12/30/11
12/23/11
Wesołych Świąt!
Życzę Wam
wszystkiego co najpiękniejsze
miłego i zdrowego biesiadowania
wspaniałych prezentów
Pogodnych, radosnych i spokojnych
ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
12/21/11
Kapuśniaczki
Jak u Was przygotowania do świąt? Pierniczki popieczone? Barszcz zakiszony? Chrzan utarty? Śnieg 'napadany'? ...:)
U mnie już tak, ale to dopiero początek przygotowań... Bardzo lubię czas
przedświąteczny - krzątaninę, rosnącą atmosferę, zapachy w kuchni,
robienia prezentów (psssst! niech myślą że to aniołek:)) i dekoracji.
Potem już tylko świętowanie i świętowanie:)
Dzisiaj spadł śnieg, więc może i oprawa graficzna będzie... a w ogrodzie kwitnie wciąż moja niestrudzona (od czerwca!) róża:)
Ale bez względu na pogodę święta już za dwa dni!
Jeszcze jeden przepis, który może komuś się przyda, bo kapuśniaczki są świetne do barszczu:). To nic innego, jak drożdżowe bułeczki z nadzieniem z kapusty i grzybów. Można upiec niewielkie paszteciki lub większe bułeczki. Bardzo smaczne, polecam!
KAPUŚNIACZKI
/ok 28 małych bułeczek/
ciasto:
* 500g mąki
* 2 łyzki stopionego masła
* 1 i 1/2 szkl ciepłego mleka
* 2 jajka
* 1 łyzka cukru
* 1 łyzeczka soli
* 15g drożdży
Z garści mąki drożdży, łyżeczki cukru i 1/2 szkl mleka zrobić zaczyn, odczekać aż 'spuchnie'.
W misce miksera umieścić wszystkie składniki i zaczyn. Włączyć mikser i wyrabiać na średnich obrotach ok 8 minut.
Miskę przykryć ściereczką i odstawić na ok 1 godz do podwojenia objętości.
farsz:
* 700g kapusty kiszonej
* 250g pieczarek (albo podgrzybki wcześniej namoczone i ugotowane)
* 2 cebule
* sól i pieprz
* 1-2 łyżki bułki tartej
* masło do smażenia - ok 2 łyżek
*1 białko + kminek, czarnuszka, mak
Kapustę zalać niewielką ilością wody i ugotować do miękkości. Po wystudzeniu posiekać.
Pieczarki umyć pokroić i udusić na maśle razem z poszatkowaną cebulą. Dodać do kapusty, doprawić solą i pieprzem i wymieszać dodając bułkę tartą.
Po wyrośnięciu ciasta, podzielić je na dwie części. Każdą rozwałkować na długi i wąski prostokąt. Podsypywać mąką bo ciasto jest dość luźne. Wzdłuż środka ułożyć wałek z połowy nadzienia. Przykryć nadzienie zakładając płaty ciasta na siebie i odwrócić cały 'rulon' tak by załączenie znajdowało się pod spodem. Pokroić ostrym nożem na ok 12-14 kawałków. Z drugim kawałkiem ciasta postąpić identycznie. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach. Bułeczki przykryć ściereczką na 40 minut do wyrośnięcia. W tym czasie nagrzać piekarnik do 190stC.
Po tym czasie posmarować bułeczki rozmąconym białkiem i posypać kminkiem albo czarnuszką.
Wstawić do upieczenia na 25 minut, do zrumienienia.
Podawać na ciepło lub zimno, np do barszczu.
Smacznego!
*
Labels:
chleb i bułki,
grzyby,
świąteczne,
wypieki drożdżowe,
wypieki wytrawne
12/18/11
Wigilijna zupa grzybowa
Na wigilię przygotowuję zazwyczaj dwie zupy. Mam bowiem zwolenników barszczu z uszkami lub pasztecikami (najczęściej jedne i drugie są na stole), ale też wielbicieli odświętnej zupy grzybowej.
Gotuję ją z prawdziwków - jeśli mam - lub szlachetnych podgrzybków. Wszystko zależy od tego jakie grzyby były jesienią w lesie:) W tym roku użyję pół na pół - prawdziwki i podgrzybki. To zupa postna, nie jest zabielana ani zagęszczana czymkolwiek. Jeśli nie lubimy przaśnych zup, dla poprawienia smaku można wzbogacić ją odrobiną świeżego masła lub śmietany kremowej. Polecam!
