gry online

3/28/11

Ciasto czekoladowe na niedzielę



Niedziela była zimna. Zachciało nam się ciasta, a konkretnie ciasta czekoladowego.  Powstało ciasto szybkie, nieskomplikowane i oczywiście czekoladowe. Nie jest to brownie, nie jest to też lekkie ciasto czekoladowe... coś po środku. W każdym razie czekoladowe!
A żeby nie było zbyt powszednio - bo to w końcu ciasto niedzielne -  podałam je z bitą śmietaną i kandyzowaną pomarańczą.  Do poobiedniej kawy... mmm,  bardzo smaczne:)
Polecam!


CIASTO CZEKOLADOWE NA NIEDZIELĘ

/blaszka 25x38cm/

*  6 jaj
*  2 szkl mąki
*  1 szkl oleju roślinnego
*  1 szkl cukru
*  3 łyżki kakao
*  1/2 szkl mleka
*  1 łyżeczka proszku do pieczenia
*  1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
*  aromat migdałowy
*  1/2 szkl rodzynek (opcjonalnie, jednak polecam, rodzynki dodają ciastu wilgotności)

polewa:
*  200g czekolady deserowej
*  1/2 szkl śmietany kremowej
*  1 łyżeczka masła
Rozpuścić czekoladę w mikrofalówce lub w kąpieli wodnej. W rondelku rozpuścić 1 łyżeczkę masła , przełożyć do niego rozpuszczoną czekoladę i lekko podgrzać na małym ogniu. Mieszać wlewając śmietankę do połączenia na gładką masę.

Oddzielić białka od żółtek.  Z białek ubić pianę, na końcu dosypać 1/2 szkl cukru.
Żółtka ubić z pozostałym cukrem.  Powoli dolewać olej i dalej ubijać. Przesiać mąkę, sodę, proszek do pieczenia i kakao, partiami dodawać do żółtek wraz z mlekiem. Wymieszać mikserem na niskich obrotach lub łyżką.  Dodać kilka kropli aromatu migdałowego i pianę. Wymieszać ostrożnie łyżką.
Formę wysmarować tłuszczem lub wyłożyć papierem do pieczenia.  Przełożyć do niej ciasto.
Piekarnik nagrzać do 180stC i piec ok 45-50minut, lub do 170stC z termoobiegiem i wtedy piec 40 minut.
Po wyjęciu z piekarnika może lekko opaść, co jest w tym cieście prawidłowością, i zupełnie nie wpływa na smak.
Wystudzić i polać czekoladową polewą.
Podawać z kleksem bitej śmietany.
Smacznego!



*

Jola zaprosiła mnie do zabawy w odkrywanie swoich tajemnic... prawdę mówiąc nie bardzo wiedziałam co mogę odkryć... potraktujcie to z wyrozumiałością i przymrużeniem oka:)
- chciałam zostać tancerką baletu... choć trudno to sobie teraz wyobrazić:)
- miałam zostać drugą Boznańską...nie poznali się na mnie :)
- a jeszcze wcześniej...chciałam zostać zakonnicą... bo mi dobrze było w czepku:)

Do zabawy zapraszam : 
Grażynę
Wiosenkę
Myniolinkę

Pozdrawiam wiosennie i życzę wszystkim dobrego tygodnia :)


3/26/11

Chleb wiejski z Genzano - WP#111



Tym razem miałam sobie odpuścić, znaczy pieczenia weekendowego miało nie być. Problem z nadgarstkiem właściwie uniemożliwia wyrabianie ciasta chlebowego...jedną ręką nie da rady:(  ale kusił mnie ten 'czarnuch' okropnie, zwłaszcza że podobno 'problematycznie' rzadkie ciasto - czyli wyzwanie które uwielbiam! 
Po namyśle, wieczorem przygotowałam zaczyn z podwójnej porcji**... zobaczę rano, może nastąpi jakieś cudowne ozdrowienie?   Nie nastąpiło... odpaliłam mikser i wyrabiałam 15 minut. Po czym wylałam (tak tak, wylałam!) ciasto na blat i za pomocą mojej lewicy i dużej  skrobki usiłowałam okiełznać tego 'potwora' :))) a niesforny był okrutnie!  Dalej jakoś się potoczyło, tylko po wyłożeniu na kamień nie poddał się moim prośbom i rozlał się 'potwór', chcąc uciec nie wiadomo gdzie:)) Nie spiekłam chleba - jak w przepisie - do koloru czarnego ale wypiekł się na tyle mocno, że skórka jest spieczona i wspaniale chrupiąca tak jak lubię. 
Następnym razem (jak tylko z ręką będzie lepiej) wyrobię jak trzeba i chleb będzie na pewno ładniejszy:)
W smaku... PYCHA!
Polecam, pieczcie kochani bo chlebek, mimo otrębowego sponiewierania kuchni, jest wart grzechu!!!

Przepis podaję za Szkutnikiem, który gospodarzy w ten weekend i chwała mu za to!


