gry online

2/26/13

O psiej lojalności... podczas pieczenia chleba


Chleby (klik) już upieczone... stygną i czekają... do kolacji będa całe,  potem będzie z nimi krucho :))
Podczas pieczenia - nie wiedzieć czemu! - przypomniała mi się pewna stara historia....




Było wiosenne, ciepłe popołudnie.  Miałam 4 albo 5 lat.  Nie pytając nikogo poszłam z Miką do koleżanki, której ogród leżał niedaleko mojego.  Zaczynało sie ściemniać a zabawa toczyła się w najlepsze i o powrocie do domu nikt nie myślał.  Kiedy zrobiło się już późno, mama niepokojąc się o mnie, rozpoczęła poszukiwania. Wołanie na nic sie zdało, przepadłam jak kamień w wodę...
Po jakimś czasie miejsce naszej obecności zdradziła szczekająca Mika... powrót do domu nie należał do wesołych.  Weszłam do domu i siadłam w fotelu, Mika ułożyła się pod  fotelem, za moimi nogami.  Tymczasem rozzłoszczona Mama wyrzucała z siebie słuszne pretensje, wykładając dlaczego źle postąpiłam i oczekując ode mnie tłumaczeń. Za każdym razem, kiedy Mama zbliżała się do fotela - Mika warczała!  Mama zdębiała, ponownie podeszła i... Mika wystawiła kły! ... tego jeszcze nie było!... żeby pies warczał na Mamę, to sie nie zdarzyło nigdy wcześniej.  A trzeba Wam wiedzieć, że Mika to psinka  (jamnik:)) o wyjątkowej łagodności i mądrości, nigdy wcześniej ani później nie okazała najdrobniejszej agresji, zawsze posłuszna, karna i ułożona.  Ale żeby warczeć i z zębami na Mamę!!!   Do dzisiaj wspominamy ten incydent.  Mama nigdy mnie nie uderzyła, ale wtedy jak mówiła -  nie wiadomo jak by było... powtarzała że Mika uratowała mi skórę:))  
I tak, ja siedziałam rozżalona i nieszczęśliwa w fotelu pochlipując (wcale nie skruszona:) a Mika - wierna towarzyszka niedoli - solidarnirnie mnie wspierała leżąc u moich stóp, równocześnie strzegąc mojego bezpieczeństwa:)
Nasza więź mocno się zacieśniła, z rozrzewnieniem wspominam jej lojalność i solidarność:)



Zdjęcie późniejsze, kiedy już chodziłam do szkoły

Wcześniej - przed Miką - był pies o wyjątkowym temperamencie - Boy , ale jego nie pamietam zbyt dobrze bo byłam całkiem mała...
A Mika to był pierwszy mój i tylko mój pies, a właściwie suczka. Pojechałam z Tatą żeby ją kupić i dostałam ją w prezencie.  Była mądrą i wspaniałą psiną, wierną i kochającą.  Towarzyszyła mi we wszystkich momentach dziecięcego życia, uczestniczyła w moich eskapadach, a spała pod moim łóżkiem... 

*

Czekamy na wiosnę:)


20 comments:

  1. Też miałam suczkę Mikę i pamiętam doskonale dzień kiedy tata przyniósł ją do domu, a ja miałam 2 lata. To moje najwcześniejszych wspomnienie. Pozdrawiam, P.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Te pierwsze zwierzaki zawsze zapadają w pamięć:)))

      Delete
  2. A ja miałam Miśkę, którą znalazłam na klatce w bloku,
    zwabiłam do domu i nie pozwoliłam nikomu oddać.
    Od kiedy spojrzałam w jej smutne oczy,
    wiedziałam, że jest moja i tylko moja:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Psie oczy sa wyjatkowe, to jakby zaglądać w psią duszę...

      Delete
  3. Cudowne wspomnienia Kasiu. :)
    I jakie ładne zdjęcie! :)
    Psy są bardzo wierne, to fakt niezaprzeczalny.
    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Majanko tak, wierność i lojalność do końca...

      Delete
  4. Urzekająca historia. Pamiętam, ze kiedy byłam mała, zawsze miałam jakiegos psiego towarzysza. Jednak najbardziej utkwil mi w pamięci Lord, choc byl ze mną najkrocej. Fajnie tak powspominac...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki psiakom nasze życie jest bogatsze:)

      Delete
  5. Kasiu cudowna historia...ja tez nigdy nie zapomne mojego pierwszego psa -Amiego...az mi sie lezka zakrecila.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, takie rzeczy zostają w człowieku na zawsze.

