Chleby (klik) już upieczone... stygną i czekają... do kolacji będa całe, potem będzie z nimi krucho :))
Podczas pieczenia - nie wiedzieć czemu! - przypomniała mi się pewna stara historia....
Było wiosenne, ciepłe popołudnie. Miałam 4 albo 5 lat. Nie pytając nikogo poszłam z Miką do koleżanki, której ogród leżał niedaleko mojego. Zaczynało sie ściemniać a zabawa toczyła się w najlepsze i o powrocie do domu nikt nie myślał. Kiedy zrobiło się już późno, mama niepokojąc się o mnie, rozpoczęła poszukiwania. Wołanie na nic sie zdało, przepadłam jak kamień w wodę...
Po jakimś czasie miejsce naszej obecności zdradziła szczekająca Mika... powrót do domu nie należał do wesołych. Weszłam do domu i siadłam w fotelu, Mika ułożyła się pod fotelem, za moimi nogami. Tymczasem rozzłoszczona Mama wyrzucała z siebie słuszne pretensje, wykładając dlaczego źle postąpiłam i oczekując ode mnie tłumaczeń. Za każdym razem, kiedy Mama zbliżała się do fotela - Mika warczała! Mama zdębiała, ponownie podeszła i... Mika wystawiła kły! ... tego jeszcze nie było!... żeby pies warczał na Mamę, to sie nie zdarzyło nigdy wcześniej. A trzeba Wam wiedzieć, że Mika to psinka (jamnik:)) o wyjątkowej łagodności i mądrości, nigdy wcześniej ani później nie okazała najdrobniejszej agresji, zawsze posłuszna, karna i ułożona. Ale żeby warczeć i z zębami na Mamę!!! Do dzisiaj wspominamy ten incydent. Mama nigdy mnie nie uderzyła, ale wtedy jak mówiła - nie wiadomo jak by było... powtarzała że Mika uratowała mi skórę:))
I tak, ja siedziałam rozżalona i nieszczęśliwa w fotelu pochlipując (wcale nie skruszona:) a Mika - wierna towarzyszka niedoli - solidarnirnie mnie wspierała leżąc u moich stóp, równocześnie strzegąc mojego bezpieczeństwa:)
Nasza więź mocno się zacieśniła, z rozrzewnieniem wspominam jej lojalność i solidarność:)
Zdjęcie późniejsze, kiedy już chodziłam do szkoły
Wcześniej - przed Miką - był pies o wyjątkowym temperamencie - Boy , ale jego nie pamietam zbyt dobrze bo byłam całkiem mała...
A Mika to był pierwszy mój i tylko mój pies, a właściwie suczka. Pojechałam z Tatą żeby ją kupić i dostałam ją w prezencie. Była mądrą i wspaniałą psiną, wierną i kochającą. Towarzyszyła mi we wszystkich momentach dziecięcego życia, uczestniczyła w moich eskapadach, a spała pod moim łóżkiem...
*
Czekamy na wiosnę:)