gry online

11/28/11

Pierniczenie czas zacząć:)




Najwyższy czas pomyśleć o piernikach i pierniczkach. 
Zapach, który wypełnia cały dom w trakcie pieczenia i kilka dni potem - jest nieziemski!  Bardzo lubię pierniki i pierniczki, ale także ciasteczka korzenne.  Ten aromat, to znak że : idą święta!



Pewno, że można upiec wersję expresową tzn taką co to od razu do konsumpcji się nadaje ale...
No właśnie,  problem w tym że ja lubię te 'dojrzewające'.  Lubię piernik staropolski, ale i  litewski, który nie wymaga leżakowania, a w smaku mu nie ustępuje - często gości na naszym świątecznym stole. Wszystko zależy od czasu... niestety:)
Nie mogę też nie upiec pierniczków.  Pierwsze w tym roku upiekła córka, a były to  Pierniczki Ptasi
Upieczone (zapuszkowane), na razie gołe - czekają do chwili, kiedy zostaną 'ubrane' lukrem. Z tej ilości wychodzi ich całkiem sporo, są po upieczeniu twarde ale po dwóch dniach lekko zmiękły i nie są już twarde lecz przyjemnie chrupiące.  Myślę, że (o ile dotrwają:)) za dwa lub trzy tygodnie będą pyszne.  Mam jeszcze kilka przepisów do wypróbowania i na pewno coś o pierniczkach jeszcze będzie...

Przepis cytuję za Ptasią:


PIERNICZKI  PTASI

*  50dkg maki (ale trzeba więcej, podsypywałam) 

*  30 dkg miodu (dałam 27 dkg sztucznego i dwie pełne łyżeczki naturalnego)  

*  10 dkg cukru pudru (dałam 9 dkg)  
*  12 dkg masła  
*  2 dkg tłuszczu do formy  
*  1 jajko  
*  1 dkg sody oczyszczonej (tj. ok. 2 łyżeczek)  
*  4 paczki przypraw korzennych  
*  różne różności do ozdabiania (orzechy, migdały, polewy) 

dodatkowe jajko do przylepiania różności


Wszystko sie miesza ( miód po podgrzaniu) i wyrabia aż ciasto będzie 
jednolite w przekroju. Ew. można podsypać mąką, jeśli będzie zbyt wilgotne. 
Wałkować nie za cienko, wykrawać. Jeśli chcemy dekor, smarujemy pierniczki 
jajem, naklejamy perełki, orzechy itd. Piec ok. 8-10 min w 180 st, z 
witrażykami - ok. 11-12 w 150 st. 

Witrażyki: wykrawamy dziurki w pierniczkach, sypiemy potłuczone landrynki (bdb 
są Eco+ z Leclerca) w jednym kolorze do równego wypełnienia dziurki, pieczemy 
na pergaminie w 150 st. do rozpuszczenia się landrynek. Zostawiamy do 
zastygnięcia i ostudzenia. 

Lukier z białka (do białych "ramek"): ubijamy 1 białko ze szklanką cukru 
pudru, ew. podsypujemy cukru. Nakładamy szprycą lub z woreczka z uciętym 
końcem (nie polecam, chyba, że ktoś ma większe zdolności manualne niż ja - 
wszystko było upaprane, woreczek nie jest poręczny do wyciskania itd.) na 

upieczone pierniczki, zostawiamy do zastygnięcia.




*


11/22/11

Boczek wieprzowy pieczony




Piekę go tylko na szczególne okazje, dwa... może trzy razy w roku.
Wiem, wiem...  nie jest to chude mięso,  wiem że niezbyt zdrowe, ale czasem mamy ochotę na coś niezdrowego:)... a czy kupowane w sklepie wędliny są zdrowsze?  Śmiem twierdzić, że nie!  Nie będę Was straszyła bo pewno wiecie, co zawierają kiełbasy wszelkiej maści...  jest tam wszystko oprócz mięsa,  no może trochę jakiegoś MOM-a wrzucą... żeby nie było całkiem bezmięsnie:)... i zapewniam że 'ukrytego' tłuszczu jest o wiele więcej niż w upieczonym  boczku.  