WIGILIJNA ZUPA GRZYBOWA
/składniki na 6 osób/
* 150g suszonych grzybów (same kapelusze)
* 1 cała cebula
* łyżeczka ziaren pieprzu
* 1 marchew
* kawałek selera
* 1 piertuszka
* sól, sos sojowy jasny, pieprz mielony
* 1 łyżka masła lub 2 łyżki śmietanki 30%
Grzyby umyć, zalać zimną wodą (ok 2 litrów) , przykryć i pozostawić na noc do namoczenia.
Następnego dnia dodać do garnka z grzybami ziarna pieprzu, jarzyny i gotować ok 1 godziny aż grzyby będą miękkie. Pod koniec gotowania posolić. Łyżką cedzakową wyjąć grzyby do miski. Usunąć warzywa i cebulę (można wykorzystać do sałatki). Pokroić kapelusze w paski nieco większe od zapałki. Wywar doprawić sosem sojowym, pieprzem i dodać łyżkę masła lub śmietankę. Włożyć do garnka pokrojone grzyby i chwilę pogotować. Podawać z makaronem-łazanki. Smacznego!
*
Labels:
świąteczne,
zupy
12/13/11
Pałeczki waniliowe z czekoladą
Słoneczna i bezśniegowa pogoda nie pasuje do adwentu... mam nadzieję że popada przed świętami i będzie biało, bo Bożemu Narodzeniu jest w bieli do twarzy :)
Produkcja pierniczków wciąż jeszcze trwa, powstają też inne słodkości jak te poniżej... przyznam bez bicia, znowu podpieram się córką :) bo to Jej dzieło. Mam też nadzieję , ze mi wybaczy :)
Ciasteczka znalezione w książce 'Złota księga czekolady', u nas wykonane z podwójnej porcji. Przyjemnie maślane, polane białą i gorzką czekoladą, kruchutkie i pyszne... po prostu rozpływające się w ustach. Polecam!
* 150g mąki pszennej
* 75g skrobi lub mąki kukurydzianej
* 1/8 łyżeczki soli
* 180g miękkiego masła
* 50g cukru pudru
* 1/2 łyżeczki esencji waniliowej
* 60g czekolady gorzkiej
* 60g czekolady białej
Piekarnik nagrzać do 180stC. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia.
Do miski miksera włożyć miękkie masło, cukier i esencję waniliową, zmiksować na wysokich obrotach.
Dosypać wymieszane mąki z solą i zarobić ciasto. Powinno być miękkie i dać się wyciskać szprycą. W naszym przypadku masło było zimne i ciasto było twardsze, wałeczki można było formować w rękach.
Układać ciasteczka (ok 7-10cm długości) na blasze w odstępach kilkucentymetrowych.
Piec 12-15 minut aż stwardnieją i zrumienią się. Przełożyć na kratkę i ostudzić. Po 1/2 godzinie polać stopioną czekoladą. Rozpuścić w osobnych miseczkach czekolady (np w mikrofali) i przełożyć do małych woreczków, po czym odciąć rogi i dekorować. Pozostawić do zastygnięcia.
Smacznego!
*
Labels:
ciasta kruche,
ciastka,
czekolada
12/9/11
Keks orzechowy
Keks to ciasto bardzo świąteczne. Myślę o takim, który jest mocno nafaszerowany bakaliami. Bo keksy piekę oczywiście także niekoniecznie w okolicy świąt. Jednak wypieki 'bogate', to zdecydowanie na czas bożonarodzeniowy. I chyba dobrze że tak jest... najlepsze rzeczy niech pozostaną odświętnymi:)
Keks orzechowy z przewagą orzechów, na pewno będzie smakował wielbicielom orzechowych smaków. Użyłam orzechów włoskich i ziemnych, które mielę i dodaję , zastępując częściowo mąkę. Ciasto pozostaje długo świeże, można więc upiec je kilka dni przed świętami, a zapakowane w papier spokojnie poczeka na swój moment:) Polecam!
/2 długie,wąskie keksówki/
* 5 jajek
* 200g cukru pudru
* 100g mąki pszennej
* 170g mielonych orzechów (włoskie, ziemne, laskowe)
* 1 łyżka soku z cytryny
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia
* 5 łyżek oleju arachidowego lub słonecznikowego
* 2 łyżki rumu
* 2 szkl bakalii (orzechy, figi, rodzynki, daktyle, kandyzowana skórka pomarańczowa, kandyzowane gruszki...) + 2 łyżki mąki
Bakalie wymieszać z 2 łyżkami mąki pszennej.