CHLEB WIEJSKI Z GENZANO  
(pane casaressio di Genzano)

Zakwas (9-12 godzin)
zagniatanie 10-15 minut
fermentacja 3h
wyrastanie 1.5 - 2
pieczenie 50+ min

Porcja na spory okrągły kosz 1.25kg w miarach Bogutyna, recepture przeliczylem na swoj koszyk odrobinę zmieniając: trochę mniej drożdży, inne wyrabianie i pieczenie w wyższej temperaturze. Starałem się uzyskać efekty saty

a) Zakwas (
biga naturale)
-starter 24 g (płynny lub gęsty)
-woda 120 g
-mąka chlebowa - najlepiej wysokoglutenowa - 171g

Wymieszać zakwas z wodą. Dodać mąkę. Wyrobić nieco. zostawić na 8-12 h w temperaturze pokojowej

b) ciasto właściwe
-zakwas - 315g
-woda - 342 g
-mąka - najlepiej wysokoglutenowa 428g
-droższe świeże - 5-6g
-sól - 12 g
-otrębów pół szklanki lub trochę mniej

Wyrabiamy ciasto dwuetapowo, czyli:
1. Łączymy wszystkie składniki używając 280g wody (resztę dodamy później). Wyrabiamy naprawdę solidnie, w zależności od talentu 8-12 minut. Kiedy ciasto jest wyrobione dodajemy powoli odłożone 62 g wody. Najlepiej powoli (po łyżce dwie) do wrobienia każdej porcji. Ciasto zacznie się robić luźniejsze. Jako, że używałem bardzo mocnej mąki, dolałem jeszcze dobre 30 gram wody. Jeśli używacie polskich mąk, nie radze, chyba że lubicie chleby talerze. Całe wyrabianie powinna zając 15-18 minut.

2. Teraz ciasto przykryte dojrzewa 3 godziny w temperaturze pokojowej. W połowie składacie, najlepiej w samej misce. Ciasto powinno być bardzo wyrośnięte, pełne wielkich bąbli, delikatne. W smaku lekko kwaskowe.

3. Formujemy okrągły bochen i wkładamy do kosza w którym umieściliśmy wcześniej szmatkę wysypaną mnóstwem otrąb. Szmatka jest ważna przy takiej hydracji, choć możecie zaryzykować bez niej. W zależności od tego jak mocną mieliście mąkę formowanie będzie albo proste i przyjemne, albo doprowadzi was do rozpaczy. Radze mieć sporo mąki na stolnicy (unikajcie wsypania maki do bochenka), metalową łopatkę (aka bench scraper) pod ręką. Staramy się nie nie porobić wielkich kieszeni z powietrzem, ale też nie odgazować bułki zupełnie. Pamiętajcie celem jest wielka pyszna ciabatta a nie wonderbread!

4. Chleb wyrasta 1-2 godziny. Trochę zależy od tego czy zacznie Wam wyłazić z kosza czy nie. Tak czy inaczej godzina to minimum. Ja bym stawiał na 1.5 celem odpowiedniego wyrośnięcia. To niestety też zależy od mocy mąki im mocniejsza tym chleb dłużej wytrzyma. Możecie od czasu do czasu zajrzeć do chleba podczas wyrastania i podsypać otręby na około (zmniejszycie szanse na przylgnięcie do szmatki).
Piec z kamieniem nagrzewamy do 260C. Mój nagrzewa się godzinę, więc włączam go w zasadzie tuż po uformowaniu.

5. Wykładamy delikatnie i szybko chleb na oprószoną kaszą manną lub semoliną lub otrębami łopatę. najlepiej sam bochenek wcześniej dosypać jeszcze po wierzchu otrębami, zwłaszcza jeśli wygląda wam na mokry. Teraz szybko bez nacinania do gorącego pieca. pół szklanki gorącej wody na blachę która nagrzewała się pod kamieniem.
Ustawiamy piec na 240C 10min
230C 20 min. obracacie bochenek o 180 stopni. Obniżacie (o ile chcecie) do 220C i zostawiacie na dodatkowe 20 minut. Chleb powinien być ciemno brunatny, lub jeszcze lepiej czarny, to ważne! Proszę nie wyjmujcie go z pieca póki nie jesteście przekonani, że się spalił.

6. Studzimy 2 godziny. Smacznego.Uwaga chleb bardzo brudzi w kuchni!



Pełnoziarnisty z Genzano (Pane lariano):

Bardziej zdrowa wersja chleba z Genzano z mniejszymi dziurami. Jeśli użyjecie przesianej mąki to otręby do posypania kosza będziecie mieć za darmo.
a) Mąkę wysokoglugenową w cieście właściwym zastępujemy pszenną 1100, czyli dobrze odsianą grubą mąką pszenną (wolę) lub mieszanką psz.1850 i psz. chlebowa 50-50.
b) wody o 8g więcej
c) teoretycznie dwa razy więcej drożdży, czyli byłoby 10-12g. Nie zauważyłem żeby były potrzebne, więc odradzam.
d) finalne wyrastanie 1-1.5 godziny.
e) teoretycznie pieczony krócej ogólnie i krócej w wysokiej temperaturze. W praktyce identycznie jak poprzedni. Znów, ma być czarny.




PIZZA Z GENZANO  
(pizza alle patate di Genzano):





Po prostu kwadratowa pizza na blasze obłożona cieniutko pokrojonym surowym ziemniakiem, cebulą, świeżym rozmarynem i polana oliwą.
Ciasto rozpłaszczamy od razu w blaszce (wysmarowanej oliwą) starając się nie porwać go straszliwie - pomaga tłuszcz na dłoniach. Powinno mieć ok 1cm grubości. Obkładamy ziemniakami (700g) cebulą (60g), posypujemy rozmarynem (5g) i solą (1.5g)
Czas pieczenia 20 minut w piecu rozgrzanym do 270C. 