      Delete
  6. Czy ktos widzial juz film "Sugar Man" ? ... - fascynuja mnie takie historie i tacy ludzie ;)
    Uslyszalam kiedys zdanie 'kot to rzecz nabyta', ktore mnie zbulwersowalo wywracajac moje wnetrznosci. Osoba, ktora to powiedziala stracila w moich oczach wszelakie wartosci dobroci. Bo nie mozna byc dobrym czlowiekiem, uznajac swiat zywych za rzecz. W takim razie MY ludzie ta rzecza tez jestesmy. Ja mam wiele takich zwierzacych historii, z ktorych jestem niesamowiecie dumna.

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie dzisiaj na obiad byla pomidorowa na ryzu i placki ziemniaczane popijane domowym kompotem ;) bylo tez parugodzinne luskanie wloskich orzechow- zapasy gotowe do roznych wypiekow czy schrupania ;)

      Delete
    2. Filmu nie widziałam ale muzyka mnie urzekła...historia pokazuje jak wiele zalezy od szczęścia.
      Każde zwierze które zostało powolane do życia na tym świecie ma takie samo prawo do życia jak człowiek, należy mu się szacunek, czymże byłoby nasze życie bez towarzystwa zwierząt? otaczajaca nas natura (którą tak bezmyslnie niszczymy) to przeciez część nas samych, ale ludzie są jacy sa , ci którzy tego nie rozumieja sa po prostu ubodzy!!!
      A wczoraj mój m łuskał przez 2 godz orzechy a dzisiaj jemy pyszne ciasto orzechowe:)) na obiad miałam spagetti z sosem pomidorowym i rosół z lanym ciastem, pozdrawiam:)

      Delete
    3. To w takim razie idziemy do kina ?
      Ja nie rozumiem powiedzenia "koty sa falszywe" ! kot jest tak samo falszywwy, jak falszywe jest to stwierdzenie. My ludzie uwielbiamy podwladnych i podporzadkowanych, a jesli kot pokaze nam swoj ostry pazur, odrazu jest falszywym. Ludzie uwazaja, ze zwierzeta to maskotki i mozna z nimi zrobic, co zyw sie podoba. I co z tego, ze czasami podczas igraszek moj maznie mnie lapa az do krwi, jak innym razem potrafi na ramieniu wtulic sie do karku ze slodkim mruczeniem - jest drapieznikiem o instynkcie lowcy, wiec nie przypisujmy im ludzkich cech jak falsz ;)

      Delete
  7. Piękna historia o miłości i przywiązaniu i jak tu nie kochać naszych Braci Mniejszych?????

    ReplyDelete
    Replies
    1. Basiu nie można nie kochać, ostatnie wydarzenie o którym głośno w mediach o zaginionej dziewczynce z psiakiem, pokazują jakie to wspaniałe stworzenia:)

      Delete
  8. Kasiu powtórzę za wszystkimi- piekna historia :)
    Jeśli moge opowiem Ci moją.Byłam troche młodsza od Ciebie i pamietam to 'szczatkowo'.Mielismy sunie taki mieszany labrador (z naciskiem na mieszany)bardzo lubiłam sie z nią bawić a pewnego dnia chyba bardzo sie zmeczyłam tą zabawą,że poszłam spac do jej budy.Oczywiście wszyscy mnie szukali (podobno 3 godz.) a ja smacznie spałam w jej budzie a ona nie pozwoliła nikomu się do mnie zblizyć póki sie nie obudziłam i nie wyszłam. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Świetna historia:) znaczy że psy nas strzegły od dziecka:) pozdrawiam cieplutko:)))

      Delete
  9. Chleby cudne:) Generalnie wolę koty, ale do jamników mam dziwną słabość:) mogłabym chyba mieć kiedyś jamnika, ale nie wyobrażam sobie jakby się miał wspinać, biedaczek, codziennie po schodach...

    ReplyDelete
    Replies
    1. W takim razie poprzestań na kotach, dla jamnika schody są zgubne, pozdrawiam:))

      Delete

Printfriendly

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...