Oddzielić białka od żółtek.
Ubić białka z połową cukru. W drugiej misce ubić żółtka z resztą cukru, ubijać dalej dolewając olej na przemian z mąką i zmielonymi orzechami, dolać sok z cytryny i na końcu rum. Wymieszać z bakaliami oprószonymi mąką. Dodać pianę z białek i delikatnie wymieszać drewnianą łyżką starając się nie rozbić jej struktury.
Formy wysmarować masłem i wysypać bułką tartą. Napełnić je ciastem do 3/4 wysokości i wstawić do piekarnika nagrzanego do 170stC. Piec ok 45-55 minut, aż ciasto zacznie lekko odchodzić od brzegów foremki. Wyłączyć piekarnik i pozostawić przez 10 minut w nim ciasto. Wyjąć z foremek na kratkę do studzenia. Zawinąć w papier pergaminowy lub polukrować. Ciasto można przechowywać ok 2 tygodni, bez uszczerbku na jakości.
Smacznego!
*
Jarmark bożonarodzeniowy na wrocławskim Rynku
12/4/11
Czas pachnący piernikami...
Pierniczenia ciąg dalszy... jakoś nie mogę poprzestać na jednym rodzaju pierniczków:).
Zaglądam na Wasze blogi i podziwiam. Ostatnio wertując blog Bey (niezwykle inspirujący blog!) - przeglądałam pierniczkowe propozycje i natrafiłam na znane i lubiane przeze mnie pierniczki. Dzisiaj przygotowałam więc ciasto na Pierniczki Bakerlady. Powinno poleżakować w zimnie, zatem czas najwyższy przygotować, zapakować do pojemnika i przenieść w chłodne miejsce - do piwnicy, spiżarni albo lodówki. W oryginale połowę ciasta pozostawia się bez dodatków, a do drugiej części dodaje się bakalie. Tym razem do całego ciasta dodałam bakalie, dodatkowo wzbogaciłam skórką pomarańczową (którą uwielbiam w pierniczkach i piernikach). A piekła będę za dwa tygodnie:) Przepis jest nieznacznie przeze mnie zmieniony, wciąż jednak są to pierniczki Bakerlady:))
PIERNICZKI wg BAKERLADY
* 3,5 szkl mąki pszennej (+ 1 szkl)
* 1,5 szkl mąki żytniej typ 720
* 4 jajka
* 1,5 szkl miodu
* 1,5 szkl cukru
* 250g masła
* 100g smalcu
* 10 łyżeczek przyprawy do pierników***
* 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
* 2 łyżeczki proszku do pieczenia
* 0,5 szkl śmietany
* 100g żurawiny
* 100g rodzynek
* 100g orzechów włoskich, posiekanych
* 100g migdałów, posiekanych
* 100g kandyzowanej skórki pomarańczowej
* białko do smarowania
* marmolada do nadzienia
Miód, cukier, masło, smalec i przyprawy podgrzać w rondelku aż się rozpuszczą. Odstawić do ostudzenia, dodać sodę i proszek do pieczenia. Dosypać mąkę pszenną , żytnią oraz jajka. Wyrobić ciasto, dodać bakalie i wmieszać. Można to zrobić mikserem, ponieważ ciasto jest dość luźne - z mieszadła powinno powoli spływać. W razie potrzeby - jeśli jest zbyt płynne - dosypać szklankę mąki. Przełożyć do miski, przykryć szczelnie (np można folią spożywczą, która nakłuwamy w kilku miejscach) i przenieść w zimne miejsce do fermentacji. Przepis oryginalny mówi o leżakowaniu 6 tygodni. Można jednak upiec szybciej, u mnie fermentacja nie przekracza zazwyczaj 4 tygodni. Ciasto w tym czasie twardnieje, nie jest już klejące i daje się dobrze wałkować.
Po wyjęciu ciasta z chłodu, ocieplić je przez kilka godzin w temperaturze pokojowej po czym przystąpić do wykrawania i pieczenia pierniczków. Można wykrawać cienkie (z ciasta bakaliowego) lub grubsze - jeśli będą nadziane marmoladą. Przed wstawieniem do upieczenia można posmarować roztrzepanym białkiem.
Piec w nagrzanym piekarniku do 180stC do zezłocenia (5-7 minut). Nie rumienić bo będą twarde. Pierniczki po kilku dniach polukrować. Przechowywać w blaszanym lub tekturowym pudełku.