** Wieczorem będzie pizza na kolację, nie wiem jednak czy uda mi się pstryknąć fotkę :))...i udało się!





*


3/25/11

Chili con carne... na ostateczne pożegnanie zimy:)



Mam nadzieję, że to ostanie zimno tej wiosny.  Słońce spoziera nieśmiało zza chmur, wietrzysko rozwiewa włosy we wszystkich możliwych kierunkach, rano założyłam rękawiczki bo czułam jak marzną mi dłonie... wiem że to jeszcze marzec, że kwiecień plecień itd... ale przecież mamy wiosnę!  Jak długo będę pchała do kieszeni  czapkę , tak w razie gdyby...? ... poranne spacery nad Odrą są wciąż zimne.... Kama nie robi wrażenie niezadowolonej, wciąż chodzi jeszcze w zimowym futrze:) a ja mam dosyć ogacania się, chcę założyć tenisówki i rybaczki:)

No tak, a w garnku Chili con carne, ostatnie porcje rozgrzewającego jedzenia, mam nadzieję że ostatnie...
Moja wersja tej potrawy ma więcej sosu, który uwielbiamy....polecam!


CHILI CON CARNE
 
1/2kg chudej wołowiny mielonej
2 cebule
*  4 ząbki czosnku
*  puszka pomidorów
*  1 papryka czerwona
*  2 kawałki papryki konserwowej
*  1 szkl rosołu lub bulionu
*  1/2 puszki kukurydzy
*  puszka czerwonej fasolki
*  1/2 szkl czerwonego wina
*  kilka małych papryczek chili
*  pieprz czarny mielony
*  sól, oregano, majeranek
*  1/2 łyżeczki chili w proszku
*  2 listki laurowe
*  olej roślinny

Na rozgrzany olej wrzucić posiekaną cebulę i czosnek.  Po chwili dodać mięso i podsmażyć przez kilka minut.
Dodać pomidory wraz z sokiem, bulion, paprykę pokrojoną w kostkę, papryczki chili i dusić na małym ogniu ok 40 minut. Doprawić pieprzem, solą, chili  i ziołami. Po czym dodać kukurydzę i odsączoną fasolkę. Wlać wino i mieszając od czasu do czasu, dusić ok 10-15 minut. Jeśli potrzeba wzmocnić smak przyprawami wg uznania.  Podawać z plackami tortilli, ryżem lub po prostu chlebem.
Smacznego!




*




3/19/11

Sos pomidorowy z kurczakiem i chili




Pamiętam makaron z sosem pomidorowym, który jadłam wieki temu gdzieś... a raczej u kogoś... a smakował... jak gęsta stołówkowa 'pomidorówka' w kolorze bladego różu i konsystencji wskazującej na solidne zagęszczenie:).  To wspomnienie pozostawiło we mnie uraz do wszelakich  jedzeniowych erzaców.

Odkąd sama gotuję, postanowiłam, że nigdy więcej tandety na talerzu!... nie musi być wykwintnie, nie musi być wymyślnie,  może być prosto, może być skromnie,  ale nie byle jak !
Moje zupy pomidorowe są gęste od pomidorów a nie mąki, podobnie jak sosy, które zagęszczam po prostu warzywami.
A nawiasem mówiąc, najchętniej do wszystkiego dodawałabym pomidory,a zwłaszcza do makaronów...uwielbiam pomidory pod każdą postacią... taki mały bzik:))
Poprzestanę na razie na sosach...
Tworzę rozmaite warianty sosów pomidorowych, a możliwości jest bardzo dużo.  Dodając warzywa, owoce, mięso albo grzyby, tworzymy zawsze coś nowego i interesującego smakowo.
Takie sosy nadają się nie tylko do makaronu, świetnie smakują też z ryżem lub kaszą.
Polecam!


SOS POMIDOROWY 
Z KURCZAKIEM I CHILI



podwójny filet z kurczaka
*  2 cebule
*  1 marchew
*  kawałek selera
*  1/3 pora
*  2 kawałki papryki konserwowej
*  4 ząbki czosnku
*  4 małe papryczki chili
*  puszka pomidorów lub pulpa pomidorowa
*  oliwa z oliwek
*  bazylia, oregano, pieprz czarny, sos sojowy, sól
*  50ml wiśniówki lub innego alkoholu


Mięso umyć, pokroić na ok. 4cm kawałki, posolić i popieprzyć.  Cebulę i por pokroić w kostkę i zeszklić na oliwie.
Marchew, seler obrać, zetrzeć na tarce i wrzucić na patelnię.  
Dodać papryczki, pokrojoną w kostkę paprykę konserwową i przeciśnięty przez praskę czosnek. 
Zalać pomidorami i dusić pod przykryciem przez 30 minut.
Wrzucić mięso, dodać zioła, pieprz, sos sojowy (ok 1,5 łyżki) i ewentualnie 1/2 szkl wody - jeśli sos jest zbyt gęsty. Na małym gazie gotować aż mięso będzie miękkie.
Wlać alkohol, wymieszać , zagotować i  przykryć na kilka chwil.
Jeśli trzeba doprawić, sos powinien być pikantny.
Podawać z makaronem, posypać parmezanem lub innym serem,  posiekaną bazylią i dymką.
Smacznego!