Dlatego wolę upiec w domu kawałek mięsa (nawet boczku), bo wiem, że nie ma w nim składników niechcianych, czyli : np skrobi, białka sojowego, MOM-a ( dla niewtajemniczonych - mięso oddzielane mechanicznie- czyli odzyskiwanie tego co pozostaje wokół  kości: chrząstki, ścięgna, skóry, tłuszcz itd), nadmiaru tłuszczu, wszelkich 'E' czyli substancji chemicznych "poprawiających" smak i wygląd, konserwantów itp itd...
Kiedyś pracowałam w sklepie mięsnym (nieco to dalekie od architektury, ale w życiu i takie chwile bywają), ...naczytałam się etykiet, czym badziewie zwane 'wędliną' jest nafaszerowane... włos się jeży!  Paróweczki cielęce - przy cielęcinie nawet nie leżały,  kiełbasa drobiowa robiona z wieprza, z dodatkiem tłuszczu i skórek drobiowych, pasztet z zająca zawiera 10% tego mięsa, szynka to tylko 60% mięsa... nie powiem w jakim sklepie firmowym pracowałam bo mnie do sądu pozwą:)) ... a podobno szacowna to firma (!?).
Starczy straszenia, upieczmy sobie kawałek boczku, na pewno będzie zdrowiej.

Oczywiście jeszcze lepiej jeśli użyjemy np. mięsa od szynki lub łopatki (karczku wieprzowego nie lubię, więc nie piekę, ale też oczywiście można), kawałek chudej ogonówki, albo schabu. Marynujemy je tak samo jak boczek.  Jeśli mięso nie jest w zwartym  kawałku (często łopatka po wycięciu kości  jest w postaci nieregularnego 'płatu'), wtedy możemy też - jak w przypadku boczku - posmarować środek  przyprawami i postępować identycznie.  Kawałek mięsa szynkowego, nie nadziewamy ziołami, tylko smarujemy mięso z dookoła  i szpikujemy ząbkami czosnku. 
Nie muszę chyba dodawać, że wybieramy chudy i płaski kawałek boczku - no chyba że lubimy tłuściejszy:)
Święta za miesiąc, czas pomyśleć o mięsiwach:)  Polecam!


BOCZEK  WIEPRZOWY  PIECZONY
 /forma podłużna z pokrywką-

*  1,5 kg surowego chudego boczku
*  8 ząbków czosnku
*  4 łyżki oleju roślinnego
*  2 łyżki sosu sojowego jasnego
*  4 łyżki suszonego majeranku
*  1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu
*  2 łyżeczki czerwonej papryki
*  1 łyżka tymianku
*  1/2 łyżeczki pieprzu cayenne 
*  kilka gałązek świeżego rozmarynu
*  kilka gałązek świeżej melisy
*  1/2 szkl octu winnego
*  sól

Mięso umyć, osuszyć, posolić. Świeże zioła związać nitką.  Mięso rozłożyć, ząbki czosnku ułożyć wzdłuż brzegu, posypać solą, 2 łyżkami majeranku, pieprzem i czerwoną papryką.   Z reszty składników zrobić marynatę. Zwinąć mięso w rulon, tak by czosnek znalazł się w samym środku.  Obwiązać roladę sznurkiem.
Włożyć mięso do worka foliowego,  zalać marynatą, umieścić na wierzchu  gałązki ziół (można przywiązać sznurkiem do mięsa) i zawiązać worek.  Obrócić kilkakrotnie aby mięso pokryło się dookoła zalewą.  Włożyć worek z mięsem do naczynia, i wstawić na co najmniej  24 godz do chłodu - np do lodówki, spiżarki, piwnicy.  Co jakiś czas obracać mięsem aby zalewa wciąż pokrywała mięso z każdej strony. 
Mięso wyjąć z marynaty, osuszyć ręcznikiem papierowym i skropić olejem. 
W rondlu rozgrzać kilka łyżek oleju, opiec mięso z każdej strony.  Naczynie do pieczenia (u mnie forma do pieczenia pasztetu, ale będzie dobre każde  żaroodporne) wysmarować olejem, ułożyć opieczone mięso, polać tłuszczem ze smażenia (2 łyżki wystarczą) i przykryć pokrywką. 
Nagrzać piekarnik do 160stC.  Wstawić mięso na ok 2,5 - 3 godziny (zależnie  od wielkości).  W trakcie pieczenia mięso obrócić.  Powinno się trochę skurczyć, sprawdzić widelcem czy miękkie.  Na ostatnie pół godziny zdjąć pokrywkę i dopiec skórkę.
Wyłączyć piekarnik, przykryć pokrywką i pozostawic w piekarniku do całkowitego wystudzenia.  Wyjąć, owinąć w folię aluminiową i umieścić w lodówce na kilka godzin.  
Tak upieczone mięso można długo przechowywać w lodówce.
Smacznego!









