie części i uformować chlebki. Ułozyć na oprószonej stolnicy i przykryć ściereczką. Powinny podrosnąć, pozostawiamy na ok 1-1,5 godziny. Jeśli decydujemy się na focaccię to wkładamy ciasto do blaszek (najlepiej o wymiarach np. 20x26cm) i przykryte odstawiamy do wyrośnięcia .
W międzyczasie nagrzewamy piekarnik (z garnkiem lub kamieniem jeżeli pieczemy chleb) do temp 200stC..
Pieczemy - chleb w garnku 30 minut z przykrywą i dopiekamy 15-20 minut bez przykrycia
- na kamieniu chleb pieczemy 35-40 minut (w naparowanym piekarniku)
- focaccię w foremce ok. 30-35 minut.
* Bardzo smaczny chlebek, smakujący zupełnie nie 'drożdżowo', focaccia natomiast jest konkretniejsza w smaku niż pieczona na samej mące pszennej.
Gorąco polecam!
ps. Post pisany wczoraj, dzisiaj mnie nie ma! Pozdrawiam!
Etykiety:
chleb i bułki,
chleb na drożdżach,
zimowo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zima jest biała i jest piękna, a chleb prezentuje się nieziemsko po prostu. Kromeczkę poproszę...
OdpowiedzUsuńChleb, jak zwykle u Ciebie, to poezja, a metody na oswajanie zimy bardzo sluszne! Pozdrawiam, mocno zaśnieżona:-)
OdpowiedzUsuńzima piękna to fakt , a chleby też
OdpowiedzUsuńJaki sliczny chleb!:))
OdpowiedzUsuńPachnieć musi cudownie! A cóż to za śliczny ptaszek mi tu zagląda?