*


3/17/11

'Sernik naprędce'... albo ciasto z serem dla zapominalskich:)




Nie wiem czy 'to' można nazwać 'aż' sernikiem,  czy po prostu ciastem z serem?... jak zwał,  tak zwał:)
A było tak:  zabrałam się za pieczenie tarty pomarańczowej - miałam mieć gościa:).  Pomyślałam jednak, że na jednym cieście nie mogę poprzestać (takie ciasto u nas jest ' na raz' co oznacza, że podzielone na 6 równych części zostaje pożarte jeszcze ciepłe:))... znaczy muszę upiec 2....
Szybko zagniotłam kruche ciasto w ilości podwójnej i właśnie miałam ułożyć na półce lodówki celem schłodzenia,  kiedy wzrok mój zatrzymał się na kostce sera twarogowego, która grzecznie leżała tamże... zapomniałam!!!   przecież wczoraj na obiad miały być 'leniwe'!
Wyjęłam ser... trzeba zrobić z niego użytek:) ... na sernik trochę za mało, bo tylko 1/2 kg... na tartę serową za dużo...:(
Wyłożyłam ciastem dwie formy, w jednej przygotowałam tartę pomarańczową, a do drugiej....
Ser rozgniotłam widelcem!!! (nie mieliłam:))... dodałam to i owo...wymieszałam , przełożyłam na warstwę ciasta i do piekarnika:)... co wyjdzie to wyjdzie...raz kozie śmierć.
No i wyszło....:).... oooo! całkiem dobre!
Szybkie i smaczne ciasto, szczególnie dla sernikożerców:) Polecam!


 SERNIK 'NAPRĘDCE'

/tortownica o śr24cm/

ciasto:
*  200g mąki pszennej
*  2łyżki cukru pudru
*  cukier waniliowy
*  120g masła
*  2 łyzki oleju roślinnego
*  1 żółtko

Zagnieść ciasto, rozcierając palcami masło. Zlepić jednorodne ciasto, zawinąć w folię i ułożyć w lodówce na 30 minut.

masa serowa:
*  1/2 kg sera twarogowego
*  1/2 szkl cukru
*  cukier waniliowy
*  3 jajka (białka i żółtka oddzielnie)
*  2 łyżki kaszy manny
*  2 łyżki mąki
*  kandyzowana skórka pomarańczowa lub rodzynki - opcjonalnie

dodatkowo:
*  kilka łyżek marmolady brzoskwiniowej lub dżemu (można użyć inny)

Rozgnieść widelcem ser, dodać cukier i żółtka i krótko zmiksować. Z białek ubić pianę. Dodać do sera mąkę, kaszkę, cukier waniliowy i wymieszać. Na końcu łyżką połączyć delikatnie z pianą i skórką pomarańczową
Formę posmarować masłem, wyłożyć ciastem i posmarować marmoladą lub dżemem.
Przełożyć ser, wyrównać powierzchnię i wstawić do piekarnika nagrzanego do 170stC na ok 50-60 minut.
Smacznego!


*
Sąsiad..."kolega" Kuby:)

3/16/11

Wiosenna zupa z brokułami



Pomyślałam, że skoro wciąż jest szaro a wiosna ociąga się z nadejściem, ugotuję zupę z brokułami... taki zielony bukiecik na talerzu.  Poza tym ile zdrowia!
Lubię zupy, w których widać kawałki warzyw lub mięsa.  Nie jestem miłośniczką 'kremów', za dużo w nich do ukrycia.... a jedząc, jesteśmy pozbawieni przyjemności natrafiania i delektowania się smakiem i widokiem kawałków warzyw w różnych kolorach i konsystencji.
Dzisiejsza zupa jest na bazie rosołu z kurczaka, można jednak ugotować ją na wywarze warzywnym - też jest bardzo smaczna.


ZUPA JARZYNOWA Z BROKUŁAMI

*  2 udka kurze bez skóry
*  2 marchewki
*  mała pietruszka
*  mały seler
*  por
*  2 ziemniaki
*  1 spory brokuł
*  sól, pieprz, imbir
*  sos sojowy jasny
*  po 1 łyżeczce gęstej śmietany na osobę
*  pęczek koperku
*  pęczek natki pietruszki

Warzywa obrać, umyć i pokroić w kostkę. Brokuł umyć i podzielić na różyczki.
Do garnka włożyć oczyszczone i umyte udka i zalać wodą (ok 2 l). Pogotować przez 30- 40 minut ,  po czym wrzucić pokrojone drobno warzywa i połowę różyczek brokuła. Kiedy warzywa będą miękkie doprawić solą, pieprzem, sosem sojowym, szczyptą imbiru, koperkiem i dodać resztę brokuła.  Gotować jeszcze kilkanaście minut do momentu aż brokuł będzie al dente.
Mięso można pokroić i dodać do zupy, albo wykorzystać do drugiego dania.
Na talerzu udekorować zupę odrobiną śmietany i posiekaną zieleniną.  Smacznego!


*

3/14/11

Ciasteczka czekoladowe do herbaty



Mocno czekoladowe, delikatne, kruche, rozpływające się w ustach, w sam raz do popołudniowej herbaty:)
Przepis jest wypadkową kilku innych, które także zaprezentuję... ale może jesienią albo w zimie, kiedy  mamy większe zapotrzebowanie na czekoladowe słodkości.  Teraz myślimy już wiosennie i tęsknimy do ciast  z owocami, lodów itp


Chociaż.... takie czekoladowe maleństwa mogą być doskonałym dodatkiem do wiosennych i letnich deserów:)

Te zostały upieczone w konkretnym celu... część z nich, w towarzystwie innych kruchych ciasteczek,  zapakowana w słój powędrowała w prezencie.... a pozostałe... no cóż, pozostało po nich tylko wspomnienie:)
Pyszne wspomnienie!