Smacznego!
***Przyprawę najlepiej zrobić samemu:
KORZENNA PRZYPRAWA DO PIERNIKÓW
* 30g cynamonu
* 10g mielonego imbiru
* 8g goździków
* 8g nasionek kardamonu
* 5g ziela angielskiego
* 2g czarnego pieprzu
* 3g anyżu
* 1g kminku
Wszystko zmielić lub zmiażdżyć w moździerzu. Przyprawa jest bardzo aromatyczna, dobrze przechowuje się w szczelnie zamkniętym słoiczku.
*
Labels:
ciasta,
mazurki i pierniki,
świąteczne
12/1/11
Ciasteczka kakaowe z brązowym cukrem
Do świąt coraz bliżej, testujemy (z córką:)) różne wariacje ciasteczkowe, a to jedna z nich.
Właściwie pomysł na te ciastka powstał nie w mojej kuchni, wykonane też nie przeze mnie... bazą jednak jest mój przepis na ciasteczka maślane , a że z dodatkiem kakao wyszły bardzo smaczne, więc dzielę się z Wami przepisem:)
Polecam jako alternatywę dla pierniczków.
CIASTECZKA KAKAOWE Z BRĄZOWYM CUKREM
* 500g mąki pszennej
* 3 łyżki ciemnego kakao
* 300g masła
* 1/2 szkl cukru drobnego
* żółtko + białko do smarowania
* 2 łyżki twarożku kremowego
* szczypta soli
Posiekać masło z mąką i cukrem, dodać kakao i resztę składników. Zagnieść ciasto, owinąć w folię spożywczą i przez godzinę schłodzić w lodówce. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzać do 180stC.
Wałkować dosyć cienko, wykrawać ciasteczka. Posmarować rozmąconym białkiem i posypać brązowym cukrem.
Wstawić do upieczenia na 6-8 minut. Uważać żeby nie przypalić!:)
Studzić na kratce. Przechowywać w blaszanym pudełku.
Smacznego!
*
Klub morsa?
Labels:
ciasta kruche i półkruche,
ciastka,
świąteczne
11/28/11
Pierniczenie czas zacząć:)
Najwyższy czas pomyśleć o piernikach i pierniczkach.
Zapach, który wypełnia cały dom w trakcie pieczenia i kilka dni potem - jest nieziemski! Bardzo lubię pierniki i pierniczki, ale także ciasteczka korzenne. Ten aromat, to znak że : idą święta!
Pewno, że można upiec wersję expresową tzn taką co to od razu do konsumpcji się nadaje ale...
No właśnie, problem w tym że ja lubię te 'dojrzewające'. Lubię piernik staropolski, ale i litewski, który nie wymaga leżakowania, a w smaku mu nie ustępuje - często gości na naszym świątecznym stole. Wszystko zależy od czasu... niestety:)
Nie mogę też nie upiec pierniczków. Pierwsze w tym roku upiekła córka, a były to Pierniczki Ptasi .
Upieczone (zapuszkowane), na razie gołe - czekają do chwili, kiedy zostaną 'ubrane' lukrem. Z tej ilości wychodzi ich całkiem sporo, są po upieczeniu twarde ale po dwóch dniach lekko zmiękły i nie są już twarde lecz przyjemnie chrupiące. Myślę, że (o ile dotrwają:)) za dwa lub trzy tygodnie będą pyszne. Mam jeszcze kilka przepisów do wypróbowania i na pewno coś o pierniczkach jeszcze będzie...
Przepis cytuję za Ptasią:
PIERNICZKI PTASI
* 50dkg maki (ale trzeba więcej, podsypywałam)
* 30 dkg miodu (dałam 27 dkg sztucznego i dwie pełne łyżeczki naturalnego)
* 10 dkg cukru pudru (dałam 9 dkg)
* 12 dkg masła
* 2 dkg tłuszczu do formy
* 1 jajko
* 1 dkg sody oczyszczonej (tj. ok. 2 łyżeczek)
* 4 paczki przypraw korzennych
* różne różności do ozdabiania (orzechy, migdały, polewy)
dodatkowe jajko do przylepiania różności
Wszystko sie miesza ( miód po podgrzaniu) i wyrabia aż ciasto będzie
jednolite w przekroju. Ew. można podsypać mąką, jeśli będzie zbyt wilgotne.