*







11/17/11

O serach i bardzo jesienna tarta




Chyba jeszcze nie pisałam o mojej miłości do serów,  a jeśli już coś napomknęłam, to nie zaszkodzi napisać  raz jeszcze:)   Wszak nadarzyła się ku temu okazja, bowiem upiekłam smaczną tartę z jabłkami, cebulą, orzechami i serami właśnie. Zdjęcia robione wieczorem więc ich jakość mierna... no i szkoda że nie czujecie zapachu:)
Zanim powiem o tarcie, słów kilka o serach.


Lubię wszystkie gatunki serów bez wyjątku, od białych, delikatnych twarożków, po pikantne, ostre i 'pachnące'  sery pleśniowe lub  dojrzewające, z mleka krowiego, koziego, owczego - kocham wszystkie!  Jeśli w domu nie mam sera, to znaczy że nie mam co jeść:))
Nie wiem czy ktoś z Was pamięta dawny 'ser limburski' (limburger) ... pewno nie,  dostępny był w sklepach  w czasach głębokiej komuny:) Dojrzewający, lekko maziowaty i baaardzo pachnący:)  Powiem tylko, że z uwagi na wyjątkowo 'szpetny aromat' musiałam go przechowywać za oknem:)) ale wielbiłam mimo wszystko.  Nie sprowadzano wtedy tych  wspaniałych serów, które mamy dzisiaj, musieliśmy zadowolić się rodzimymi odpowiednikami serów francuskich, holenderskich... Niektóre  były bardzo smaczne i zastanawiam się gdzie się podział nasz 'Kaszkawał', 'Warmiński', 'Mazurski' albo polski 'Czedar' (nie 'Cheddar'!:) i inne.  Wtedy narzekałam na ubogi asortyment, dzisiaj czasem tęsknię za tamtymi serami.  Obecnie w sprzedaży jest cała gama serów: polskie, włoskie, francuskie, holenderskie, szwajcarskie.  Jeśli macie ochotę dowiedzieć się  czegoś więcej o pysznych serach, to zachęcam do odwiedzenia strony Świat serów, gdzie opisano gatunki, rodzaje, ich ewentualne zastosowanie itd.  Sporo do poczytania i napatrzenia, ale także podpowiedzi, kiedy szukamy inspiracji do upichcenia jakiegoś serowego dania.  Myślę że warto przed zakupem nieznanego nam sera, wcześniej o nim poczytać.  A obecny wybór serów może przyprawić o ból głowy... taki przyjemny ból głowy:)





Do tej tarty użyłam dwóch serów: brie i z niebieską pleśnią.
Połączenie smaków okazało się bardzo trafione.  Wiedziałam, że sery lubią gruszki, winogrona, melona, arbuz... ale nie wiedziałam że także jabłka.  Tarta jest wytrawna i bardzo jesienna.  Dwa gatunki serów  zaostrzają jej smak, dodają głębi... lubię takie pozornie 'sprzeczne' połączenia :))
Warto użyć jabłek kwaśniejszych, słodkie będą tu smakowały nijak. Każdy ze składników w tej tarcie powinien mieć charakter.   Doskonała na kameralne  przyjęcie przy lampce wina albo po prostu na zimny, jesienny wieczór,  polecam!

