Właściwie nie wiem... nie wiem jak to jest możliwe , aby w tak piękny czas (zielona wiosna, wszystko kwitnie, słońce przyjemnie grzeje, świat budzi się do życia, ptaki śpiewają....) mogła się zdarzyć taka tragedia...
Muszę o tym napisać...wiem że życie to ciąg niezwykłych zdarzeń , raz dobrych, a raz złych... wiem że los bywa przewrotny i wciąż nas czymś zaskakuje... i nie wiem dlaczego wtedy, kiedy jest pięknie - musi być czasem również i tragicznie...
Ponad dwadzieścia lat temu, (czerwiec tamtego roku był cudowny...ciepły i pachnący letnimi różami, już były na straganach Jego ulubione młode ziemniaki.)..wracaliśmy z przychodni z wyrokiem w kieszeni....słoneczną ulicą wyletnieni przechodnie spieszyli się do pracy, do szkoły... był zwyczajny, piękny dzień czerwcowy...był niezwykły, tragiczny dzień czerwcowy... kiedy wszystko traci sens.... usiedliśmy na ławce, czekając na tramwaj, z wyrokiem w kieszeni...i wtedy powiedział: "kup młode ziemniaki na obiad... i koperek...chociaż wy zjecie..."
On nie miał już apetytu na nie, już mało jadł, bardziej z rozsądku niż potrzeby... Kupiłam papierową torbę młodych ziemniaków, których już nigdy nie dane było mu zjeść.. po miesiącu już Go nie było wśród nas...
Był piękny czerwiec, słoneczny, pachnący różami dzień... taki, jaki powinien towarzyszyć radosnym momentom w życiu... a był tak dla nas tragiczny... tak przecież w życiu bywa... niby wiem...i wciąż się zastanawiam dlaczego?
I wciąż jestem tak samo niemądra...i wciąż nie rozumiem...
Muszę o tym napisać...wiem że życie to ciąg niezwykłych zdarzeń , raz dobrych, a raz złych... wiem że los bywa przewrotny i wciąż nas czymś zaskakuje... i nie wiem dlaczego wtedy, kiedy jest pięknie - musi być czasem również i tragicznie...
Ponad dwadzieścia lat temu, (czerwiec tamtego roku był cudowny...ciepły i pachnący letnimi różami, już były na straganach Jego ulubione młode ziemniaki.)..wracaliśmy z przychodni z wyrokiem w kieszeni....słoneczną ulicą wyletnieni przechodnie spieszyli się do pracy, do szkoły... był zwyczajny, piękny dzień czerwcowy...był niezwykły, tragiczny dzień czerwcowy... kiedy wszystko traci sens.... usiedliśmy na ławce, czekając na tramwaj, z wyrokiem w kieszeni...i wtedy powiedział: "kup młode ziemniaki na obiad... i koperek...chociaż wy zjecie..."
On nie miał już apetytu na nie, już mało jadł, bardziej z rozsądku niż potrzeby... Kupiłam papierową torbę młodych ziemniaków, których już nigdy nie dane było mu zjeść.. po miesiącu już Go nie było wśród nas...
Był piękny czerwiec, słoneczny, pachnący różami dzień... taki, jaki powinien towarzyszyć radosnym momentom w życiu... a był tak dla nas tragiczny... tak przecież w życiu bywa... niby wiem...i wciąż się zastanawiam dlaczego?
I wciąż jestem tak samo niemądra...i wciąż nie rozumiem...
Kass.... :****** tulę mocno:****
ReplyDeletenigdy nie da się zrozumiec
ReplyDeletechocby dni były najpiękniejsze
wokół nas i w nas dzieją się nasze małe wielkie dramaty
Kass, przytulam mocno... I ja troche ponad 20 lat temu, wlasnie w kwietniu, stracilam kogos bardzo bliskiego... Szpital bardzo 'czule' poinformowal nas o tym telegramem :/ To byl chyba najgorszy czas w moim zyciu...
ReplyDeleteSciskam wirtualnie!
:*
W takiej chwili wydaje się, że świat się zatrzymuje w miejscu, coś ściska serce, człowiek zamiera nad przepaścią... a jednak to zwykły dzień, życie toczy sie dalej, dla wszystkich wkoło nic się nie zmienia, jadą auta, dzieci płaczą, śmieją się, ptaki śpiewają.
ReplyDeleteA może światów jest tyle ile nas, każdemu toczy się on w innym rytmie radości i bólu. I rzeczywiście zatrzymuje się na chwilę, by dać przeżyć takie chwile inaczej.
Kasiu - takie dni jak teraz wywołują wspomnienia... Te bolesne.
ReplyDeleteWiem, co czujesz i nie będę Ci pocieszać.
Po prostu przytulam Cię mocno, chociaż tylko wirtualnie.
U mnie to był maj. Siódmy. W długi weekend wypełniony słońcem siedziałyśmy razem na balkonie. Już pewne decyzji. A w poniedziałek patrzyłam jak umiera.
ReplyDeleteMyślę, że to mimo wszystko naturalna kolej rzeczy. Że na wszystko jest miejsce i czas, nawet jeśli nam wydaje się to niesprawiedliwe. Ona na pewno wiedziała to lepiej niż ja.
A mimo to nadal boli. I podobnie jak Ty, wciąż nie rozumiem.
Ja już rozumiem, ze wlasnie dzięki istnieniu bólu życie jest takie piekne. I nie rozumiem, dlaczego tak jest. Kiedyś się dowiem. Pozdrawiam gorąco
ReplyDeleteKass, tulę mocno, nie znajdując słów :(
ReplyDeleteDziękuję!!!!
ReplyDelete