Wałkować nie za cienko, wykrawać. Jeśli chcemy dekor, smarujemy pierniczki
jajem, naklejamy perełki, orzechy itd. Piec ok. 8-10 min w 180 st, z
witrażykami - ok. 11-12 w 150 st.
Witrażyki: wykrawamy dziurki w pierniczkach, sypiemy potłuczone landrynki (bdb
są Eco+ z Leclerca) w jednym kolorze do równego wypełnienia dziurki, pieczemy
na pergaminie w 150 st. do rozpuszczenia się landrynek. Zostawiamy do
zastygnięcia i ostudzenia.
Lukier z białka (do białych "ramek"): ubijamy 1 białko ze szklanką cukru
pudru, ew. podsypujemy cukru. Nakładamy szprycą lub z woreczka z uciętym
końcem (nie polecam, chyba, że ktoś ma większe zdolności manualne niż ja -
wszystko było upaprane, woreczek nie jest poręczny do wyciskania itd.) na
jednolite w przekroju. Ew. można podsypać mąką, jeśli będzie zbyt wilgotne.
Wałkować nie za cienko, wykrawać. Jeśli chcemy dekor, smarujemy pierniczki
jajem, naklejamy perełki, orzechy itd. Piec ok. 8-10 min w 180 st, z
witrażykami - ok. 11-12 w 150 st.
Witrażyki: wykrawamy dziurki w pierniczkach, sypiemy potłuczone landrynki (bdb
są Eco+ z Leclerca) w jednym kolorze do równego wypełnienia dziurki, pieczemy
na pergaminie w 150 st. do rozpuszczenia się landrynek. Zostawiamy do
zastygnięcia i ostudzenia.
Lukier z białka (do białych "ramek"): ubijamy 1 białko ze szklanką cukru
pudru, ew. podsypujemy cukru. Nakładamy szprycą lub z woreczka z uciętym
końcem (nie polecam, chyba, że ktoś ma większe zdolności manualne niż ja -
wszystko było upaprane, woreczek nie jest poręczny do wyciskania itd.) na
upieczone pierniczki, zostawiamy do zastygnięcia.
*
Labels:
mazurki i pierniki,
świąteczne
11/22/11
Boczek wieprzowy pieczony
Wiem, wiem... nie jest to chude mięso, wiem że niezbyt zdrowe, ale czasem mamy ochotę na coś niezdrowego:)... a czy kupowane w sklepie wędliny są zdrowsze? Śmiem twierdzić, że nie! Nie będę Was straszyła bo pewno wiecie, co zawierają kiełbasy wszelkiej maści... jest tam wszystko oprócz mięsa, no może trochę jakiegoś MOM-a wrzucą... żeby nie było całkiem bezmięsnie:)... i zapewniam że 'ukrytego' tłuszczu jest o wiele więcej niż w upieczonym boczku.
Dlatego wolę upiec w domu kawałek mięsa (nawet boczku), bo wiem, że nie ma w nim składników niechcianych, czyli : np skrobi, białka sojowego, MOM-a ( dla niewtajemniczonych - mięso oddzielane mechanicznie- czyli odzyskiwanie tego co pozostaje wokół kości: chrząstki, ścięgna, skóry, tłuszcz itd), nadmiaru tłuszczu, wszelkich 'E' czyli substancji chemicznych "poprawiających" smak i wygląd, konserwantów itp itd...
Kiedyś pracowałam w sklepie mięsnym (nieco to dalekie od architektury, ale w życiu i takie chwile bywają), ...naczytałam się etykiet, czym badziewie zwane 'wędliną' jest nafaszerowane... włos się jeży! Paróweczki cielęce - przy cielęcinie nawet nie leżały, kiełbasa drobiowa robiona z wieprza, z dodatkiem tłuszczu i skórek drobiowych, pasztet z zająca zawiera 10% tego mięsa, szynka to tylko 60% mięsa... nie powiem w jakim sklepie firmowym pracowałam bo mnie do sądu pozwą:)) ... a podobno szacowna to firma (!?).
Starczy straszenia, upieczmy sobie kawałek boczku, na pewno będzie zdrowiej.
Oczywiście jeszcze lepiej jeśli użyjemy np.
mięsa od szynki lub łopatki (karczku wieprzowego nie lubię, więc nie
piekę, ale też oczywiście można), kawałek chudej ogonówki, albo schabu.