TARTA Z CEBULĄ, JABŁKAMI, SEREM I ORZECHAMI
/forma o śr 28cm/

ciasto:
*  250g mąki pszennej
*  100g masła
*  łyżka smalcu
*  2 żółtka
*  kilka łyżek zimnej wody
*  szczypta soli i szczypta cukru

wierzch:
*  3 cebule
*  1 duże lub 2 małe jabłka
*  2 jajka
*  3/4 szkl śmietany 18%
*  1/2 szkl orzechów włoskich
*  100g sera brie lub camembert
*  50g sera z niebiską pleśnią (typu 'rokpol')
*  sól i pieprz  do smaku
*  łyżeczka suszonego tymianku

Posiekać nożem tłuszcz z mąką, dodać resztę składników i zagnieść kruche ciasto, dodając tyle wody by można było je zlepić w kulę. Zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce.
Cebulę poszatkować i poddusić na oliwie i maśle, dodać  majeranek.  Jabłko umyć, przekroić na pół (nie obierać) i po usunięciu gniazda nasiennego pokroić najpierw w ćwiartki, potem w drobniejsze cząstki.
Włączyć piekarnik, nastawiając temperaturę 180stC.
Wymieszać (nie ubijać) śmietanę z jajkami, dodać sól i pieprz oraz kawałki sera pleśniowego.
Formę do tarty wysmarować masłem i wyłożyć rozwałkowanym ciastem.
Rozprowadzić równomiernie cebulę, zalać śmietaną z jajkami.  Ułożyć plasterki sera brie, na to kawałki jabłka, wszystko posypać orzechami włoskimi i tymiankiem.
Wstawić do nagrzanego piekarnika na 50-60 minut.
Podawać na ciepło lub zimno.
Smacznego!

*



11/16/11

Sery sery sery...



Jutro o serach i o tarcie, którą dzisiaj zjemy na kolację... jeszcze nie wiem czy smaczna, mam nadzieję że tak:)
Pozdrawiam wszystkich jesiennie:))

11/13/11

Drożdżowy wieniec z makiem



Nastał czas ciast drożdżowych:)...
Chociaż piekę ciasta i bułki drożdżowe w ciągu całego roku, to jednak dopiero o tej porze w pełni doceniam ich smak i wyjątkowy zapach... żadne inne ciasto tak  wspaniale nie wypełnia domu przytulnym ciepłem.   Moje wspomnienia z dzieciństwa dotyczące jedzenia, pachną ciastem drożdżowym.  
Mama piekła pyszne drożdżówki.  Ciasta zarabiała ręcznie, energicznie, w dużej misce emaliowanej.  Składniki dodawała 'na oko', piekła w piekarniku bez termoobiegu i wskaźnika temperatury... a ciasta wychodziły rewelacyjne!  Słynęła z doskonałych drożdżówek.  Sąsiadki, koleżanki, rodzina - wszyscy przychodzili po nauki  do Mamy,  mimo to  nikt nie piekł takich pysznych.   Te mamine ciasta były dla mnie wzorem.  Kiedy pytałam jak to robi, że są takie dobre, odpowiadała :  przecież to najłatwiejsze ciasto pod słońcem:)   Teraz już ich nie piecze, pewno nawet nie wiedziałaby jak się za nie zabrać.... a ja (powiem nieskromnie) chyba odziedziczyłam po Mamie pewien 'talent' do pieczenia drożdżówek.  Nie pamiętam kiedy mi nie wyszła... a często piekę w biegu, dodając składniki właśnie 'na oko':))  Dawniej potępiałam tą maminą nonszalancję w podejściu do pieczenia, teraz sama tak często robię...




Przepis na ciasto pochodzi z zeszytu "Ciasta domowe' z 1993roku.  Wnętrze to moja 'kombinacja'.
Do nadzienia użyłam białego maku, który mi został z pieczenia  'marcińskich',  jednak zwykle używam niebieskiego.
Poza tym wzbogaciłam wnętrze skórką pomarańczową.  Bardzo smaczne, bardzo efektowne i nie wymagające tyle zachodu i czasu co upieczenie bułeczek z makiem.  Polecam!