Widać nie tylko  w sezonie jesienno-zimowym warto je upiec.
Polecam, bo ciasteczka są dość łatwe i szybkie, nie tylko w jedzeniu:))



CZEKOLADOWE KRUCHE CIASTECZKA

*  2 szkl mąki
*  4 łyżki wiórków kokosowych
*  150g masła
*  80g (1/3 kostki) margaryny (mojej imienniczki)
*  1 jajko
*  3/4 szkl drobnego brązowego cukru
*  1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
*  2 łyzki ciemnego kakao
*  100g czekolady gorzkiej

Masło i margarynę wyjąć wcześniej z lodówki, powinny być miękkie.
Czekoladę drobno posiekać nożem.
Wymieszać łyżką - w większej misce -  mąkę, proszek do pieczenia, wiórki kokosowe, cukier i kakao. Dodać miękki tłuszcz i jajko, wyrobić. Kiedy składniki dobrze się połączą, wsypać czekoladę i  wmieszać,  żeby równomiernie się rozłożyła w cieście.
Odrywając kawałki ciasta wielkości małego orzecha włoskiego, utoczyć kuleczki, które kłaść na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując odstępy.  Widelcem rozpłaszczać każdą kulkę na placuszek.
Piec w 190stC ok 10 minut.
Po wyjęciu z piekarnika, ciepłe ciasteczka oprószyć cukrem pudrem. Ostudzić.
Jeżeli nie zjemy wszystkich w dniu upieczenia, możemy po wystudzeniu ułożyć w szczelnym, metalowym pudełku. Pozostają kruche przez kilka dni.
Smacznego!



*


Do wczoraj można było zgłaszać się w sprawie herbatek Herbapolu.

Dzisiaj rozwiązanie:)

'Sierotka' wylosowała dwie wielbicielki  herbat - przypomnę że chodziło o zaznaczenie tego w komentarzu - które otrzymają zestawy 4 herbat HERBAPOL-u
-miętowa
-truskawkowa z wanilią
-malinowa
-malinowa z dziką różą

a są nimi:

zauberi
i
dorota20w

Proszę o przesłanie e-mailem danych potrzebnych do wysyłki herbat!
Dziękuję i gratuluję:)





Ciemiernik


3/11/11

Klops inaczej... i wywiad:)

Nie wytrzymam,  muszę się pochwalić,  klops może poczekać:))

Spotkała mnie niemała przyjemność, a mianowicie WYWIAD na portalu We Dwoje :)) w dziale Kulinaria -"Lekcja gotowania"
...niby mała rzecz, a jak cieszy:)))

Jeśli więc macie ochotę dowiedzieć się o mnie troszeczkę, to zapraszam...

Tu możecie zajrzeć i poczytać...




A teraz przejdźmy do rzeczy przyziemnych...czyli do klopsa :))





Klops czy, jak kto woli Pieczeń rzymska,  to określenie pieczeni z mielonego mięsa, najczęściej mieszanego (wieprzowego, wołowego lub drobiowego) i jest świetną alternatywą sławetnych "mielonych".
Nie bez znaczenia jest też mniejsza zawartość tłuszczu w pieczeni niż smażonych kotletach. Tak potraktowane mięso, po ostudzeniu może stanowić wędlinę do chleba (o niebo zdrowsza niż 'plastikowe' szynki lub tłuste pasztety sklepowe) a na ciepło po prostu obiad.  Ja robię taką pieczeń (mam zdeklarowanych mięsożerców :)) z dodatkami, czyli pakuję do środka np: kawałki papryki konserwowej, lekko podduszone pieczarki, marchew z rosołu pociętą na grubsze plastry itp. itd.
Tu wersja, która mi bardzo odpowiada, ponieważ uwielbiam oliwki... wybór dodatków zależy od inwencji kucharza i upodobań domowników. Każde wydanie takiej pieczeni jest bardzo smaczne.
Zachęcam do przygotowania na weekendowy obiad (2 dni mamy obiad, a w poniedziałek do kanapek). Klops można przygotować na Wielkanoc, która już za miesiąc.  Polecam!


 
KLOPS Z OLIWKAMI

/duża foremka keksowa/

*  1 kg dowolnego chudego mięsa (u mnie szynka wieprzowa + filet z indyka)
*  2 jajka
*  2 łyżki bułki tartej
*  2 cebule
*  4 ząbki czosnku
*  2 łyżeczki majeranku
*  2 łyżeczki tymianku
*  1 łyżeczka pieprzu mielonego
*  1 łyżeczka czerwonej papryki słodkiej
*  1/2 łyżeczki papryki ostrej- opcjonalnie
*  ok 1 łyżeczki soli
*  1 łyżka sosu sojowego jasnego
*  2 łyżki soku z cytryny

dodatkowo:
*  1/2 szkl oliwek nadzianych papryką

*  kilka łyżek oliwy lub oleju roślinnego

Mięso zmielić, cebulę poszatkować i poddusić na oliwie (nie rumienić). Jajka roztrzepać widelcem.
W większej misce wymieszać mięso z resztą składników (oprócz oliwek), doprawić uważając na ilość soli bo same oliwki dużo jej zawierają. Foremkę wysmarować oliwą, przełożyć połowę mięsa, rozsypać oliwki i lekko je wgnieść w mięso. Przykryć resztą mięsa, wyrównać powierzchnię i posmarować pędzelkiem olejem roślinnym.
Piekarnik nagrzać do 170stC i wstawić pieczeń na ok 80 min do upieczenia. Po tym czasie, wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i pozostawić pieczeń przez następną godzinę do wystudzenia.
Smacznego!