Marynujemy je tak samo jak boczek. Jeśli mięso nie jest w zwartym
kawałku (często łopatka po wycięciu kości jest w postaci nieregularnego 'płatu'), wtedy
możemy też - jak w przypadku boczku - posmarować środek przyprawami i
postępować identycznie. Kawałek mięsa szynkowego, nie nadziewamy ziołami, tylko smarujemy mięso z dookoła i szpikujemy ząbkami czosnku.
Nie muszę chyba dodawać, że wybieramy chudy i płaski kawałek boczku - no chyba że lubimy tłuściejszy:)
Święta za miesiąc, czas pomyśleć o mięsiwach:) Polecam!
Święta za miesiąc, czas pomyśleć o mięsiwach:) Polecam!
BOCZEK WIEPRZOWY PIECZONY
/forma podłużna z pokrywką-
* 1,5 kg surowego chudego boczku
* 8 ząbków czosnku
* 4 łyżki oleju roślinnego
* 2 łyżki sosu sojowego jasnego
* 4 łyżki suszonego majeranku
* 1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu
* 2 łyżeczki czerwonej papryki
* 1 łyżka tymianku
* 1/2 łyżeczki pieprzu cayenne
* kilka gałązek świeżego rozmarynu
* kilka gałązek świeżej melisy
* 1/2 szkl octu winnego
* sól
Mięso umyć, osuszyć, posolić. Świeże zioła związać nitką. Mięso rozłożyć, ząbki czosnku ułożyć wzdłuż brzegu, posypać solą, 2 łyżkami majeranku, pieprzem i czerwoną papryką. Z reszty składników zrobić marynatę. Zwinąć mięso w rulon, tak by czosnek znalazł się w samym środku. Obwiązać roladę sznurkiem.
Włożyć mięso do worka foliowego, zalać marynatą, umieścić na wierzchu gałązki ziół (można przywiązać sznurkiem do mięsa) i zawiązać worek. Obrócić kilkakrotnie aby mięso pokryło się dookoła zalewą. Włożyć worek z mięsem do naczynia, i wstawić na co najmniej 24 godz do chłodu - np do lodówki, spiżarki, piwnicy. Co jakiś czas obracać mięsem aby zalewa wciąż pokrywała mięso z każdej strony.
Mięso wyjąć z marynaty, osuszyć ręcznikiem papierowym i skropić olejem.
W rondlu rozgrzać kilka łyżek oleju, opiec mięso z każdej strony. Naczynie do pieczenia (u mnie forma do pieczenia pasztetu, ale będzie dobre każde żaroodporne) wysmarować olejem, ułożyć opieczone mięso, polać tłuszczem ze smażenia (2 łyżki wystarczą) i przykryć pokrywką.
Nagrzać piekarnik do 160stC. Wstawić mięso na ok 2,5 - 3 godziny (zależnie od wielkości). W trakcie pieczenia mięso obrócić. Powinno się trochę skurczyć, sprawdzić widelcem czy miękkie. Na ostatnie pół godziny zdjąć pokrywkę i dopiec skórkę.
Wyłączyć piekarnik, przykryć pokrywką i pozostawic w piekarniku do całkowitego wystudzenia. Wyjąć, owinąć w folię aluminiową i umieścić w lodówce na kilka godzin.
Tak upieczone mięso można długo przechowywać w lodówce.
Smacznego!
*
Labels:
mięso,
oswajanie wieprzowiny,
świąteczne
11/17/11
O serach i bardzo jesienna tarta
Chyba jeszcze nie pisałam o mojej miłości do serów, a jeśli już coś napomknęłam, to nie zaszkodzi napisać raz jeszcze:) Wszak nadarzyła się ku temu okazja, bowiem upiekłam smaczną tartę z jabłkami, cebulą, orzechami i serami właśnie. Zdjęcia robione wieczorem więc ich jakość mierna... no i szkoda że nie czujecie zapachu:)
Zanim powiem o tarcie, słów kilka o serach.