DROŻDŻOWY WIENIEC Z MAKIEM

ciasto:
*  500g mąki pszennej
*  1 jajko + żółtko (białko do posmarowania wierzchu)
*  3/4 szkl cukru pudru
*  100g masła
*  1 szkl mleka
*  30g świeżych drożdży
*  skórka otarta z cytryny
*  szczypta soli

nadzienie:
*  200g maku - sparzonego i zmielonego
*  2 łyżki stopionego masła
*  70g posiekanych migdałów
*  1 jajko
*  1/2 szkl cukru pudru
*  sok z cytryny
*  rodzynki lub skórka pomarańczowa

wierzch:
*  białko i sezam

Z drożdży, łyżki mąki, łyżeczki cukru i 1/2 szklanki letniego mleka zrobić zaczyn. Odczekać aż zacznie 'pracować'.  Jajko i żółtko ubić z cukrem.  Do miski miksera wlać mleko, zaczyn drożdżowy, ubite jajka, stopione masło, potem wsypać mąkę, dodać sól i skórkę z cytryny.  Wyrobić gładkie ciasto, przykryć miskę ściereczką i pozostawić na godzinę do wyrośnięcia. 
W tym czasie przygotować nadzienie: stopić masło,  z białka ubić pianę.  Zmielony mak wymieszać z żółtkiem, cukrem pudrem, masłem i migdałami.  Na końcu delikatnie połączyć z pianą z białka.

Kiedy ciasto podwoi objętość, rozwałkować prostokąt - mniej więcej o wym.50x40cm.  Rozsmarować nadzienie i zwinąć w rulon wzdłuż krótszego boku.  Zlepić końce tworząc wieniec.  Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.  Ponacinać promieniście i lekko rozchylić 'plastry',  układając je pod kątem.  Posmarować roztrzepanym białkiem i posypać sezamem.
Wstawić do nagrzanego piekarnika do 180stC  na ok 30-35 minut.
Smacznego!



*



11/11/11

Rogale marcińskie



Wczorajszy dzień przebiegał u mnie pod znakiem Rogali marcińskich (przepis podałam TU ).  Można  w przeddzień przygotować ciasto, umieścić je  w lodówce a następnego dnia upiec.  U mnie odbyło się wszystko w jednym dniu.  Myślę że rozłożenie pracy to sposób bardziej racjonalny, nie wymaga poświęcania prawie całego dnia na  pieczenie.  No cóż... spointuję ,  jak to w znanym żydowskim dowcipie: można tak albo  tak ... :)))
Pieczecie rogale marcińskie?
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dłuuuugiego weekendu:)




11/6/11

Ciasto kokosowe i... jak to z Kubą było




Kiedy, jak co dzień karmiłam bezdomną Monę, pod gałęziami rosnącego nieopodal świerku błyskały dwa światełka(!?)... maleńkie iskiereczki pojawiały się zawsze, kiedy przychodziłam z miską jedzenia. Po jakimś czasie okazało się, że światełka są oprawione w czarne futerko, mało tego - mają dalszy ciąg w kształcie wychudzonego kociaka... zabiedzony, z przetrąconym biodrem wyglądał po prostu nędznie :(   Kot był przestraszony i dziki... Schemat był zawsze taki sam: najpierw najadała się Mona, ja oddalałam się (ale  obserwowałam...), wtedy resztę michy pożerał koślawy chudziak.  Po pewnym czasie kociak zaprzyjaźnił się najpierw z Moną. Naśladując ją, zaczął niepewnie ale z nieskrywana ciekawością, podchodzić do karmiących go rąk nawiedzonych zbawicielek stworzeń wszelakich:))  Okazał się wyjątkowo przymilnym i łagodnym zwierzakiem.  Zdobyłam jego zaufanie, przez co mogłam bez kłopotu odżywiać wątłe, kuśtykające futerko, czasem zaaplikować coś na insekty lub na katar...
Kot miał swoje 'legowisko' na ziemi, pod nisko zwisającymi gałęziami świerku. Tam spał i przebywał w czasie deszczu. Czarnego futrzaka nie widać było spod gałęzi, tym samym zdołał się uchować i nie uległ wolno biegającym psom, które węszyły tam nie jednokrotnie.
Nastała mało przyjazna dla bezdomnych czworonogów, zimna i mokra jesień... zaraz potem spadł śnieg...
Tamtego wieczora wracałam z apteki, padał deszcz ze śniegiem... było wyjątkowo zimno i nieprzyjemnie (mówiąc oględnie)...
Dochodząc do furtki, zauważyłam czarną przemoczoną kocią postać... serce mi zamarło, przecież nie moge wziąć następnego kota!!!!  ...nie, nie mogę... otworzyłam bramkę, zamknęłam... a żałośnie miauczący kot stał w bezruchu... weszłam do domu... zza zamykanych drzwi zerknęłam... może poszedł?
Za chwilę z przemokniętym futrem pod pachą wspinałam się po schodach na poddasze do pracowni... niech się wysuszy, niech się naje, ogrzeje i przeczeka... miał zostać tylko na chwilę...   okazało się że to mało luksusowe miejsce szybko zaakceptował i przez pierwsze dni w ogóle nie wychodził z domu. Siedział w pobliżu pieca i spał.