*

3/9/11

Słoneczna tarta pomarańczowa



Sam widok tej tarty dodaje energii:)
Żółcie i pomarańcze to kolory wczesnej wiosny...oczywiście oprócz soczystej  zieleni.
Bo najpierw są żółte krokusy, żonkile,  forsycje, prymule... potem pojawiają się inne barwy; hiacynty, szafirki i wreszcie moje ukochane tulipany.
Póki co z ziemi wyłaniają się maleńkie, zielone zapowiedzi.... mroźne, marcowe noce nie pozwalają jeszcze roślinom na szaleństwo.  Bardzo nieśmiało to wszystko się odbywa, prawie niezauważalnie.

Pomarańczowa tarta nie tylko ładnie wygląda, ale też cudownie pachnie i smakuje.
Poza tym znowu wykorzystałam trochę marmolady pomarańczowej, której mam jeszcze sporo
Pomysł na tę tartę zaczerpnęłam z "Księgi wypieków" Dr. Oetkera, ale jak zwykle wprowadziłam kilka zmian.

Ciasto polecam tym wszystkim, którym brakuje koloru w burym otoczeniu, oraz  miłośnikom cytrusowych wypieków.

 
TARTA POMARAŃCZOWA

/forma o śr 28cm/

ciasto:
*  250g mąki
*  125g masła
*  3 łyzki cukru
*  cukier waniliowy
*  1 łyżka serka śmietankowego
*  szczypta soli

Zarobić ciasto, jeśli masło jest miękkie,  można zrobić to mikserem. Zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 40 minut.

dodatkowo:
*  5 łyżek  marmolady lub dżemu pomarańczowego


polewa śmietanowa:
*  3 jajka
*  180ml śmietanki kremowej
*  3 łyżki cukru
*  otarta skórka z pomarańczy
*  kilka kropli aromatu pomarańczowego

do obłożenia wierzchu:
*  4 pomarańcze

Wyłożyć ciastem, wysmarowaną masłem formę do tarty.
Posmarować marmoladą powierzchnię ciasta.
Rozrobić rózgą polewę i wylać na dżem.
Pomarańcze obrać ze skóry razem z białym albedo (jak jabłko). Pokroić w plastry i ułożyć na całej powierzchni ciasta.
Piec w 200stC przez 35 minut. Pozostawić w wyłączonym piekarniku jeszcze 10 minut, do stężenia.
Wyjąć i ostudzić.
Tarta doskonale smakuje z lodami czekoladowymi:)
Smacznego!




*

Rannik zimowy 

3/8/11

Zapraszam na herbatkę i kawałek drożdżówki:)




Kochane Kobiety:)
Z okazji Naszego Święta, życzę Wam wielu kulinarnych wyczynów i sukcesów na wszystkich innych polach :))))


Z tej okazji zapraszam na herbatkę i drożdżówkę!
HERBAPOL  zafundował herbaty, a ja dołączam kawałek ciasta!

HERBAPOL to firma, do której mam zaufanie:)   Myślę że wielu z Was chociaż raz w życiu piła herbatkę tej firmy. 

Pijecie  malinową, z dziką różą, truskawkową czy miętową?  -  wszystkie 4 mogą być Wasze!

Wystarczy że napiszecie w komentarzu że lubicie te herbatki (bo przecież nie chcę obdarować kogoś kto ich nie lubi:).  Mam  2 zestawy takich herbatek (4 różne smaki), które trafią do wylosowanych przez sierotkę-kass szczęśliwców!    Macie czas do 13 marca!
Zapraszam na herbatkę:)

A do herbaty koniecznie kawałek ciasta!




Nie smażyłam pączków (chociaż dzisiaj ostatki)  bo w tym roku nieco odchudziłam karnawał:)
Ale kawałek plecionki drożdżowej jeszcze nikomu nie zaszkodził... a niektórym nawet pomógł (np  uchronił od zjedzenia tłustego pączka:))   
Kiedyś zamieściłam na nią przepis, jeśli kogoś zainteresuje  niech kliknie na poniższy link.
Pyszną plecionkę drożdżową,  regularnie piekę co jakiś czas.  Tym razem nadziałam  ją powidłami śliwkowymi.   Dodam jeszcze, że czymkolwiek by jej nie nadziać, to ciasto jest pyszne i na prawdę godne polecenia!

3/7/11

Mufinki straciatella z marmoladą pomarańczową



Czas cytrusowy powoli dobiega końca...
Marmolady i dżemy z pomarańczy i mandarynek zalegają w mojej spiżarni, czas na deser z ich użyciem.
Upiekłam mufinki piegowate od czekolady, z marmoladą pomarańczową w brzuszkach, i cząstkami mandarynek w roli kapeluszy:)
Stwierdziłam że mufinki to świetny 'wynalazek', bo i szybkie, i smaczne, i 'elastyczne' - wszystko można w nich pomieścić - ja właśnie upchałam pół słoiczka marmolady :))))  Wyszły... nie powiem jakie są, sami spróbujcie:)
Polecam!


MUFINKI  STRACIATELLA 
Z MARMOLADĄ POMARAŃCZOWĄ 
I MANDARYNKAMI


składniki suche:
*  2 szkl mąki pszennej
*  3/4 szkl cukru pudru
*  2 łyżeczki proszku do pieczenia
*  50g startej na tarce czekolady gorzkiej
*  cukier waniliowy



składniki mokre:
*  1 szkl mleka
*  1 jajko
*  1/2 szkl oleju roślinnego (np słonecznikowego)
*  1 łyżeczka aromatu pomarańczowego

dodatkowo:
*  12 łyżeczek marmolady lub dżemu pomarańczowego
*  12 cząstek mandarynki

Wymieszać składniki suche w jednej misce, a w drugiej  wymieszać składniki mokre. Połączyć zawartość obu misek i wymieszać niedbale łyżką.
Formę mufinkową wyłożyć papilotkami.
Nałożyć po jednej łyżce ciasta do foremek, potem po łyżeczce marmolady i przykryć drugą łyżką ciasta.
Na wierzch babeczek poukładać po kawałku mandarynki.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180stC na 20-25 minut.
Wyłożyć na kratkę i ostudzić.
Można posypać cukrem pudrem.
Smacznego!