Lubię wszystkie gatunki serów bez wyjątku, od białych, delikatnych twarożków, po pikantne, ostre i 'pachnące' sery pleśniowe lub dojrzewające, z mleka krowiego, koziego, owczego - kocham wszystkie! Jeśli w domu nie mam sera, to znaczy że nie mam co jeść:))
Nie wiem czy ktoś z Was pamięta dawny 'ser limburski' (limburger) ... pewno nie, dostępny był w sklepach w czasach głębokiej komuny:) Dojrzewający, lekko maziowaty i baaardzo pachnący:) Powiem tylko, że z uwagi na wyjątkowo 'szpetny aromat' musiałam go przechowywać za oknem:)) ale wielbiłam mimo wszystko. Nie sprowadzano wtedy tych wspaniałych serów, które mamy dzisiaj, musieliśmy zadowolić się rodzimymi odpowiednikami serów francuskich, holenderskich... Niektóre były bardzo smaczne i zastanawiam się gdzie się podział nasz 'Kaszkawał', 'Warmiński', 'Mazurski' albo polski 'Czedar' (nie 'Cheddar'!:) i inne. Wtedy narzekałam na ubogi asortyment, dzisiaj czasem tęsknię za tamtymi serami. Obecnie w sprzedaży jest cała gama serów: polskie, włoskie, francuskie, holenderskie, szwajcarskie. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się czegoś więcej o pysznych serach, to zachęcam do odwiedzenia strony Świat serów, gdzie opisano gatunki, rodzaje, ich ewentualne zastosowanie itd. Sporo do poczytania i napatrzenia, ale także podpowiedzi, kiedy szukamy inspiracji do upichcenia jakiegoś serowego dania. Myślę że warto przed zakupem nieznanego nam sera, wcześniej o nim poczytać. A obecny wybór serów może przyprawić o ból głowy... taki przyjemny ból głowy:)
Do tej tarty użyłam dwóch serów: brie i z niebieską pleśnią.
Połączenie smaków okazało się bardzo trafione. Wiedziałam, że sery lubią gruszki, winogrona, melona, arbuz... ale nie wiedziałam że także jabłka. Tarta jest wytrawna i bardzo jesienna. Dwa gatunki serów zaostrzają jej smak, dodają głębi... lubię takie pozornie 'sprzeczne' połączenia :))
Warto użyć jabłek kwaśniejszych, słodkie będą tu smakowały nijak. Każdy ze składników w tej tarcie powinien mieć charakter. Doskonała na kameralne przyjęcie przy lampce wina albo po prostu na zimny, jesienny wieczór, polecam!
TARTA Z CEBULĄ, JABŁKAMI, SEREM I ORZECHAMI
/forma o śr 28cm/
ciasto:
* 250g mąki pszennej
* 100g masła
* łyżka smalcu
* 2 żółtka
* kilka łyżek zimnej wody
* szczypta soli i szczypta cukru
wierzch:
* 3 cebule
* 1 duże lub 2 małe jabłka
* 2 jajka
* 3/4 szkl śmietany 18%
* 1/2 szkl orzechów włoskich
* 100g sera brie lub camembert
* 50g sera z niebiską pleśnią (typu 'rokpol')
* sól i pieprz do smaku
* łyżeczka suszonego tymianku
Posiekać nożem tłuszcz z mąką, dodać resztę składników i zagnieść kruche ciasto, dodając tyle wody by można było je zlepić w kulę. Zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce.
Cebulę poszatkować i poddusić na oliwie i maśle, dodać majeranek. Jabłko umyć, przekroić na pół (nie obierać) i po usunięciu gniazda nasiennego pokroić najpierw w ćwiartki, potem w drobniejsze cząstki.
Włączyć piekarnik, nastawiając temperaturę 180stC.
Wymieszać (nie ubijać) śmietanę z jajkami, dodać sól i pieprz oraz kawałki sera pleśniowego.
Formę do tarty wysmarować masłem i wyłożyć rozwałkowanym ciastem.
Rozprowadzić równomiernie cebulę, zalać śmietaną z jajkami. Ułożyć plasterki sera brie, na to kawałki jabłka, wszystko posypać orzechami włoskimi i tymiankiem.
Wstawić do nagrzanego piekarnika na 50-60 minut.
Podawać na ciepło lub zimno.
Smacznego!
*
Labels:
Smaki jesieni,
tarty
11/16/11
Sery sery sery...
Jutro o serach i o tarcie, którą dzisiaj zjemy na kolację... jeszcze nie wiem czy smaczna, mam nadzieję że tak:)
Pozdrawiam wszystkich jesiennie:))
11/13/11
Drożdżowy wieniec z makiem
Nastał czas ciast drożdżowych:)...
Chociaż piekę ciasta i bułki drożdżowe w ciągu całego roku, to jednak dopiero o tej porze w pełni doceniam ich smak i wyjątkowy zapach... żadne inne ciasto tak wspaniale nie wypełnia domu przytulnym ciepłem. Moje wspomnienia z dzieciństwa dotyczące jedzenia, pachną ciastem drożdżowym.