Kuba przyjął status  domownika:))  Zamieszkał w otoczeniu sztalug i walających się dookoła tubek z farbami... nie jest to może najlepsze miejsce dla kota arystokraty, jakim próbuje być:)), ale Kuba bardzo je polubił a my polubiliśmy jego.
Obrósł w futro i stał się dorodnym kocurem, ma psi charakter i niepohamowany apetyt... chyba nadrabia  chude miesiące swojego nieciekawego dzieciństwa:)





Ciasto na imieniny syna, jako że lubi wszystko co z kokosem, to oczywiście kokosowe:)
Można to ciasto upiec jako tort w okrągłej formie lub kwadratowej.  Smakuje bardzo kokosowo, jest eleganckie, lekkie i słodkie:), nam bardzo przypadło do gustu.
Polecam! 

CIASTO KOKOSOWE

/forma 26x26cm lub tortownica o śr 28cm/

ciasto:
*  200g miękkiego masła
*  150g cukru
*  6 jaj
*  1, 5 łyżeczki proszku do pieczenia
*  cukier waniliowy
*  150g mąki
*  100g wiórków kokosowych

krem:
*  500ml śmietanki 30%
*  150g wiórków kokosowych
*  1 szklanka mleka
*  2 łyżki cukru pudru + 1 łyżka cukru z wanilią

*  mały słoik dżemu z czarnej porzeczki lub malinowego (ważne: kwaśnego!)

na wierzch:
*  płatki migdałowe lekko podprażone na suchej patelni

Oddzielamy żółtka od białek, z których ubijamy pianę.  W misce miksera umieścić masło w kawałkach, wsypać cukier i włączyć mikser.  Dodawać po jednym żółtku, wszystko powinno utrzeć się  na gładką masę.  Dosypać po trochę mąkę z proszkiem do pieczenia i na wolnych obrotach miksować.  Wsypać  wiórki kokosowe i wymieszać, na końcu połączyć delikatnie z pianą z białek.
Formę wysmarować tłuszczem i wysypać bułką tartą.  Przełożyć ciasto i upiec w temp. 180stC przez ok 35 minut.
Wystudzić, przepołowić na dwie części.

W garnuszku podgrzać mleko z wiórkami kokosowymi, gotować ciągle mieszając aż odparuje mleko.
Zdjąć z ognia i wystudzić.
Ubić śmietanę na sztywno, na końcu dodać cukier.  Dodać do wystudzonych wiórków 2 łyżki śmietany i energicznie wymieszać, dodać resztę śmietany i teraz już delikatnie połączyć.

Spód ciasta posmarować kwaśnym dżemem, potem połową kremu kokosowego.  Przykryć wierzchnim plackiem, posmarować resztą kremu, obsypać płatkami migdałów.  Schłodzić przez co najmniej 1 godzinę w lodówce.
Smacznego!