*


3/5/11

Chleb żytni na miodzie - WP # 108



Chleb żytni na miodzie - to jeden z moich ulubionych.  W dzieciństwie mój Tata był wielbicielem podobnego chleba, który wypiekał jeszcze do niedawna nasz  wrocławski 'Mamut'....  Taty już nie ma, 'Mamuta' zresztą też*....
Myślę że, odziedziczyłam upodobania do smaków po moim Tacie.... i nie dotyczą tylko chleba.

Piekę 'Chleb na miodzie', który niejako jest już moim sztandarowym wypiekiem.  Lubimy chleby, w których kwaśny smak (żytniego na zakwasie) przeplata się z łagodną słodyczą miodu.  Z tym większą ochotą dołączyłam do piekących w ten weekend chleb, który zaproponowała Nina.
Chleb jest naprawdę wspaniały w smaku, polecam!
 
Czas rośnięcia u mnie wydłużył się do 5 godzin, a i tak nie wyrósł tak jak powinien.
Poniżej przepisu moja uwaga, dotycząca pieczenia, może komuś się przyda***
Przepis podaję w oryginale, podany przez Gospodynię:


CHLEB ŻYTNI Z MIODEM NA CIEŚCIE ZAKWASZONYM


Potrzebne będą 2 keksówki o rozmiarach 26x11, jeśli mamy inne foremki, użyjmy TEGO przelicznika foremek.

Wykonanie chleba jest rozłożone na etapy [które są rozłożone w czasie, ale wcale nie są pracochłonne], moja propozycja:

I etap: sobota 13:00
II etap: sobota/niedziela 01:00 w nocy
III etap: niedziela 9:00 - 13:00
Ciasto właściwe: niedziela od 13:00 do ok. 17:00
Pieczenie: niedziela 17:00-18:00

Od razu tu powiem, że piekłam ten chleb dwa razy, za drugim razem nie miałam czasu, żeby aż tak go pilnować - po prostu zastosowałam klasyczne trzykrotne dokarmienie - co 8-12-10 godzin [czas taki, bo akurat wtedy byłam w domu/mogłam się tym zająć], więc nieśmiało powiem, że w ten sposób też Ci wyjdzie :) 



Przepis na żytni chleb z miodem na cieście zakwaszanym:

I etap, w temperaturze max 24-26 stopni, 12 godzin.

2-3 łyżki zakwasu z mąki żytniej razowej /zaczątek/
85g mąki żytniej razowej
110g wody

Wszystkie składniki mieszamy, odstawiamy przykrywając niezbyt szczelnie - tak by ciasto zakwasowe oddychało.

II etap, w temperaturze max 26-28 stopni, 8 godzin.

85g mąki żytniej razowej,
110g wody.

Do ciasta zakwaszonego z I etapu dodajemy powyższe składniki, mieszamy, odstawiamy przykrywając niezbyt szczelnie - tak by ciasto zakwaszane oddychało.

III etap, w temperaturze max 24-26 stopni, 4 godziny.

85g mąki żytniej razowej,
110g wody.

Do ciasta zakwaszonego z II etapu dodajemy powyższe składniki, mieszamy, odstawiamy przykrywając niezbyt szczelnie - tak by ciasto zakwasowe oddychało.

Po około 3,5 godzinie, pobieramy 500g ciasta zakwaszonego z etapu III, resztę możemy pozostawić do następnego wypieku. Jeśli te 90g mamy zamiar przechowywać w lodówce dłużej niż jeden dzień, musimy ciasto zakwaszone prowadzić od początku.

Ciasto właściwe

500g ciasta zakwaszonego z mąki żytniej razowej,
600g mąki żytniej typ 720,
400g wody,
30g soli,
2 pełne łyżki miodu.
trochę ziaren sezamu i oleju - do natłuszczenia i wysypania formy

Wszystkie składniki razem w misce mieszamy. Wyrabiamy przez 2-3 minuty. Pozostawiamy na chwilę, aby przygotować 2 foremki. Smarujemy, wysypujemy sezamem. Wykładamy ciasto, przykrywamy i czekamy aż urośnie. [Czekałam prawie 4 godziny-
u mnie 5 godzin!!!!.] Piekłam w nagrzanym piekarniku do 230st, przez 45-50 minut.***

W trakcie pieczenia, po 15 minutach obniżyłam temperaturę do 210st.

W połowie pieczenia przykrywamy chleb papierem lub folią, ciasto zawiera miód, więc chleb szybko się przyrumienia. Posypanie chleba grubą warstwą ziaren, również spowolni przypiekanie wierzchniej skórki.
[przyp. Nina: ale uwaga - nie rób tego lub przykryj bochenki trochę później jeśli - jak ja - lubisz chleby z chrupiącą, grubą skórką.]

Co zrobić, aby jak najwięcej ziaren utrzymało się na chlebie po upieczeniu i w trakcie krojenia?
Smarujemy chleb przed pieczeniem, posypujemy ziarnem dość grubo, potem znów smarujemy dobrze namoczonym pędzlem, lekko po ziarnach. Można smarować rozbełtanym jajkiem z mlekiem, można samym mlekiem.
A ja nie smaruję, tylko spryskuję wodą - używając spryskiwacza do kwiatów.