Mama piekła pyszne drożdżówki. Ciasta zarabiała ręcznie, energicznie, w dużej misce emaliowanej. Składniki dodawała 'na oko', piekła w piekarniku bez termoobiegu i wskaźnika temperatury... a ciasta wychodziły rewelacyjne! Słynęła z doskonałych drożdżówek. Sąsiadki, koleżanki, rodzina - wszyscy przychodzili po nauki do Mamy, mimo to nikt nie piekł takich pysznych. Te mamine ciasta były dla mnie wzorem. Kiedy pytałam jak to robi, że są takie dobre, odpowiadała : przecież to najłatwiejsze ciasto pod słońcem:) Teraz już ich nie piecze, pewno nawet nie wiedziałaby jak się za nie zabrać.... a ja (powiem nieskromnie) chyba odziedziczyłam po Mamie pewien 'talent' do pieczenia drożdżówek. Nie pamiętam kiedy mi nie wyszła... a często piekę w biegu, dodając składniki właśnie 'na oko':)) Dawniej potępiałam tą maminą nonszalancję w podejściu do pieczenia, teraz sama tak często robię...
Przepis na ciasto pochodzi z zeszytu "Ciasta domowe' z 1993roku. Wnętrze to moja 'kombinacja'.
Do nadzienia użyłam białego maku, który mi został z pieczenia 'marcińskich', jednak zwykle używam niebieskiego.
Poza tym wzbogaciłam wnętrze skórką pomarańczową. Bardzo smaczne, bardzo efektowne i nie wymagające tyle zachodu i czasu co upieczenie bułeczek z makiem. Polecam!
ciasto:
* 500g mąki pszennej
* 1 jajko + żółtko (białko do posmarowania wierzchu)
* 3/4 szkl cukru pudru
* 100g masła
* 1 szkl mleka
* 30g świeżych drożdży
* skórka otarta z cytryny
* szczypta soli
nadzienie:
* 200g maku - sparzonego i zmielonego
* 2 łyżki stopionego masła
* 70g posiekanych migdałów
* 1 jajko
* 1/2 szkl cukru pudru
* sok z cytryny
* rodzynki lub skórka pomarańczowa
wierzch:
* białko i sezam
Z drożdży, łyżki mąki, łyżeczki cukru i 1/2 szklanki letniego mleka zrobić zaczyn. Odczekać aż zacznie 'pracować'. Jajko i żółtko ubić z cukrem. Do miski miksera wlać mleko, zaczyn drożdżowy, ubite jajka, stopione masło, potem wsypać mąkę, dodać sól i skórkę z cytryny. Wyrobić gładkie ciasto, przykryć miskę ściereczką i pozostawić na godzinę do wyrośnięcia.
W tym czasie przygotować nadzienie: stopić masło, z białka ubić pianę. Zmielony mak wymieszać z żółtkiem, cukrem pudrem, masłem i migdałami. Na końcu delikatnie połączyć z pianą z białka.
Kiedy ciasto podwoi objętość, rozwałkować prostokąt - mniej więcej o wym.50x40cm. Rozsmarować nadzienie i zwinąć w rulon wzdłuż krótszego boku. Zlepić końce tworząc wieniec. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Ponacinać promieniście i lekko rozchylić 'plastry', układając je pod kątem. Posmarować roztrzepanym białkiem i posypać sezamem.
Wstawić do nagrzanego piekarnika do 180stC na ok 30-35 minut.
Smacznego!
*
Labels:
ciasta,
ciasta drożdżowe,
ciasta z makiem,
Smaki jesieni,
świąteczne
11/11/11
Rogale marcińskie
Wczorajszy dzień przebiegał u mnie pod znakiem Rogali marcińskich (przepis podałam TU ). Można w przeddzień przygotować ciasto, umieścić je w lodówce a następnego dnia upiec. U mnie odbyło się wszystko w jednym dniu. Myślę że rozłożenie pracy to sposób bardziej racjonalny, nie wymaga poświęcania prawie całego dnia na pieczenie. No cóż... spointuję , jak to w znanym żydowskim dowcipie: można tak albo tak ... :)))
Pieczecie rogale marcińskie?
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dłuuuugiego weekendu:)
Labels:
ciasta,
ciasto francuskie,
Smaki jesieni,
świąteczne
Subscribe to:
Posts (Atom)