*



11/2/11

Jesienny chleb z żurawiną i orzechami włoskimi





Dzisiaj, jak przystało na listopad - chleb jesienny... żurawina i orzechy to składniki kojarzące mi się z jesienią:) O orzechach niedawno pisałam, zatem dzisiaj o żurawinie...
Kiedyś żurawinę (błotną czyli klukwę) znałam tylko w postaci konfitury (była pyszna... zwłaszcza ta radziecka, taka prawdziwa, 'nieoszukana') , którą serwowałam do rozgrzewającej jesiennej herbaty.  Taki napój trzymany w zimnych dłoniach po powrocie do domu...ach!   
Warto wiedzieć że żurawina zawiera sporo witaminy C oraz B1, B2, B6, E, karoten , potas, magnez, wapń, fosfor i żelazo.  Ma dobre właściwości żelujące dzięki dużej zawartości pektyn.  O właściwościach leczniczych można poczytać tutaj
Znacznie później odkryłam, że na wrocławskiej Hali Targowej można nabyć surowe owoce żurawiny błotnej i samemu przerobić na co się chce: dżem, konfiturę, sok... lub dodać do rozgrzewającego 'krupniku staropolskiego' (podam kiedyś przepis bo napitek fantastyczny:)).  Teraz jakoś łatwiej o ten rarytas, suszoną żurawinę kupimy niemalże w każdym sklepie spożywczym.  Czy dostępna jest bo przyjechała z Chin?... Jeśli czegoś jest nagle w sklepach dużo i  na dodatek tanio,  zawsze mam podejrzenie, że ma pochodzenie azjatyckie... prawdę mówiąc, trochę mnie to przeraża.  Nie, żebym miała coś przeciwko żółtej rasie - absolutnie nie.  Szanuję ich kulturę, podziwiam ich sztukę, kuchnię... ale nie mam zaufania do ich 'wyrobów' i produktów.  Zważywszy nonszalanckie podejście do 'produkcji' żywności... po prostu staram się nie używać w swojej kuchni artykułów pochodzących stamtąd ... nie przekonuje mnie np. soja (najczęściej modyfikowana) i ser tofu z niej otrzymywany... ile w tym jest zdrowego odżywiania?  nie wiem...
Może się mylę, może przesadzam...
Po tym przydługim wstępie wróćmy do chleba:)  



Chleb z gatunku łatwych, nie wymagających długiego wyrabiania, przygotowuje się go wieczorem a rano piecze.  To przepis na chleb 'garnkowy', jednak można upiec go także w foremce.  Bardzo smaczny, delikatnie słodki, świeży przez kilka dni (o ile się uchowa:))
Polecam!




CHLEB PSZENNY Z ŻURAWINĄ I ORZECHAMI 

600g mąki pszennej chlebowej
*  525g wody
*  1 łyżka oliwy z oliwek
*  10g świeżych drożdży
*  1 i 3/4 łyżeczki soli
*  50g orzechów włoskich podprażonych na suchej patelni
*  120g żurawiny suszonej


Wieczorem:
Wszystkie składniki umieścić w dużej misce i dobrze wymieszać.  Nie trzeba długo wyrabiać.  Miskę przykryć szczelnie (np folią spożywczą) i pozostawić na blacie kuchennym przez noc.


Rano:
Przełożyć ciasto na omączony blat i lekko złożyć, zawijając boki do środka - jak kopertę formując okrągły bochenek. Odwrócić do góry 'nogami', oprószyć mąką i przykryć ściereczką. 
Nagrzać piekarnik z żeliwnym garnkiem, nastawiając temp 220stC.
Po ok 1 godz wyjąć ostrożnie garnek, umieścić w nim wyrośnięty chleb - posługując się szeroką skrobką lub łopatką.  Przykryć i wsunąć do pieca na 30 minut.  Po tym czasie zdjąć pokrywkę i dopiec chleb przez kolejne 30 minut, do zrumienienia.  Wyjąć na kratkę i ostudzić. 

Pieczenie w keksówce:
Rano, po wyłożeniu ciasta chlebowego na omączony blat, złożeniu (nie wyrabiać!) - w tym wypadku uformować podłużny bochenek - przełożyć go do natłuszczonej i wysypanej otrębami (sezamem, słonecznikiem, lub grubą mąką-semolina, krupczatka) podłużnej foremki o wym. 15x28cm.  Można upiec w dwóch mniejszych foremkach, wtedy podzielić ciasto na pół i uformować dwa podłużne chlebki.   Oprószyć z wierzchu mąką i odstawić do wyrośnięcia na ok 1 godz.  W tym czasie nagrzać piekarnik do 200stC.  Po wyrośnięciu (o ok 50-70%) wstawić do spryskanego wodą pieca.  Piec ok 50-60 minut, do mocnego wypieczenia skórki. Wyjąć na kratkę i ostudzić.
Smacznego! 


*




Printfriendly

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...