UWAGI DANY:

Żeby następny chleb był dobry, powinnaś tę odłożoną część ciasta [z III etapu zakwaszania] zostawić w temp. pokojowej jeszcze około 6-8 godzin, dodajmy do tego 3,5 godziny, bo max po takim czasie można zacząć III etap, pomijając dwa pierwsze etapy. Reasumując po 11-12 godzinach powinnaś piec następny chleb.

Temperatura: drugi etap ciasta zakwaszonego, staram się trzymać w cieplejszym miejscu niż dwa pozostałe.

MOJE UWAGI:

Piekłam ten chleb dwa razy. Za drugim razem przykrywając chleb jak radzi autorka, w połowie pieczenia. Zdecydowanie wolę jednak skórkę trochę bardziej spieczoną, ba! dużo bardziej spieczoną.

Skorzystałam z porad Tili, która powiedziała mi, że jeśli chcę uzyskać ładny miąższ [pokazywałam akurat chleb z tego przepisu], to powinnam wyrabiać go ręcznie. Rzeczywiście - wyrabiałam go ręką kilka minut - jak drożdżowe, od dołu, podbijając do góry - starając się wtłoczyć maksymalną ilość powietrza. Ciasto bardzo kleiło się do ręki [taki już urok chlebów żytnich na zakwasie, foremkowych]. Zachęcam do takiej metody - zresztą szkoda brudzić miksera. Ciasto wystarczy zdjąć z dłoni za pomocą łyżki albo silikonowej łopatki :)

Na marginesie chciałabym serdecznie podziękować Tili za to, że dołożyła do mojego ponadrocznego zakwasu, cząstkę swojego. Moje i jej [dużo starsze niż moje] dzikie drożdże zostały połączone nierozerwalnym węzłem. Jestem przekonana, że to między dzięki Tobie Tili chleby rosną jak szalone. Nie ma to jak wieloletni zakwas!



*** Ponieważ mój chleb rósł powoli (mucha w smole lepiej się rusza:))... po 5 godzinach wsadziłam keksówki do zimnego piekarnika, nastawiając temperaturę 230stC, po 30 minutach obniżyłam do 200 i piekłam jeszcze 35 minut.
Chleb wyrósł jeszcze w piecu, mimo długiego pieczenia nie wysechł ani się nie spiekł - nie musiałam przykrywac papierem wierzchu. Tak że,  można wykorzystać ten sposób pieczenia. Sprawdził się doskonale!
Przed końcem pieczenia spryskałam wodą powierzchnię chleba - żeby skórka była błyszcząca.

*'Mamut' - to stara wrocławska piekarnia, mieszcząca się w zabytkowym obiekcie, który dzisiaj stoi pusty i powoli ulega degradacji...samą piekarnię przeniesiono w inne miejsce, dalej piecze pod szyldem 'Mamut' - ale to już nie jest to....






*

3/2/11

Omlet 'przedwiosenny'



Chce mi się wiosny!!!
Słońca, bujności zieleni, kwiatów, ciepłego podmuchu powietrza, śpiewu ptaków, grzebania w ziemi, koszenia trawnika, siedzenia w cieniu drzewa z książką w ręku... chce mi się nowalijek na śniadanie, szpinaku na obiad, tarty z pierwszymi truskawkami na deser.... czekam na długie dnie i ciepłe wieczory...
Wiem że wiosna czyha  już za rogiem... ale ja jestem bardzo niecierpliwa, ja chcę już!

Kiedyś pewien wrocławski  artysta plastyk (grafik, karykaturzysta),  demonstrował instruktaże pokazujące, jak z przedmiotów codziennego użytku (marchew, wata, pończocha...itp, itd.) zrobić sobie ....no właśnie...  np: 'Zrób sobie Suchocką" albo "Zrób sobie Wałęsę" itp ...jeżeli kiedyś oglądaliście w TV taki program, to na pewno wiecie o czym mówię :))) to było zabawne:)... Tomasz Broda - bo o nim mowa - jest też współautorem  bogato ilustrowanej, humorystycznej ale też i historycznej opowieści o dziejach mojego miasta  - "Zrób sobie Wrocław"... nie wiem czemu dzisiaj przypomniałam sobie o tym :))...chociaż wiem:)
.... znalazłam (dla młodszych) taki oto filmik:



A ja lubię happening pt "Zrób sobie Wiosnę"-  na parapecie lub na talerzu:))




OMLET 'PRZEDWIOSENNY'

/składniki na 1 osobę/
*  2 jajka
*  1 płaska łyżka maki (pszennej, żytniej, gryczanej, kukurydzianej)
*  1-2 łyżki wody mineralnej gazowanej
*  kawałek papryki czerwonej
*  kilka łodyżek dymki
*  plaster szynki
*  plaster sera
*  sól, pieprz, imbir

Ubić rózgą jajka, dosypać mąkę i ubijając dodać trochę wody - tak żeby ciasto było lejące jak na naleśniki.
Dodać pokrojone w drobną kostkę - szynkę, paprykę, ser i posiekaną dymkę. Doprawić wg uznania, wymieszać.
Na patelni roztopić masło, gdy będzie gorące wylać ciasto. Pozostawić na kilka minut, sprawdzając łopatką pod spodem czy jest podpieczony.  Delikatnie obrócić na drugą stronę i jeszcze chwilę podpiec.
Zsunąć na talerz, posypać szczypiorkiem lub posiekanym pomidorem.  Doskonały na śniadanie:)
Smacznego!

*

Printfriendly

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...