Poswiątecznie

Jak zwykle minęły szybko, stanowczo za szybko.

Bo święta maja to do siebie, że długo sie na nie czeka, czyni przygotowania, planuje, piecze, pichci, a jak wreszcie nadejdą, to za chwilę jest juz po...

To troche tak jak z urlopem, na który czekamy cały rok, planujemy, cieszymy się na myśl o wypoczynku i atrakcjach jakie niesie ze sobą... i co?  Kiedy nadejdzie ten długo oczekiwany czas luzu i przyjemności, okazuje sie, że mija tak szybko jak błyskawica:(... i nie zawsze zdążymy zrealizować wszystkie plany, często nie zdążymy dobrze odpocząć, nacieszyć się nicnierobieniem lub robieniem tego co lubimy... bo okazuje się że czas minął i znowu trzeba czekać rok na następny urlop... i znowu... i znowu..

Tak to już jest w życiu, szczęśliwe chwile to motyle - jak to ładnie ktoś powiedział, a właściwe życie to wszystko to, co jest pomiędzy.  I niech tak zostanie:)

A tak z innej beczki, to mamy bardzo ładną zimę tej wiosny:)

Ranki mroźne, śniezne i mgliste.  Dzisiejszy był bardzo urodziwy lecz zupełnie nie kwietniowy.  Nie wzięłam aparatu - i załuję - bo wschód słonca był jak w styczniu, i to mroźnym styczniu:)

 

Miłego i spokojnego tygodnia:)